Odchodzę, bo kocham

Af ElusivE_ArtisT

7.7K 839 319

Gdybym tylko mogła pokochać go tak, jak tego pragnę. Tak, jak on tego pragnie. Choć odeszłam, to jakaś część... Mere

Odchodzący
PROLOG.
1. To nie jest wasza wina [1/2]
1. To nie jest wasza wina [2/2]
2. Tak bardzo ich ranię... [1/3]
2. Tak bardzo ich ranię... [2/3]
2. Tak bardzo ich ranię... [3/3]
3. Nie będę w stanie spojrzeć im w oczy [1/2]
3. Nie będę w stanie spojrzeć im w oczy [2/2]
4. Niemki wcale nie są takie złe [1/3]
4. Niemki wcale nie są takie złe [2/3]
4. Niemki wcale nie są takie złe [3/3]
5. Może byście w końcu zamknęli te drzwi? [1/3]
5. Może byście w końcu zamknęli te drzwi? [2/3]
5. Może byście w końcu zamknęli te drzwi? [3/3]
6. Nic się nie zmieniło, tylko ja zmieniłam pracę
7. Jakby nie minęła nawet sekunda [1/2]
7. Jakby nie minęła nawet sekunda [2/2]
8. Coś jest nie tak, jak być powinno [1/2]
8. Coś jest nie tak, jak być powinno [2/2]
9. Na dobre i na złe [1/6]
9. Na dobre i na złe [2/6]
9. Na dobre i na złe [3/6]
9. Na dobre i na złe [4/6]
9. Na dobre i na złe [5/6]
9. Na dobre i na złe [6/6]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [1/7]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [2/7]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [3/7]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [4/7]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [5/7]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [6/7]
10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [7/7]
11. Nie chcę, by była smutna [1/6]
11. Nie chcę, by była smutna [2/6]
11. Nie chcę, by była smutna [3/6]
11. Nie chcę, by była smutna [4/6]
11. Nie chcę, by była smutna [5/6]
11. Nie chcę, by była smutna [6/6]
12. W Kuusamo zawsze to samo [1/6]
12. W Kuusamo zawsze to samo [2/6]
12. W Kuusamo zawsze to samo [3/6]
12. W Kuusamo zawsze to samo [4/6]
12. W Kuusamo zawsze to samo [5/6]
12. W Kuusamo zawsze to samo [6/6]
13. To ty o niczym nie wiesz? [1/7]
13. To ty o niczym nie wiesz? [2/7]
13. To ty o niczym nie wiesz? [3/7]
13. To ty o niczym nie wiesz? [4/7]
13. To ty o niczym nie wiesz? [5/7]
13. To ty o niczym nie wiesz? [6/7]
13. To ty o niczym nie wiesz? [7/7]
14. Przesadziłeś z tym kremem na zmarszczki [1/5]
14. Przesadziłeś z tym kremem na zmarszczki [2/5]
14. Przesadziłeś z tym kremem na zmarszczki [3/5]
14. Przesadziłeś z tym kremem na zmarszczki [4/5]
14. Przesadziłeś z tym kremem na zmarszczki [5/5]
15. A jednak tu jestem [1/6]
15. A jednak tu jestem [2/6]
15. A jednak tu jestem [3/6]
15. A jednak tu jestem [4/6]
15. A jednak tu jestem [5/6]
15. A jednak tu jestem [6/6]
16. Coś więcej [1/10]
16. Coś więcej [2/10]
16. Coś więcej [3/10]
16. Coś więcej [4/10]
16. Coś więcej [5/10]
16. Coś więcej [6/10]
16. Coś więcej [7/10]
16. Coś więcej [8/10]
16. Coś więcej [9/10]
16. Coś więcej [10/10]
17. Jesteśmy sobie potrzebni [1/6]
17. Jesteśmy sobie potrzebni [2/6]
17. Jesteśmy sobie potrzebni [3/6]
17. Jesteśmy sobie potrzebni [4/6]
17. Jesteśmy sobie potrzebni [5/6]
17. Jesteśmy sobie potrzebni [6/6]
18. To nie tak, jak myślisz [1/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [2/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [3/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [4/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [5/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [6/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [7/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [8/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [9/10]
