Walcz o siebie

1.6K 59 2
                                    

Wyszłam chwiejnym krokiem z sali, nie mogłam dalej obserwować romantycznych uniesień pomiędzy tą dwójką. W tym momencie czułam że jestem złamana psychicznie, chłopak który naprawił mnie, poskładał z milionów kawałków jak rozbitą porcelanę, w tym momencie zniszczył mnie, nieświadomie. Czekałam na windę, sekundy zmieniały się w wieczność, nagle poczułam oddech na swoich plecach, który przyprawiał mnie o dreszcze.

- Nigdy nie kwestionuj decyzji losu. - powiedziała dziewczyna, z której ust wylewał się sarkazm. - Widocznie tak właśnie miało być, byłaś ogromną próbą dla naszego związku, ale przetrwaliśmy to. Może powinnam ci za to podziękować.

- Żyjesz w fikcyjnym świecie, Charlotte. - spojrzałam zmęczonym i wypranym z emocji wzrokiem. - On sobie wszystko kiedyś przypomni, zrozumie że to nie ty jesteś kobietą, z którą wiązał swoją przyszłość.

- Jeżeli znikniesz z naszego życia, nie będzie musiał niczego na nowo zrozumieć. - zmniejszyła odległość między nami do minimum. - Musisz pojąć, że byłaś tylko epizodem w jego życiu, epizodem który był mało znaczący i bezwartościowy.

- Nauczyłam się pewnej rzeczy w życiu, wiesz jakiej? - dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie. - Że nasze życie przypomina książkę, musimy skończyć jeden rozdział, aby rozpocząć kolejny. Tylko w każdym rozdziale mojej książki, Charles odgrywa główną rolę.

Bez zastanowienia weszłam do windy i zostawiłam zdezorientowaną dziewczynę na szpitalnym korytarzu.


Weszłam niepewnym krokiem do domu, naszego domu. Skierowałam się do kuchni, nalałam mocnego trunku do kryształowej lampki, osłabionym krokiem przeszłam na taras, na którym jeszcze niedawno Charles nazywał siebie moją bratnią duszę. Nadal nią był. Coraz bardziej żałowałam powrotu do domu, ponieważ każdy kąt tego mieszkania przypominał mi o nim.

Ułożyłam ciężar swojego ciała na fotelu ogrodowym i bezmyślnie patrzyłam w jeden punkt, strasznie ciążyło mi poczucie straty, które odczuwałam, miałam wrażenie że wszystko straciłam w jednej sekundzie. Chwyciłam telefon w moją drobną dłoń i usilnie starałam się znaleźć fragment wywiadu, w którym Charles przytulał mnie tak, jakbym była dla niego całym światem, bo tylko tyle mi zostało. Mogłam przeglądać zdjęcia, oglądać nasze żenujące lecz strasznie urocze filmiki, w których usilnie próbowaliśmy przybierać figury jogi, albo te w których nieprofesjonalnie podrzucaliśmy naleśniki na patelni.

Nagle po całym domu rozległ się dźwięk, który drażnił moją głowę. Nie miałam ani siły, ani ochoty wstać i otworzyć drewnianych drzwi. Nie wiedziałam kogo mogę spotkać za nimi, nawet mnie to nie interesowało, nie byłam w nastroju na rozmowy, usilne pocieszanie, które i tak by nic nie dało.

- Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że użyłem zapasowego klucza. - powiedział z bladym uśmiechem na twarzy Carlos. – Chiara, strasznie się o ciebie martwimy. Wiem, że przeżywasz teraz jeden z najgorszych okresów w swoim życiu, ale lekarz powiedział że jest ogromna szansa na to, że Charles sobie wszystko przypomni. Potrzebuje tylko czasu.

Nagle zza pleców chłopaka, wyłonił się Lando i George. Doceniałam starania i troskę, ale w tym momencie kompletnie tego nie potrzebowałam.

- Chiara, jesteśmy w tym wszystkim z Tobą. – wyszeptał Lando. – To niemożliwe, że całkowicie o tobie zapomniał, nadal jesteś w jego pamięci, tylko musi do tego dotrzeć.

- Chłopcy, zdaję sobie sprawę z tego, że amnezja może być chwilowa, ale straciłam tyle siły i nerwów... od przeszło trzech tygodni walczę o każdy oddech, o każdy krok. – powiedziałam drżącym głosem. - Po prostu boję się że nie dam rady, że przegram tą nierówną walkę.

- Obiecuje ci, że na każdym kroku, nawet w najmniejszym stopniu, będę mu przypominał o tobie. – zapewnił mnie Carlos. - Pokażę mu zdjęcia, wiadomości. Musi sobie przypomnieć.

- Czy to ma sens? - każdy obdarzył mnie zdezorientowanym spojrzeniem. - Może rzeczywiście byłam tylko bezwartościowym epizodem w jego życiu.

- Kto naopowiadał ci takich bzdur? – zapytał zdenerwowany George. – Głupie pytanie. Znam Cię Chiara, wiem że chcesz spisać teraz wszystko na straty, ale nie możesz tego zrobić. Ten chłopak nie widzi świata poza tobą, każdego dnia wypowiadał twoje imię co najmniej sto razy. Nie możesz się teraz poddać...

- Nikt nie powiedział że chce się poddać. Po prostu nie jestem pewna, czy mam wystarczająco siły żeby znowu o niego walczyć. Kocham go, ale...

- I na tym możesz się zatrzymać, kochasz go. – wtrącił Carlos. - Miliony razy powtarzałaś, że nie jesteś w stanie już bez niego żyć, więc walcz o siebie, o swoje życie.

Miał rację, muszę walczyć. 

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now