Proszę, bądź najszczęśliwsza

2K 61 4
                                    

*Chiara*

Pierwsze dni, po opuszczeniu szpitalnej sali były dla mnie prawdziwym koszmarem. Miałam poczucie, że muszę walczyć o każdy oddech. Leki zaczynały wprowadzać ogromne zmiany w moim organizmie, w moim nastroju. Kiedy Charles wychodził z mieszkania wpadałam w panikę, płakałam do momentu kiedy nie pojawił się obok.

To nie leki mnie wyniszczały. To ja wyniszczałam samą siebie. Czułam się jak potworny ciężar.

Charles znikał coraz częściej. Nie zadawałam zbędnych pytań, czułam że tego potrzebuje, oderwania się od zdołowanej i przytłoczonej dziewczyny. Tego popołudnia też byłam sama. Carlos zaproponował mi swoje towarzystwo, bardzo entuzjastycznie zareagowałam na jego wiadomość. Nie chciałam znowu być sama.


Układanie puzzli z Carlosem sprawiało mi nadal tyle samo frajdy co kilka lat temu. Chociaż nie byłam już tą samą osobą. Jutro są moje urodziny, miałam cichą nadzieję, że spędzę je w kameralnym gronie najbliższych mi osób, jednak nikt nawet o nich nie wspomniał.

- Carlos? – skierowałam wzrok na skupionego chłopaka, który właśnie kończył układankę. – Masz może jutro jakieś plany?

- Mam. – odpowiedział zdawkowo. – Spotkanie ze sponsorami, głupota.

- Czyli nie znajdziesz chwili? Chciałam... - moje oczy posmutniały.

- Chiara, nie zapomniałem o twoich urodzinach, dlatego jestem tutaj dzisiaj. – energicznym ruchem podniósł się z kanapy i skierował się w kierunku korytarza. Wrócił z starannie zapakowanym pudełkiem. – Proszę. Bądź najszczęśliwszą osobą na świecie, realizuj cele i nigdy, ale to przenigdy się nie zmieniaj. Tylko jest jedna zasada, prezent możesz otworzyć dopiero jutro.

- Dziękuję Carlos, ale nie tylko za prezent. Dziękuję za to, że po prostu jesteś. – chłopak troskliwie mnie przytulił. – Nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszego człowieka na tym miejscu.


Mijały godziny od wyjścia Carlosa. Opierałam swoje zmęczone ciało o poręcz balkonu, popijając gorycz życia codziennego białym winem. Charlsa nadal nie było, traciłam zmysły, było już kilkanaście minut po północy. Nagle po mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, chłopak starł się jak najdelikatniej stąpać po drewnianej podłodze, zapewne myślał, że już dawno śpię.

- Gdzie byłeś? - chłopak wziął głęboki wdech, przestraszył się.

- Spędziłem cały dzień z Carlosem, musimy dopracować bolidy przed niedzielnym wyścigiem. Wiesz sama jaka to czasochłonna praca. – spojrzał na mnie uśmiechnięty, niespodziewanie odpowiedziałam mu tym samym. W co on gra?

- To dlatego nie mogłam się do niego dodzwonić? Wszystko jasne. – zaśmiałam się sarkastycznie. – Z tego co Carlos opowiadał, jutro jedziecie razem z Lando do jego warsztatu, tak? – będę grać w tą samą grę. Jestem naiwna, ale nie głupia.

- Zgadza się, chłopak potrzebuję trochę pomocy. – kłamał mi prosto w oczy, bez mrugnięcia okiem opowiadał mi te wszystkie bzdury.

Odsunęłam się gwałtownie od chłopaka. Energicznym krokiem ruszyłam do sypialni, chwyciłam swoją pościel, którą z impetem rzuciłam na rogową kanapę w salonie. Chłopak z zakłopotaniem obserwował każdy mój ruch.

- Chiara, co ty wyprawiasz? – wykrzyczał w moją stronę brunet. – Proszę, uspokój się.

- Nie każ mi się uspokoić, nie kiedy kłamiesz mi prosto w oczy. – na twarzy chłopaka pojawiło się wyraźne zdezorientowanie. – Carlos całe popołudnie spędził ze mną. Zaskoczony? Najwyraźniej. Śpię dzisiaj tutaj. – wskazałam ręką na kanapę.

- Kochanie, przestań. To zwykłe nieporozumienie. – próbował chwycić moją drżącą dłoń, ale zwinnie przyciągnęłam ją do siebie. Chłopak zauważył jaki dystans stworzył całą tą sytuacją. – Wróć do sypialni. Będę spać w salonie.


Nie potrafiłam zasnąć bez niego. Wsłuchiwałam się w jego równy, senny oddech który dało się słyszeć z salonu. Czułam jak wszystko powoli się wali, na głowę spada mi niebo, które sprawiało wrażenie lekkiego. Znam tylko dwa powody, aby nie mówić prawdy, pierwszy jest taki, że kłamstwem można zdobyć to, czego się pragnie, a drugi że kłamiąc, możemy oszczędzić komuś cierpienia.

Którą opcję wybrał?


___________________________________

Dobranoc kochani, śpijcie dobrze.

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now