18. To nie tak, jak myślisz! [10/10]
19. Poszczuję cię krokodylem! [1/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [2/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [3/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [4/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [5/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [6/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [7/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [8/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [9/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [10/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [11/12]
19. Poszczuję cię krokodylem! [12/12]
20. Zamknięty rozdział [1/7]
20. Zamknięty rozdział [2/7]
20. Zamknięty rozdział [3/7]
20. Zamknięty rozdział [4/7]
20. Zamknięty rozdział [5/7]
20. Zamknięty rozdział [6/7]
20. Zamknięty rozdział [7/7]
21. W dobrą stronę [1/6]
21. W dobrą stronę [2/6]
21. W dobrą stronę [3/6]
21. W dobrą stronę [4/6]
21. W dobrą stronę [5/6]
21. W dobrą stronę [6/6]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [1/7]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [2/7]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [3/7]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [4/7]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [5/7]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [6/7]
22. Ludzie widzą to, co chcą widzieć [7/7]
23. Zakazany owoc [1/8]
23. Zakazany owoc [2/8]
23. Zakazany owoc [3/8]
23. Zakazany owoc [4/8]
23. Zakazany owoc [5/8]
23. Zakazany owoc [6/8]
23. Zakazany owoc [7/8]
23. Zakazany owoc [8/8]
24. Nieprzekraczalne bariery [1/5]
24. Nieprzekraczalne bariery [2/5]
24. Nieprzekraczalne bariery [3/5]
24. Nieprzekraczalne bariery [4/5]
24. Nieprzekraczalne bariery [5/5]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [1/7]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [2/7]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [3/7]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [4/7]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [5/7]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [6/7]
25. Zawsze będę w ciebie wierzyć [7/7]
26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [1/8]
26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [2/8]
26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [3/8]
26. Bez niej nie byłoby nie tutaj [4/8]
26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [5/8]
26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [6/8]
26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [8/8]
27. Każda zmiana to proces [1/5]
27. Każda zmiana to proces [2/5]
27. Każda zmiana to proces [3/5]
27. Każda zmiana to proces [4/5]
27. Każda zmiana to proces [5/5]
28. Wyjdziesz za niego? [1/5]
28. Wyjdziesz za niego? [2/5]
28. Wyjdziesz za niego? [3/5]
28. Wyjdziesz za niego? [4/5]
28. Wyjdziesz za niego? [5/5]
29. Nie zapomniał się pan, panie Prevc? [1/5]
29. Nie zapomniał się pan, panie Prevc? [2/5]
29. Nie zapomniał się pan, panie Prevc? [3/5]
29. Nie zapomniał się pan, panie Prevc? [4/5]
29. Nie zapomniał się pan, panie Prevc? [5/5]
30. Odchodzę, bo kocham [1/7]
30. Odchodzę, bo kocham [2/7]
30. Odchodzę, bo kocham [3/7]
30. Odchodzę, bo kocham [4/7]
30. Odchodzę, bo kocham [5/7]
30. Odchodzę, bo kocham [6/7]
30. Odchodzę, bo kocham [7/7]
EPILOG.
Na zakończenie słów kilka

