Engelberg 2001

8 2 0
                                    

No to teraz czas na ten legendarny konkurs czyli Engelberg 2001 i Małysz...a jednak nie. Zobaczcie później.

Zanim zaczniemy to czas na małe wprowadzenie.

Przed zawodami w Szwajcarii rozegrano 5 konkursów indywidualnych z czego w każdym z nich Adam Małysz stawał na pudle- trzy razy wygrał.

Czyli już wiecie kto był liderem PŚ. Drugi był Funaki, a trzeci Martin Schmitt.

Nas drugim zawodnikiem Adam miał ponad 200 punktów przewagi.

Przejdźmy do konkursu.

Najlepszy w kwalifikacjach okazał się Veli-Matti Lindström. Adam zajął 4 miejsce.

Konkurs rozpoczął Igor Medved lądując na 115 metrze.

Kolejni zawodnicy skakali coraz lepiej nawet ten oto outseider.

Jak ktoś nie zna flagi to powiem, że to Kirgistan.

Ildar Fatchullin jako pierwszy przeskoczył punkt K lądując na 121 metrze.

Gdy tak sobie zawodnicy skakali w granicach 117-124 metrów pojawił się on...Simon Ammann, który wyrypał aż na 131 metr. Pół metra od rekordu.

Po nim skoczkowie nie dolatywali do 130 metra, ale skakali na tyle dobrze, aby nie mówić o jakiejś farsie.

Skoki w okolicach 125 metra to była już norma, którą trochę odchylali Polacy skacząc bliżej niż punkt K.

Na belce pojawił się ten oto zawodnik...piszę tak, bo nie chce mi się pisać jego imienia.

Nowy rekord skoczni!

Jego rywale nie mogli przybliżyć się do jego wyniku aż nadszedł Hocke.

Wyrównał rekord, ale nie objął prowadzenia, bo miał niższe noty.

Tak dla ciekawości drugi w generalce Funaki nie wszedł do II serii.

Nasz Małysz skoczył 133,5 metra lecz nie objął prowadzenia z powodu niskich not.

Zatem po I serii prowadził Veli-Matti Lindström, drugi był Stephan Hocke, a trzeci Adam Małysz.

Ten konkurs był tak mocny, że aby wejść do II serii trzeba było skoczyć za punkt K. Dawno takiego konkursu nie mieliśmy.

Druga seria rozpoczęła się od słabego skoku Kranjeca na 112 metr. Ale spokojnie skok po skoku zawody się rozkręcały na tyle, że Martin Koch skoczył aż 130,5 metra. Tą samą odległość uzyskał Roberto Cecone.

Po tych dwóch skokach nastała chwila taka uspokojenia czyli skoki w okolicach 125 do 127 metra na spokojnie. Dziewiąty po I serii Alan Alborn skoczył...a zresztą zobaczcie to sami.

Ach te maski były wtedy sławne, ale wracając do skoku to skoczył on o trzy metry dalej niż rekord skoczni. Co to był za konkurs.

Goldberegr skoczył daleko, bo 132,5 metra, ale nie zdjął Amerykanina z miejsca pierwszego.

Na belce usiadł młody Szwajcar.

Wyrównany rekord skoczni.

O 0,5 punktu Ammann przegrał z Albornem.

Kolejni skoczkowie skakali również daleko:

-Höllwarth 133

-Hannawald 133,5

Nadeszła pora na Małysza. Polak skoczył 135,5 metra, ale odjechała mu narta przez co stracił i to dużo na punktach. Przez to spadł poza podium.

Krążą legendy, że podczas lądowania jeden z sędziów krzyknął: "Keine Telemark" przez co inni razem z nim dali mu niższe noty.

Drugi Hocke skoczył...

132,5 metra dzięki temu objął prowadzenie.

Lindström nie był wstanie skoczyć nawet 130 metrów przez co Niemiec wygrał ten konkurs. Pierwszy i jak się okazało ostatni raz.

Drugi był jego kolega Hannawald, a trzeci Hautamäki. Małysz jak już mówiłem był poza podium czyli czwarty.


Konkurs legendarny gdyż bardzo wysoki poziom rywalizacji oraz bito parę razy rekord skoczni więc bez żadnych wyrzutów sumienia mogę go tutaj dodać.


Widzimy się w kolejnej części.

Cześć!

Niezapomniane konkursy skoków narciarskichWhere stories live. Discover now