35. 𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐰𝐚𝐫𝐭𝐚

575 35 4
                                    

Siedzieliśmy na łóżku, patrząc na ekran laptopa, na którym leciał nasz serial.
Nagle chłopak prychnął w reakcji na zachowanie postaci, a ja pokręciłam głową z oburzeniem.
- Jak on mógł?- spytałam, na co Fez dał pauzę w scenie.- Nie wybaczyłabym, gdyby mój mąż mnie oszukiwał w taki sposób.
- Może nie jest gotowy na dziecko?
- To powód do kłamstwa?- na to pytanie Fezco wzruszył ramionami.- Biedna Daphne, a już im się układało.
- Czy ja wiem, pewnie pogodzą się w kolejnym odcinku.
- Nie sądzę. Zranił ją. Nie powinna mu wybaczać.- Fez spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Osądziłaś go?- spytał, po czym westchnął.- Kurwa, zapamiętam, żeby cię nie okłamywać.
Zaśmiałam się z jego słów, otulając się lepiej kocem. Czułam na sobie spojrzenie Feza, które mnie w pewnym sensie paraliżowało. Obróciłam więc głowę, by złapać jego wzrok.
- Co?- szepnęłam niepewnie, na co Fez uniósł rękę, by założyć mi kosmyk włosów za ucho i tym samym odsłonić moją twarzy.
Nieświadomie przy tym przegładził mój policzek, na co ja siłą wyższą się uśmiechnęłam. Jego dotyk był tak kojący, tak niewinny i beztroski. Był tak...delikatny, jakby bał się mnie skrzywdzić. Widziałam to też w jego oczach, sposobie, w jaki na mnie patrzyły. Mógłby mnie skrzywdzić, bo wielu krzywdzi kobiety na różne sposoby, te fizyczne, ale i psychiczne. Ale nie Fez, on był dobrym człowiekiem, choć jego zajęcie na to nie wskazywało. Jakże łatwo można skreślić człowieka przez jeden szczegół, może nawet istotny w jego osobie. Ja prawie to zrobiłam i żałowałabym tego do końca życia.
- Nic.- odpowiedział, po czym objął mnie ramieniem, przyciągając bliżej, a ja odwróciłam głowę, by ukryć rumieńce i uśmiech na twarzy.
Prochy miały wiele plusów, oczywiście, między innymi dawały mi pewność siebie. Z nimi mogłam się całować, dotykać. Bez nich jednak samo spojrzenie wywoływało u mnie zawstydzenie i obawy. Jakby lęki znów wróciły, jak po utracie oparcia w bracie. Znów byłam sama, bez tarczy, jaką był Luke, prochy. Ale to też byłam ja, tamta po prochach. Tylko głęboko skryta w tej zbroi, którą przywdziałam dawno temu. Tak dawno, że nie pamiętałam tamtej drugiej mnie.
- Fez, muszę ci coś powiedzieć.- rzuciłam cicho, na co ten zerknął ku mnie z bliska.- Rozmawiałam dzisiaj z dziewczynami. Powiedziałam im o prochach i rodzicach.
- Naprawdę?- zdziwił się szczerze.- I co? Ulżyło ci?
- Trochę. Okazuje się, że nie tylko ja mam ciężkie relacje z rodzicami.
- Większość ojców jest...pojebanych. Może to przez pierdolone pojęcie męskości, które ci rozumieją przez wódkę albo rękę.- przyznał, na co ja przyjrzałam się mu dokładnie.
Coś było na rzeczy, wyczułam to. Zwłaszcza gdy chwycił za piwo, by się napić. Nieświadomie obrócił głowę w taki sposób, że ukazał mi się wyraźnie ślad na jego głowie, który od dawna mnie nurtował.
- To blizna, czy zacięcie?- spytałam spokojnie, co wyjątkowo wywołało u chłopaka milczenie. Rzadko w ten sposób milczał, jednak gdy już to robił, to musiał mieć naprawdę poważny powód.
- Blizna.- przyznał w końcu, patrząc na napój.- To słaba historia, mała.
- Też nie miałeś łatwo z rodzicami?
- Nie oni mi to zrobili.- wyjaśnił, a ja przeanalizowałam jego nieobecne spojrzenie.- Można powiedzieć, że to to gówno zostawiło mi swój ślad.
- Dilowanie?- spytałam, a gdy przytaknął mruknięciem, drążyłam dalej.- Co się stało?
- Wypadek przy pracy. Oberwałem łomem.
- Ta, normalny dzień z życia dilera.- rzuciłam, więc ten spojrzał ku mnie wymownie.- Nie wygląda na świeżą.
- Bo nią nie jest. To stara blizna. Czasem zapominam, że w ogóle istnieje.
- Ale istnieje.- zauważyłam bez większego sensu.
Słysząc to, Fez zbliżył się, całując mnie w usta. Może moje słowa dotknęły go bardziej, niż myślałam, a może próbował urwać temat. Bardzo skutecznie.
Położyłam rękę na jego policzku, oddając pocałunek, który prędko się rozwinął. Jego dłonie również błądziły, zjeżdżając po moim boku. Zamknęłam oczy, próbując nie myśleć o tym, co siłą wyższą nawiedziło mój umysł. Doświadczenie. Nigdy nie czułam tak intensywnego dotyku, pocałunku, albo raczej byłam wtedy zbyt naćpana, żeby tak to odczuwać. Choć było mi przyjemnie...bardzo przyjemnie, to nie mogłam wyzbyć się obaw. Jak wspominałam, byłam tylko ja i Fez. Tylko ja. I tylko Fez. Nie miałam w sobie ani kropli alkoholu, ani grama narkotyków.
Całowałam więc chłopaka, aż położyłam ręce na jego szyi, zatrzymując go łagodnie.
- Wybacz, że...że nam przerywam.- szepnęłam z zamkniętymi oczami.- Dziwnie się z tym czuję.
- Z...czym?- spytał, a ja złączyłam usta, otwierając powoli oczu, by spojrzeć na chłopaka.
- Z dotykiem. Cielesnością.- wyjaśniłam z pewnością ukazując swoją niepewność na policzkach.
- To tylko między nami. Mów jeśli przekraczam granicę.
- Nie to miałam na myśli.
- Kumam, tylko zauważam, że możesz powiedzieć nie...
- Fez...- próbowałam mu przerwać, ale ten wciąż mówił.
- Wiem, że masz swoje granice, bo każdy je ma. Nie chcę, żebyś czuła, że ci...coś...narzucam...
- Fez...- zaśmiałam się, gładząc jego skórę na szyi, na co ten zamilkł z pytającą miną.- Chcę powoli przekraczać te granicę. Powoli. Po swojemu.
- Okej.- rzucił spokojnie, co wywołało u mnie uśmiech.- Nie wymuszam.
- Wiem.- przytaknęłam cicho. Już chciałam znów go pocałować, gdy Popielnik przechodząc do salonu, zatrzymał się w progu pokoju Feza. Odskoczyłam zawstydzona od chłopaka, który obejrzał się z wyrzutem na brata.
- No co?- spytał chłopiec zdziwiony.
- Nico, spadaj stąd.- rzucił do brata Fez, na co ten uniósł brwi i oddalił się. Przyłożyłam rękę do ust, żeby się nie zaśmiać z zaistniałej sytuacji, jednak gdy spojrzałam na również poważnego Feza, wybuchłam śmiechem, a on razem ze mną.
- Kiedyś naprawdę stąd wyjadę i będę mieć trochę prywatności. Nie cierpię tego miasta.
- Tia, coś w tym jest.- przyznałam szczerze, wyciągając rękę po piwo, jednak prędko się powstrzymałam i cofnęłam rękę.
- Co to było?- spytał chłopak.
- Nie powinnam pić. W ogóle. Może masz rację, że to źle na mnie wpływa. Z resztą dopiero pozbyłam się jednego uzależniania, nie chcę kolejnego.
- Dobrze, że tak mówisz.- stwierdził, a ja uśmiechnęłam się smutno. Nagle chłopak nachylił się ku laptopowi, na którym wciąż był zatrzymany film.- Cholera, znów wybiliśmy się z wątku.
- Nasz jest ciekawszy.
- Tia, mogli by zrobić o nas jakiś równie ckliwy serial pod tytułem ,,błędu młodości".- rzucił, co przykuło moją uwagę. Spojrzałam na Feza dłużej.- Co?
- Ładnie ujęte.- zauważyłam, a ten prychnął, włączając serial.
Cóż, choć raz byłam szczera całkowicie z każdym, z kim powinnam. Co więcej, nadchodziły kolejne szczere rozmowy, ale spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. Najważniejsze, że moje przyjaciółki znały dużą część prawdy o mnie i jednak nie były tak beznadziejne, jak twierdził często Fezco. Nie pomijając i jego. Z nim również byłam całkowicie szczera, mówiąc nawet o tym, co czuję, a nie robiłam tego od bardzo dawna. Czułam, jakbym się zaczynała otwierać, stopniowo i po swojemu. Tak samo zaczynałam powoli przesuwać granicę tego, czego chcę w związku z chłopakiem...

Kuuurcze
Codziennie staram się dodać rozdział o rozsądnej porze, ale dzisiaj przebiegłam: 1:50 w nocy! Mam nadzieję, że mi to wybaczycie dzięki tej uroczej scenie ,,przełamywania barier między tą dwójką" 😏😏😏 jeśli mogę zaspojlerowac (rekompensata) to jeszcze kilka rozdziałów i będzie bardzo, bardzo, bardzo hot scena. A może, będzie to w najbliższym rozdziale...😱🤔
To rozdział wtorkowy, więc jutro/dzisiaj (środa) pojawi się (mam ogromną nadzieję) kolejny

PAMIĘTAJCIE O KOMENTARZACH I GWIAZDKACH!

𝐼𝑛 𝑒𝑢𝑝ℎ𝑜𝑟𝑖𝑎Where stories live. Discover now