26. Bez niej nie byłoby mnie tutaj [7/8]

32 4 0
Af ElusivE_ArtisT

[Alicja]

Oglądanie Kici odbierającej złoty medal Igrzysk Olimpijskich to najlepszy widok dzisiejszego dnia. No, może oprócz Katki na Skypie zasypującej mnie swoją szaloną radością i masą zdjęć Cene na podium, mimo moich protestów, że nie musi, bo widziałam to wszystko na żywo.

No i oprócz Petera, który tylko przez jakiś kwadrans narzekał, że ma silne daja vu sprzed czterech lat, a potem dał się mi porwać na świętowanie przez całe przed- i popołudnie. Oczywiście, najpierw musiałam spławić Tepesa, co nie było takie proste, bo wszystkie argumenty odbijały się od niego, jak groch od ściany.

- Stary, daj spokój - zirytował się w końcu Peter. - Co jak, co, ale w świętowaniu sukcesu ze swoją dziewczyną nie potrzebuję pomocy. Od kilku lat jestem dorosły i naprawdę wiem, jak to się robi.

Tepes dał za wygraną, a my poszliśmy świętować.

Maciek na najwyższym stopniu podium pomiędzy dwoma Prevcami wygląda, jakby był z innej bajki i chyba faktycznie wciąż jest w nieco innej rzeczywistości, mimo iż od jego finałowego skoku minęła niemal doba.

Zresztą, kto by mu się dziwił?

Stoję pomiędzy Jurijem i Nejcem, którzy nagrywają całą dekorację na telefonie, ja sama robię kilka zdjęć. Gdy rozbrzmiewa hymn, opuszczam rękę i wpatruję się w Maćka, który z dumnie wypiętą piersią z trudem zdaje się powstrzymuje łzy wzruszenia. Ja, patrząc na niego również. Nie śpiewa, co wywołuje oburzenie reporterów jakiejś niszowej gazety, którzy stoją nieopodal, ale nie dziwię się, że odebrało mu mowę. Sama miałabym problem otworzyć usta na jego miejscu.

Potem następuje chwila dla fotoreporterów i niedługo potem wyrzucają ich ze sceny, by zrobić miejsce dla bobsleistów. Przepycham się przez tłum w kierunku kulis, po drodze łapiąc spojrzenie Klemensa, który uśmiecha się do mnie krótko. Jeden rzut oka wystarcza mi, by dostrzec, że czwarte miejsce wcale go nie ubodło. Jestem dumna, że potrafi cieszyć się sukcesem kolegi, to znaczy, że zrozumiał, to o czym mu zawsze mówiłam.

Bycie najlepszym nie zawsze jest jednoznaczne ze zwycięstwem. Prawdziwa wielkość objawia się poprzez sposób, w jaki znosi się porażki.

Ten test Klemens zdał na piątkę.

Szczerze powiedziawszy, Peter również.

- Teraz brakuje mi jeszcze tylko jednego koloru. - Całuje mnie na powitanie, choć rozstaliśmy się niespełna godzinę wcześniej. - Czyli muszę jeszcze skakać co najmniej cztery lata - wzdycha, oglądając medal, po czym ściąga go z szyi i mi go podaje.

- Jest jeszcze drużynówka - zauważam, ważąc medal w dłoni. - Ciężki - stwierdzam, oddając mu go i ruszamy w kierunku busa. Tuż przed nami idzie Cene z telefonem przyklejonym do ucha. Nawet z tej odległości słyszę radosne okrzyki Katki.

- Noszenie go nie może być łatwe, skoro ma przypominać o pracy włożonej w to, by go zdobyć - mówi Peter. - Ponoć brąz jest lżejszy od srebra, a srebro od złota. Tak słyszałem - dodaje.

- To by było bardzo symboliczne - zgadzam się z nim. - Ćwicz mięśnie szyi, wszystko przed tobą.

- No, z Polakami będzie ciężko, tylko na nich spójrz. - Wskazuje biało-czerwonych, nagrywających właśnie jakiś śmieszny filmik, zapewne na Instagram Kota. - Wszyscy się dzisiaj zmieścili w dwudziestce!

- Wy też - przypominam mu. - Nic nie planuj, co wyjdzie, to wyjdzie. Masz jedno zadanie, pamiętasz? - Przytulam się do niego, a on opiera brodę o czubek mojej głowy.

- Robić swoje, najlepiej, jak potrafię - odpowiada.

- No. Wynik to tylko liczba, nie zapominaj o tym - dodaję jeszcze i w tym momencie od grupy Polaków odrywa się świeżo upieczony Mistrz Olimpijski i podchodzi do nas wciąż nieco oszołomiony.

