56. 𝐑𝐨𝐥𝐥𝐞𝐫𝐜𝐨𝐚𝐬𝐭𝐞𝐫

531 20 7
                                    

Weszłam do domu Feza, po czym stanęłam zszokowana w salonie.
- Cześć.- odezwał się chłopak, palący w przy kuchence skręta. Z kolei przy stole siedziała blondynka, którą miałam już okazję poznać w dość niekorzystnych warunkach.
- Hej, Emily.- rzuciła Faye.
- Jak było u ojca?- spytał szczerze, ale ja nie odpowiedziałam, bo spojrzałam wymownie na Fezco, który odłożył skręta do popielniczki.- Faye, idź do sklepu, dobra?- rzucił do dziewczyny Fez, a ja skrzyżowałam ręce na piersiach ze spuszczoną głową, oczekując, aż tak wyjdzie.- Posłuchaj...
- Co ona tu robi?- wypaliłam od razu.
- Custera mają na oku. Musi się gdzieś ukryć.
- I musi akurat tutaj?
- Mała, nie rozumiesz...
- Powiedz, że ma się wynieść.
- Nie mogę. Jestem mu sporo dłużny. Krył nas od akcji z Myszem.
- Mam to gdzieś, ma się wynieść.- stwierdziłam, a ten spojrzał na mnie zdziwiony.
- Mówisz to z troski, czy zazdrości?
- Co? Ani z jednego, ani z drugiego.
- Faye tu musi zostać przez jakiś czas.- wyjaśnił, a ja pokręciłam głową.- I niestety twoje zdanie nic tu nie zmieni.
Na to stwierdzenie miałam ochotę wybuchnąć, ale zamiast tego wzruszyłam ramionami.
- Okej.- skierowałam się do wyjścia.
- Emily...- chciał mnie zatrzymać Fez, więc odwróciłam się do niego wściekła.
- Co?- spytałam.- No co? Skoro moje zdanie nie ma znaczenia, to nie przyjdę, dopóki nie wyjedzie.
- Naprawdę jesteś zazdrosna?
- A jak kurwa myślisz? Widziałeś ją? Wygląda jak...- wzruszyłam ramionami wymownie.- Nie chce patrzeć, jak chodzi w krótkich spodenkach, robiąc wam śniadanie.
- Chuj mnie obchodzi Faye? Jest tu tylko dlatego, że obiecałem ją tu przechować jej chłopakowi. O ile dobrze pamiętam, to mój dom i mogę decydować o tym, kto tu jest.
- Ty... pieprzony... dupku.- wycedziłam, łapiąc za klamkę.
- Ja? Przynajmniej nie okłamuje bliskich osób.
- Ciągle okłamujesz mnie!
- Nie prawda! Kiedy cię okłamałem?!
- Nie powiedziałeś mi o Faye! Wiesz dlaczego? Bo jesteś pierdolonym dwudziestolatkiem, który nie rozumie, jak ja się czuję, widząc w twoim mieszkaniu blondwłosa dziwkę z gołą dupą! Albo gorzej, rozumiesz to i dlatego nie powiedziałeś mi tego przez telefon!
- Oczywiście, że cię kurwa nie rozumiem, bo nigdy nie mówisz, jak się czujesz!
- A co niby miałabym powiedzieć!
- Że mnie kurwa kochasz!- rzucił, a ja spojrzałam na niego ze łzami. Fez, odwrócił się, kopiąc tym samym w krzesło. Stałam tam zszokowana, nie do końca wiedząca co zrobić.
- Kocham cię.- szepnęłam, na co ten spojrzał ku mnie.- Oczywiście, że cię kocham.- powtórzyłam pewniej, po czym podeszłam do chłopaka, by pocałować go namiętnie w usta. Fez zjechał rękoma na moje biodra, podnosząc mnie nad podłogę i sadzając na ladzie. Objęłam jego tors nogami, by był bliżej mnie, między nimi. Chłopak całował moją szyję, ramiona, dekolt, a ja oddychałam ciężko, prawie że dysząc z podniecenia, jakie we mnie wzbudził. Włożyłam swoje dłonie pod bluzę Feza, jednak dopiero, gdy się cofnął, zdołałam ją zdjąć. Szybko powrócił do poprzedniej formy pieszczot, błądząc ustami i dłońmi po moim ciele. Ja zrobiłam to samo, kładąc ręce na jego torsie, szyi, a potem na pasku od spodni, by przysunąć go do siebie jak najbliżej. Nie chciałam wypuścić go ani na milimetr. Fez położył ręce na moich udach, na których miałam założone rajtuzy, po czym powędrował nimi pod moją spódnice, by zasugerować ich zdjęcie. Również przeniosłam tam dłonie i delikatnie podnosząc się z lady, zsunęłam z pośladków zarówno cielisty materiał, jak i skrywaną pod nim bieliznę. Fez kucnął przede mną, by ściągnąć moje buty, a po nich