46. 𝐍𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐥𝐚𝐦𝐤𝐚

467 26 4
                                    

Samotność ma różne oblicza. Czasem czujemy się samotni, choć otacza nas grono bliskich ludzi. Ale tak się właśnie czujemy. A ja miałam przecież mamę, która nawiasem mówiąc podłamała się ostatnimi dniami po wyjeździe ojca i planowała wszystko, jakby chwila moment miało się wszystko posypać. I przyjaciół. Ci akurat dużo się nie zmienili, bo nie wiedzieli o moim ojcu, Fezie, mamie. W sumie to gówno o mnie wiedzieli. Byłam samotna, możliwe, ale nie załamałam się. Byłam...szczęśliwa i spokojna.

- Nie mogę patrzeć, jak niszczy ci życie.- powiedział Fez, na co ja pokręciłam głową.
- Nie mogę się z tobą spotykać.- zapłakałam.- Nie teraz, gdy on...
- Emily!- zawołał mój ojciec z salonu.
- Daj jej spokój.- rzucił Luke, a ja aż podniosłam się z łóżka.- Nie mieszaj jej w to.
- Luke?- szepnęłam zszokowana.
- Uspokójcie się, błagam was.- zapłakała moja mama, gdy ja złapałam za klamkę, by wyjść na korytarz. Drzwi jednak nie chciały się otworzyć, więc zaczęłam je szarpać.
- Mamo! Luke! Nie mogę...nie mogę wyjść!
- Nie mieszaj jej w to!- powtórzył mój brat, a ja upadłam na podłogę, płacząc.
- Jesteś niedorozwiniętym ciulem, który bierze moje pieniądze!
- Moje, twoje, tylko to się dla ciebie liczy?!
- Przestańcie!- przekrzykiwała ich moja mama.- Przest...

Rozległ się dzwonek w moim telefonie, więc półprzytomna odebrałam go.
- Halo?- rzuciłam, przecierając oczy.
- Wstałaś już?- spytała moja mama, a ja spojrzałam na zegarek.
- Ta, wstałam.- skłamałam, podnosząc się z łóżka.- Nie musisz do mnie dzwonić. Mam nastawiony budzik w telefonie.
- A gdyby ci się rozładował?
- To byś się do mnie nie dodzwoniła.- zauważyłam. Włożyłam stopy do kapci, po czym ruszyłam do łazienki.- Muszę kończyć, właśnie jem śniadanie.
- Dobrze, tylko proszę, nie spóźnij się do szkoły.
- Wiem, nie spóźnię się. Jak mówiłam, zjem i zaraz wychodzę.
- Okej, miłego dnia w szkole.
- Dzięki, pa.- wyłączyłam telefon, patrząc na siebie w lustrze.- Idiotka.- szepnęłam do swojego odbicia, po czym zaczęłam ogarniać się do szkoły.
Spędziłam piętnaście minut pod prysznicem, przez co nie zdążyłam się pomalować, bo nie zamierzałam faktycznie się spóźnić. W konsekwencji czego wyglądałam jakbym była mocno skacowana, albo nie spała kilka dni. Trochę w sumie jedno, a trochę w sumie drugie.