- Gratulacje, Peter. Dla ciebie i brata. - Wymieniają uścisk dłoni, a potem Kot przenosi wzrok na mnie. - Ala, ja...

- Nie dziękuj, bo nic nie zrobiłam - uprzedzam go. - Macie wszyscy dziwną tendencję do przypisywania mi swoich sukcesów, a jedyne co robię, to chodzę za wami w opowiadam różne głupoty, żebyście w siebie uwierzyli. Nic więcej. - Wzruszam ramionami.

- Jak zwykle bagatelizujesz. - Maciej wywraca oczami. - Tobie też chyba ktoś powinien powiedzieć, żebyś bardziej uwierzyła w siebie.

- Staram się jak mogę, Kicia - odpowiadam, a on żegna się z nami, bo już wołają go dziennikarze.

- Czy jest ktoś, komu odmówisz pomocy, jeżeli o nią poprosi? - pyta nagle Peter, obejmując mnie ramieniem.

- Hmmm, chyba nie - odpowiadam po chwili namysłu. - A co?

- Nic, po prostu... To musi być męczące.

- Patrzenie, jak spełniacie wszyscy swoje marzenia? - Uśmiecham się. - Nigdy.

Podchodzi do nas Nejc i Cene, który w końcu chowa telefon do kieszeni.

- Tepes wyczaił fajna pizzerię niedaleko -informuje nas Dezman. - Idziecie?

- Jasne - odpowiada Peter i zerka na mnie, a ja podciągam rękaw, by spojrzeć na zegarek.

- Idźcie, ja muszę lecieć na naradę wojenną ze sztabem - przypominam sobie z żalem. - Janus chce opracować doskonały plan przejęcia władzy nas skocznym światem. Później was znajdę - zapewniam ich.

- Jakby co, to potem będziemy u mnie - uprzedza mnie Cene, a ja całuję Petera na pożegnanie i wsiadam do busa, którym wraz z resztą sztabu mam zamiar dostać się do hotelu.

Sala konferencyjna jest o tej porze zajęta, upychamy się więc w piątkę - ja, Goran, jego asystent, fizjoterapeuta i serwisant - w jednym z hotelowych pokojów, należącym chyba do trenera.

- Dwa srebra i brąz nastrajają optymistycznie przed drużynówką - zauważa na wstępie Janus. - Tak naprawdę zagrozić nam mogą tylko Polacy, no i Norwegia jest zawsze mocna w zawodach drużynowych, mają czterech równych zawodników.

- Musimy się skupić na naszych mocnych puntach - odzywam się. - Najbardziej stabilny jest stolik, stojący na trzech nogach. Tak samo, stabilna drużyna powinna się cechować: doświadczeniem, motywacją i czymś, co osobiście nazywam chwilą.

- Chwilą? - dziwi się ktoś.

- Peter i Jurij mają doświadczenie, nie zaprzeczycie. I nikt mi nie wmówi, że nie mają już zaklepanego miejsca w drużynie. Jurij może nie odnosi spektakularnych sukcesów, ale w każdym konkursie oddaje solidne skoki i zbiera konkretne punkty. No i na pewno nie ugnie się pod presją. - Patrzę na nich uważnie i nie zauważam sprzeciwu. - Cene z kolei jest teraz na fali i to jest jego chwila. Choć ma niewielkie doświadczenie w takich imprezach, jestem pewna, że się nie spali, bo po takim paśmie dobrych wyników nie wierzy w to, że coś mogłoby pójść nie tak. Nie chcę go na razie sprowadzać na ziemię, zrobię to potem, bo w innym przypadku upadek będzie bolesny. teraz jednak jego pewność siebie jest naszym atutem.

- Ta trójka to pewniaki, ale co z czwartym? - pyta trener. - Wynikowo Nejc i Anze są na podobnym poziomie.

- To chyba jasne, że Dezman - stwierdzam. - Trzeci punkt podporu: motywacja - przypominam. - Odkąd Nejc wygrzebał się z dołka, cały czas pnie się w górę, nie należy mu w tym przeszkadzać. Niech to będzie jego nagroda. Zresztą wczoraj był ósmy, nikt nie powie mi, że nie zasłużył.

- No i jest lepiej przygotowany motorycznie od Anze, jeżeli chodzi o dużą skocznię - wtrąca fizjoterapeuta.

- Technikę też ma lepszą w fazie lotu. Na normalnej skoczni Anze wygrywa z nim świetnym wybiciem, ale w locie Dezman spokojnie to odrobi - dodaje asystent trenera, a Goran kiwa głową.

- Okej. Kolejność? - pyta, a wszystkie oczy ponownie kierują się na mnie.

- Naprawdę? - wzdycham. - Cene zacznie z wysokiego C, potem Nejc, bo druga kolejka jest najmniej obciążona presją, Jurij jako stabilny i pewny punkt dla ewentualnego wyrównania no i Peter na końcu, jest przyzwyczajony do roli lidera. Z psychologicznego punktu widzenia, ja widzę to w ten sposób, ale to wy się na tym znacie najlepiej. - Odbijam piłeczkę, a panowie naradzają się dłuższą chwilę, zastanawiając się, czy nie zamienić Cene z Jurijem, ale ostatecznie akceptują ten plan.

- Coś jeszcze? - pytam, kiedy wszystkie szczegóły dotyczące zasobów ludzkich są już dograne.

- Tylko te nudne, sprzętowe sprawy. - Uśmiecha się do mnie serwisant. - Dzięki, Ala, czasem trzeba spojrzeć na to wszystko z innej strony.

- Kobiecym okiem? - śmieję się. - Dobra, mogę im powiedzieć co i jak? Bo właśnie tam idę.

- Tak, tak, jasne. Miłej zabawy, nie siedźcie za długo, dobra? - rzuca w roztargnieniu Janus, już pochylając się nad jakimiś tabelkami i wykresami, a ja po cichu wychodzę.

Pukam do pokoju, który młodszy Prevc dzieli z Nejcem i Anze, jednak nie słyszę odpowiedzi, choć powinni już wrócić. Naciskam ostrożnie klamkę i z trudem hamuję śmiech na widok, który ukazuje się moim oczom.

Anze chrapie na fotelu z głową odgiętą do tyłu. Nejc z głową na stoliku, tuz obok jeszcze ciepłego kubka herbaty, a Cene na podłodze z głową opartą o łóżko. Kusi mnie, by zrobić im zdjęcie, by potem móc ich szantażować, bo nikt im nie uwierzy, że są w stu procentach trzeźwi. Mój niecny plan jednak torpeduje Jurij, szturchając mnie w ramię.

- A tym co się stało? - Wytrzeszcza oczy. - Wyszliśmy z Peterem tylko po kawę.

- Ja nie śpię! - Anze podrywa się na równe nogi i rozgląda się dookoła zdezorientowany. - Co się dzieje?

- Nic, idźcie dzieci spać lepiej - wzdycham, choć reszta właśnie się rozbudza, a za moimi plecami pojawia się Peter z puszką kawy. - Nie ma imprezy, do łózek, sio! Bo śniecie na stojąco!

- Ale...

- Jak będziecie protestować, to nie powiem Wam, kto będzie skakał w drużynówce! - grożę im i natychmiast zapada cisza. - No. Cene, Nejc, Jurij, Peter. A teraz dobranoc. - Wyganiam tych dwóch ostatnich na korytarz i zamykam drzwi.

- A treningi?

- Mnie nie pytaj, ja tylko wyraziłam swoją opinię, a Janus zadecydował, ja się nawet na tym nie znam. - Unoszę ręce w obronnym geście, po czym obracam się i zabieram Peterowi kawę. - Dzięki, mi się przyda. Wy macie zakaz trucia się alkaloidami.

- A właśnie. - Zatrzymuje mnie Tepes. - Jutro cię porywam na wycieczkę. Masz być gotowa o ósmej, jasne? -Patrzy na mnie surowo, a ja marszczę brwi.