rajtuzy i majtki, aż wylądowały na podłodze. Chłopak jednak prędko nie wstał, bo zaczął pieścić wewnętrzną część moich nóg, zostawiając na nich pocałunki. Położyłam ręce za sobą na ladzie, odginając się lekko do tyłu z podniecenia. Oddychałam ciężko, gdy całował wyżej, głębiej. W końcu nie wytrzymałam napięcia, złapałam jego policzki, by złączyć nasze usta i zmusić go do wstania, co nie miało jednak oznaczać końca intymności. Rozpięłam palcami jego spodnie, a Fez od razu domyślił się, do czego zmierzam. Kilka sekund później wszedł we mnie, poruszając się wpierw delikatnie, żeby później przejść do coraz szybszego tempa, które sprawiło, że przeżyłam falę przyjemności, a kontynuowanie seksu dało ją również chłopakowi. Szafki oraz ich zawartość trzęsły się od naszych ruchów, jednak to jeszcze bardziej nas podniecało. Zwolniliśmy bardzo niechętnie, głównie by złapać oddech. Przyłożyłam czoło do czoła Feza, czując na plecach jego palce, które gładziły je w najwspanialszy sposób.
- Cholera.- szepnął, a ja uśmiechnęłam się szeroko.- Musimy częściej się kłócić, co?- spytał, na co oboje się zaśmialiśmy, wciąż dysząc.- Więc? Jak było u ojca?
- Źle.- odpowiedziałam szczerze, biorąc głęboki oddech.
- W sensie?- dopytywał, więc odsunęłam się, by zejść z lady i założyć na siebie leżące na podłodze majtki.
- Wybiegłam że spotkania grupowego.- wyjaśniłam, a na twarzy Feza dostrzegłam współczucie.- To mnie przerosło. Jego...wyznania, wspomnienia. Co w moim życiu poszło nie tak, że mam tak zjebany mózg?
- Nie wiem, mała, każdy ma zjebany mózg. Z wielu powodów.- wyjaśnił, a ja spojrzałam przez siebie z powagą.
- Chyba pogadam z mamą.- rzuciłam nagle.- I zapisze się do psychologa, albo... coś.
Po tych słowach niepewnie spojrzałam na zszokowanego Feza. Nie, nie zszokowanego, a zaskoczonego moim wyznaniem.
- To głupie?- spytałam drżącym głosem.
- Nie, skąd.- uspokoił mnie prędko, po czym podszedł bliżej, by złapać moje ręce.- Wiele osób chodzi do psychologów ze swoimi problemami. Nie ma w tym nic głupiego. Nie chciałem nigdy tego wprost sugerować, ale jeśli czujesz, że coś cię przerasta, może warto z kimś pogadać. Ostatnio masz przejebane.
- Mam ciebie.- stwierdziłam ze łzami w oczach, na co ten przytaknął głową.
- Oczywiście, że tak i możesz mi powiedzieć wszystko. Ale nie jestem psychologiem i nie raz...nie umiem dać ci takiego wsparcia, jak ktoś w tym zawodzie. Ewentualnie mogę cię wysłuchać i pocieszyć, ale to nie to samo.
- Czyli...powinnam tam pójść?- spytałam, a chłopak zamilkł.
Patrzyłam mi w oczy, próbując z nich coś wyczytać, jednak jak zwykle nie mogłam tego zrobić.
- To musi być twoja decyzja, Emily.- wyjaśnił.
Fakt, że powiedział moje imię świadczył, jak bardzo poważnie miało to zabrzmieć. I zabrzmiało. Jakie to życie jest przewrotne. Raz jest jak w niebie, a za chwilę wszystko wraca do normy. Jest jak na rollercoasterze. Strach, a potem fajerwerki i ekscytacja. A potem ciało i umysł nas zawodzą, ciągnąc nas znów na piekielną przejażdżkę. Ale takie jest życie i musiałam zdać sobie z tego sprawę dopiero po czasie. Co więcej, musiałam sięgnąć po zabezpieczenie, by z niego nie wypaść przy większej prędkości.

Szczególne uwzględnienie:
Devries2000, która dała mi pomysł na ten rozdział kilka miesięcy temu ️ nie martw się, pamiętałam i czekałam z tą akcją do teraz! Mam nadzieję, że podoba ci się moja wersja tej sceny i dziękuję za pomysł!
Jeśli wy też macie pomysł na sceny Emily x ktoś to piszcie śmiało na priv, jak widać, wezmę wszystkie sceny te pod uwagę, bo pomaga to mi pisać 🥰

In Euphoria | Fezco O'Neil Where stories live. Discover now