- Hej.- przywitałam się z dziewczynami na korytarzu.
- Jezu, brakło ci fluidu?- spytała mnie Maddy, a ja westchnęłam.
- Zaspałam i nie zdążyłam się ogarnąć.- wyjaśniłam, opierając się o szafkę.
- Może tym przekonasz gościa z majcy, żeby poprawił ci dwie pały z ostatnich kartkówek.- zauważyła Cassie, a ja wstrzymałam oddech.
- Kurwa.- szepnęłam.- Zapomniałam się nauczyć na poprawę.
- Spoko, ogarnę ci mocne ściągi.- szturchnęła mnie Maddy.
- Od kiedy ściągasz?- zdziwiła się Kat, na co ja przytaknęłam głową.
- No właśnie, nie ściągam.- spojrzałam na Maddy, a ta westchnęła ciężko.
- Okej, okej, ale pomalować się musisz, bo wyglądasz jak po ostrym melanżu, a ten dopiero za kilka dni.
- Nie idę.- rzuciłam ku ich zaskoczeniu.- Nie chcę.
- O nie, wraca zła strona Emily.- powiedziała Kat, krzyżując ręce.
- Bez ciebie nie idę.- zauważyła Cass.
- Ani ja, kurwa.- oburzyła się Maddy.- Nie spędzisz Sylwestra w domu.
- Dlaczego? To idealny sposób na zakończenie roku.- rzuciłam, a te aż się zaśmiały.- Co?
- Nic, chodź, dam ci fluid.- zaproponowała Maddy, więc wraz z nią ruszyłam do łazienki, gdzie usiadłam na śmietniku, a przyjaciółka nałożyła mi odpowiednie kosmetyki na twarz.
- Jak tam Nate?- spytałam, choć zagaić rozmowę.
- Nie wkurzaj mnie.
- Ciągle się kłócicie, ale potem do siebie wracacie. Dlaczego? Nie łatwiej go olać?
- Oczywiście, że łatwiej.- stwierdziła z westchnieniem.- Ale nie chcę być sama, a reszta facetów to dupki.
- Nate to nie dupek?- spytałam, co wywołało u niej uśmiech.
- I to jaki.- odłożyła kosmetyki do torebki, a ja spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
- Dzięki.- rzuciłam z uśmiechem.- A co do ściąg...
- Ogarnę.- wyprzedziła mnie z dumną miną.- Ale przyjdziesz na Sylwestra.
- Maddy, to nie fair.
- Przeciwnie. Przysługa za przysługę, a nie chcę, żebyś znów się izolowała. To chujowe.
- Okej, przyjdę, ale dla alkoholu. Napijemy się kilka kieliszków i...wyjdę.
- Zostaniesz do północy i wtedy możesz iść.- nalegała, więc westchnęłam, poddając się.
- Zgoda.
- Super, ogarnę ściągi na następną przerwę.
- Dzięki.- rzuciłam, na co ta posłała mi uśmiech.

Usiadłam w ławce, chowając w kieszeni ściągi od Maddy. Szczerze mocno się stresowałam, bo nigdy jeszcze nie podjęłam się oszustwa na lekcji, ale musiałam poprawić oceny, a to była jedyna w tamtym momencie droga.
- Zadania masz na ławce. Możesz zacząć.- powiedział do mnie nauczyciel, więc wyjęłam długopis i przystąpiłam do rozwiązywania zadań z kartki.
Niestety sama dałam radę zrobić jedno z dziesięciu zadań, po czym powoli wyjęłam z kieszeni papierek, zaglądając na jego treść. Udało mi się zrobić to kilka razy, aż zostałam przyłapana.
- Emily, co masz pod ławką?- spytał mnie mężczyzna, a ja się spięłam.
- Nic...
- Pokaż.- stanął przede mną. Spojrzałam na nauczyciela z przerażeniem.
- Przepraszam, chciałam tylko...
- Oblałaś i nie masz już możliwości poprawy. Jeśli jeszcze raz zobaczę, że ściągasz, to trafisz do dyrektora, jasne?
- Tak...przepraszam.- odpowiedziałam cicho, na co ten zabrał kartkówkę i wrócił do biurka.
Wyszłam z pomieszczenia wkurzona, a nic nie rozładowuje tak stresu jak alkohol. Dlatego prędko wróciłam do domu, by napić się nim wróci moja mama. Zabrałam butelkę piwa oraz chipsy i już chciałam pójść do swojego pokoju, gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo?- spytałam, przytrzymując do ucha przedmiot ramieniem.
- Cześć, tu Eleanor.- wyjaśniła, a ja zamilkłam zdziwiona.- Wiem, że Luke mnie za to znienawidzi...ale wiem, gdzie jest.
Na te słowa odłożyłam przekąskę i piwo, po czym złapałam za telefon.
- Jesteś pewna?- rzuciłam.
- Tak, w sumie to was okłamałam, bo wiem, gdzie mieszka od dwóch miesięcy.
- Dlaczego skłamałaś?
- Bo jak mówiłam, pokłóciliśmy się i nie mamy zbyt dobrego kontaktu. Ale mieszka w tym samym miejscu. Jeśli chcesz tam pojechać, to mogę zabrać się z tobą. Chociaż może wolisz sam adres.
- Masz samochód?
- Nie, ale znam przystanek, z którego można tam dojechać. Więc?- spytała, a ja się zastanowiłam.
- A jeśli nie chce mnie widzieć? Nate tak mówił.
- Jebać Nate'a, wierz mi, ucieszy się na twój widok. Na mój mniej, ale na twój będzie najszczęśliwszy na świecie.
- No to...dobra, pojedźmy tam.- zgodziłam się, patrząc na ścianę przy schodach, gdzie niedawno jeszcze wisiało nasze zdjęcie.- Pojedźmy po mojego brata.

Dodaje i zostawiam bez komentarza, licząc, że wy coś napiszecie ❤️❤️

𝐼𝑛 𝑒𝑢𝑝ℎ𝑜𝑟𝑖𝑎जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें