Idziemy w dobrą stronę

3.4K 111 4
                                    

Nim się obejrzałam, wirowałam już w objęciach Carlosa kilkanaście centymetrów nad ziemią. Jest jedną z najpiękniejszych dusz chodzących po tym świecie.

- Chiara, tęskniłem. – powiedział zatapiając głowę w mojej szyi. Też tęskniłam. – Tak dawno cię nie widziałem... chwila moment, jesteś brunetką?

- Koniec dogryzania o moim kolorze włosów. – zaśmiałam się lekko.

- Nie mogę uwierzyć, że pojawiłaś się na kwalifikacjach. Zapraszałem cię tysiące razy, zawsze znalazłaś jakąś dobrą wymówkę. Przyszłaś z Liamem? – Carlos doskonale znał Liama, to mu zawdzięczam znajomość z Hiszpanem.

- Bingo.

- Poznałaś już Charlsa? Widziałem, że mieliście jakąś wymianę zdań, tylko po twoim wyrazie twarzy zwątpiłem w to czy była to miła wymiana. – spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Miewałam milsze. – lekki grymas pojawił się na mojej twarzy.

O wilku mowa. Między nami pojawił się brunet, który nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia w moich oczach. Z szerokim uśmiechem wtrącił się w rozmowę, wyciągnął rękę w moim kierunku i z zmieszanym spojrzeniem wyrecytował swoje nazwisko.

- Charles Leclerc.

- Chiara Moretti. – zdegustowana oddałam uścisk dłoni.

Wzrok Carlosa krążył w orbicie miedzy mną, a rozmówcą na doczepkę.

- Moretti? – zapytał Leclerc, widocznie zainteresowany. Razem z moją mamą przyjęłyśmy nazwisko Liama, parę dobrych lat temu. Nie miało to na celu zyskanie jakiegokolwiek prestiżu czy blichtru, to była dla nas najbezpieczniejsza opcja. Ojciec nie zostawił tylko nas, zostawił też długi i masę problemów, które związane były z niebezpiecznymi ludźmi. Takie życie.

- Zgadza się, Chiara Antonella Moretti. – dodałam z pewnością siebie. Zdawałam sobie sprawę, że to nazwisko w świecie Formuły jest nieprzypadkowe.

- Brzmi jak mafijne nazwisko. Nie podoba mi się to. – dodał z powagą Carlos, ale już po chwili wybuchł gromkim śmiechem. – Charles, czas się zbierać. Chiara, mam nadzieję, że pojawisz się na niedzielnym wyścigu, trzymaj się. – ucałował moje czoło i zniknął na masywnymi drzwiami. Zapomniał jednak wziąć swojego ciemnookiego towarzysza.

- Nie powinieneś już uciekać do bolidu? – sarkazm i ironia wylewała się z moich ust.

- Nigdy nie uciekam. – jego oczy posiadały wyjątkową głębię, niespotykaną. – Mam ogromną nadzieję, że do zobaczenia, Chiaro Antonello Moretti. – posłał mi wyjątkowy uśmiech. Nie. Stop. Co jest z nim nie tak, przed chwil chciał wyrzucić mnie z budynku, a teraz ma nadzieje że mnie zobaczy? Chyba tracę cierpliwość to rasy męskiej. Albo do samej siebie, bo w głowię słyszałam tylko sposób w jaki wypowiedział moje pełne imię. 


Sobotni wieczór spędziłam w towarzystwie Liama i mojej mamy. Nie gustujemy w wystawnych restauracjach, w których większość towarzystwa moich opiekunów się obraca. Oglądaliśmy film niewymagający uwagi, ponieważ bardziej skupialiśmy się na rozmowie niż na fabule.

- Chiara, mam do ciebie ogromną prośbę. Tylko się nie denerwuj. – to już nie brzmi dobrze, widziałam po minie Liama, że naprawdę martwi się o moją reakcję. – Jutro z twoją mamą wracamy do Włoch. Kontrahenci wymagają od nas spotkania w pełnym składzie zarządu, będzie to spora transakcja, wiec muszę zrozumieć ich obawy.

- Nie jestem zła, tak w zasadzie to mam plany. Po wyścigu idę na kolację z Carlosem, więc wrócę do domu dzień po was.

- Nie w tym rzecz kochanie. – wtrąciła się mama, najpiękniejsza blondynka o zjawiskowo niebieskich oczach, którą stąpa po tym świecie. – Liam z racji tego, że jest sponsorem tytularnym, został poproszony o wręczenie nagród zawodnikom, którzy staną na podium...- już wiem do czego oboje zmierzają i za nic w świecie nie podoba mi się ten pomysł.

- Czy zechciałabyś mnie zastąpić? Ta firma będzie kiedyś twoja Chiara. – powiedział pełny nadziei Liam, widziałam że mu bardzo zależy. Ale czy to jest warte wyjścia z mojej strefy komfortu? – Bardzo mi zależy na tym, żeby ludzie zobaczyli moje oczko w głowie, o którym ciągle opowiadam. Może akurat będziesz miała okazję wręczyć trofeum Carlosowi? Nie ma nic lepszego niż wygrana przyjaciela, prawda? – cóż na nieczyste zagranie z jego strony.

- Nie ma innego wyjścia? Żaden z prezesów czy dyrektorów nie może tego zrobić? – syknęłam z błagalnym wzrokiem.

- Chiara... proszę. – Liam podszedł do mnie i chwycił moją drobną dłoń. – Nie ma bardziej kompetentnej osoby do tego niż ty. Zrób to dla mnie. – wygrał.

- Niech będzie. Postaram się godnie reprezentować twoją firmę. – powiedziałam z udawaną powagą w głosie, na co mama parsknęła śmiechem.

- Naszą. Naszą firmę.- z uśmiechem ucałował moje czoło. 

Liam zaskakuje mnie z dnia na dzień, widzę jak bardzo stara się zbudować ze mną wyjątkową więź. Każdego dnia dostaję od niego wiadomość, w której życzy mi udanego dnia. W momencie kiedy mama zgodziła się z nim zamieszkać, wybudował mi malutką stadninę na końcu działki. Chciał, żebym jego dom traktowała jak swój własny. Idziemy w dobrą stronę. Tak myślę.

Too fast for love // Charles LeclercWhere stories live. Discover now