55. 𝐙𝐚𝐛𝐮𝐫𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐞𝐦𝐨𝐜𝐣𝐨𝐧𝐚𝐥𝐧𝐞

419 26 1
                                    

- Emily, zaczekaj!- krzyknął za mną ojciec, aż mnie dogonił i złapał na ramię.- Zaczekaj, proszę.
- Nie mogę, nie...nie mogę tu być.- płakałam roztrzęsiona.- To za dużo.
- Rozumiem cię. Cieszę się, że chociaż przyjechałaś.- wyjaśnił, a ja wytarłam dłońmi policzki.- Ostatnio sporo o was myślałem. O tobie i Luke'u.
- Tato...
- Chcę, żebyś go znalazła i powiedziała mu, gdzie jestem. Powinien to wiedzieć. Może wróci do domu dla matki. Ja raczej...raczej szybko nie wrócę, a wam może być ciężko we dwie.
- Tato, proszę cię...
- Znajdź go. Dla mamy.- powiedział. Patrząc mu w oczy znów zebrały się we mnie wszystkie emocje, które musiałam jakoś wylądować. Wyszłam więc z budynku bez słowa, po czym stanęłam na schodach, przykładając do ust dłoń. Łza cisnęły mi się na oczy, jednak zamiast płakać, wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer. Numer osoby, na której w ostatnim czasie mogłam naprawdę polegać.
- Cześć, masz teraz czas?- spytałam, rozglądając się dookoła.

- Trzymaj.- podała mi piwo, a ja wytarłam nos rękawem.- Co się stało?
- Pojechałam do ośrodka odwykowego. Do ojca. Długo by gadać.- wyjaśniłam Lexi, która usiadła obok mnie z skupieniu.- Wybacz, jeśli ci przeszkadzam.
- Spoko, nie mam nic do roboty poza...czymś.- stwierdziła, zerkając na laptopa.- Pokazać ci coś?- spytała, chwytając za laptopa, którego otworzyła i podała mi.- Napisałam scenariusz do przedstawienia o moim życiu. Cholernie wyolbrzymiony, ale tak go widzę.
- Napisałaś...co?- rzuciłam zszokowana.- Sama go napisałaś?
- Tak, w sumie to miał kilka wersji. Bardzo wiele wersji, bo ciągle jest niewystarczający.
- Wystawisz go?
- W szkole przed końcem roku.
- Chętnie go zobaczę.- stwierdziłam z uśmiechem, co udzieliło się też Lexi.
- Dlaczego zadzwoniłaś do mnie? Myślałam, że masz lepszy kontakt z Kat, albo Fezem.
- Fez jest zarobiony, a dziewczyny mają swoje sprawy. Jak zwykle.
- Rozumiem, to słabo z ich strony, że cię nie wspierają w takich sytuacjach.- rzuciła, a ja spojrzałam przed siebie z powagą na twarzy.- Bo im powiedziałaś, nie?
- Ostatnio miałam...sporo na głowie. Wiesz, tabletka, pogodzenie się z Fezem, przekonanie do siebie Popielnika, wspieranie matki i jeszcze kolacja w czwórkę. To było dziwne doświadczenie.
- Było niezręcznie?
- Nie, nawet miło. Ale i dziwnie. Mama bardzo polubiła Feza. Czasem mam wrażenie, że sobie dopisuje problemy.- zastanowiłam się, na co Lexi zamilkła.- Jakbym wszystko wyolbrzymiała, nie umiała się cieszyć niczym, bo ciągle widzę...problemy tam, gdzie na przykład Fez ich nie widzi. Może to kwestia naszych charakterów, ale chyba po prostu coś jest ze mną nie tak.
- Co on na to?
- Fez?- spytałam, a ta przytaknęła głową.- Twierdzi, że to świat jest popierdolony, a nie ja.
- Coś w tym jest.- przyznała.- Nie sądzę, że wyolbrzymiasz na przykład pobyt u ojca. To trudna sytuacja.
- Nie wiem skąd się biorą te lęki, myśli... wynajdywanie problemów.
- Coś mówiłaś, że twój ojciec ma obsesję na punkcie idealnego życia.- przywołała moje słowa, a ja się zamyśliłam.- Może masz to samo? Ciągle szukasz czegoś, co zakłóca twój spokój, choć to wbrew pozorom błahe rzeczy, i wyolbrzymiasz je, żeby móc je naprawić.
- Możliwe.- zgodziłam się z nią.- Ojciec zawsze widział tylko wady. Ciągle byłam... nieidealna. Pewnie stąd bycie skrytą, zamkniętą, niepewną. Jakbym ciągle była niewystarczająca. Nie jestem tak silna jak by się mogło wydawać. Bez względu na to, co mówi Fezco, wciąż mam czasem ochotę zamknąć się w pokoju i... odizolować od świata.
- Ja też. Za każdym razem, gdy wychodzę z domu, mam ochotę zawrócić i się tu zamknąć na dobre.- przyznała szczerze.
- Właśnie.- westchnęłam, biorąc łyka piwa.
- Powiedz mamie.- rzuciła ku mojemu zdziwieniu.
- Niby po co?- spytałam, a ta się zamyśliła.
- Żeby zapisała cię do kogoś, z kim...możesz o tym pogadać.
- Lexi...- przeciągnęłam, kręcąc głową.
- Mówię serio, to ci może pomóc.
- Przecież mam ciebie i Feza. I Kat, która mnie unika, jak i reszta przyjaciółek. Ale mam z kim o tym rozmawiać.
- Mówiłaś komuś to wszystko przede mną?
- Raczej... krążyłam wokół tego. Nie lubię mówić o takich sprawach.
- O uczuciach?- spytała, a ja spojrzałam jej w oczy.- Jak długo masz takie zaburzenia?
- Za...zaburzenia?- zdziwiłam się.
- Tak, zaburzenia. No wiesz, wypieranie traum, idealizowanie życia, zamykanie się w sobie.
- Nie wiem sama.- stwierdziłam ze spuszczoną głową.- Chyba od kiedy Luke wyjechał. Wiele się wtedy pokomplikowało.
- Dlaczego przez prawie trzy lata nie powiedziałaś nikomu o bracie?
- Nie wiem. Tak było... łatwiej? Albo raczej, tak było łatwiej ukryć to jak bardzo cierpię.
- Emily...- zaczęła, ale ja w tym momencie chwyciłam za telefon, by sprawdzić nową wiadomość.
- Kat chcę się spotkać.- westchnęłam.- Pewnie ma dylematy z Ethanem.
- Powiesz jej o ojcu?
- Nie.
- A Fezco?
- Może.- Lexi spojrzała na mnie wymownie.- Powiem. Jutro. Ale co powiedzieć mamie, tego nie wiem.
- Prawdę.- stwierdziła, co wywołało u mnie uśmiech.
- Wiesz, że nikt się o mnie tak nie troszczył? Nie radził mi nikt, poza Fezem.
- Czemu mnie to nie dziwi. Lubię dziewczyny, ale...
- Właśnie. Ja też, ale...- przeciągnęłam żartem.
Tego dnia wróciłam do domu od Lexi, usiadłam na podłodze w salonie i skupiając swój wzrok na telewizji, zaczęłam myśleć nad jej słowami. Może miała rację i powinnam powiedzieć mamie. Ale jak powiedzieć, że ma się nasrane w głowie? Najpierw postanowiłam pogadać o tym z Fezem. To spotkanie nie poszło tak, jak zakładałam...




Heeeej
Wracam powolutku i informuje, że kolejny rozdział na sto procent pojawi się jutro, bo pisałam to już dawno i jest taki +18, że chyba nic go już nie przebije. Chociaż....🤣🤣🤣
Dajcie duuuuzo komentarzy i gwiazdek to dodam z rana❤️

𝐼𝑛 𝑒𝑢𝑝ℎ𝑜𝑟𝑖𝑎Où les histoires vivent. Découvrez maintenant