- Aaa... powiesz mi o co chodzi, czy to jakaś tajemnica? - drążę, Tepes jest jednak tajemniczy i powtarza raz jeszcze, że mam być gotowa o ósmej.

- A ty idziesz ze mną, nie do niej! - woła jeszcze Petera, zanim ten zdąża cokolwiek powiedzieć. - Jutro ma być na chodzie, nie musicie świętować co wieczór. - Ciągnie go za sobą, a Peter jedyne wzrusza ramionami bezsilny.

Ściskam mocniej puszkę z kawą i wracam do siebie. Ostatnie dni były bardzo intensywne, może dziś uda mi się trochę to wszystko odespać.

Zasypiam, zaraz po przyłożeniu głowy do poduszki i śnią mi się jakieś głupoty, z Tepesem szturchającym mnie w plecy kijem bejsbolowym na czele.

Moment. To chyba nie jest sen.

- Mittner, rusz dupę! Jest już po ósmej, jesteśmy spóźnieni! - piekli się, a to coś, co w moim śnie było kijem bejsbolowym okazuje się moja własną, osobistą parasolką.

- Auć - jęczę i obracam się na drugi bok. - Tepes, dopiero co poszłam spać!

- Przespałaś sześć godzin, wystarczy ci! Ubieraj się, bo wyciągnę cię z hotelu w piżamie. Za pięć minut masz być na dole, weź to, pada śnieg. - Rzuca we mnie parasolką i znika za drzwiami. W końcu.

I choć bardzo mi się nie chcę, wstaję i szybko się ubieram. Kto wie, co wymyśli Tepes, jeżeli nadepnę mu na odcisk. Czego on może ode mnie chcieć o takiej nieludzkiej godzinie?

- Spóźniłaś się dwie minuty - informuje mnie, gdy dołączam do niego, nawet nie starając się zamaskować ziewnięcia. - Chodź, jesteśmy spóźnieni.

- Mhm - mruczę i podążam za nim, rozbudzając się powoli, dlatego cel naszej wędrówki staje się dla mnie jasny dopiero, kiedy jesteśmy już niemal pod skocznią normalną.

- Dlaczego mnie tu ciągniesz? Treningi są jutro, to raz, a dwa skaczecie na dużej, zapomniałeś? - pytam zdezorientowana.

- Cicho, może jeszcze uda się ją złapać... - mruczy pod nosem, a mnie się nieco rozjaśnia w głowie.

- Aaa, zapomniałam o laskach! Mają dziś kwali, prawda? - pytam, a Tepes kiwa głową. Nadal jednak nie rozumiem, o co mu chodzi.

Prowadzi mnie tylnym wejściem, pod domek oznaczony flagą Słowenii i każe mi poczekać, a sam puka, wsadza głowę do środka i chwilę rozmawia z kimś, kogo nie potrafię dostrzec.

- Musimy poczekać - mówi.

- Jurij, wyjaśnisz mi o co tu chodzi, czy mam się sama domyślić - pytam lekko już poirytowana tym wszystkim.

- Chcę tylko żebyś kogoś poznała. A potem obejrzymy konkurs, Peter przyjdzie w pół do dziesiątej. O trzynastej jest finał hokeja, chcemy iść razem z Cene, jak chcesz też możesz się przyłączyć...

- Aha, czyli dzisiaj kibicujecie? - Kiwam głową. - Okej, ale co...

- To ona? - słyszę w tym momencie, a Tepes kiwa głową i nim zdążam się w pełni obrócić, ktoś bardzo szczupły rzuca mi się na szyję. Po niecałej minucie udaje mi się wyplątać z objęć szczupłej brunetki mojego wzrostu.

- Yyy... cześć? - odzywam się, bo sytuacja staje się coraz dziwniejsza.

- Hej, kurcze, nawet nie wiesz, jak ja ci jestem wdzięczna! - wyrywa się jej i patrzy na mnie rozemocjonowana, a ja dostrzegam, że prawdopodobnie właśnie wraca po oddaniu skoku. Cud, że nie oberwałam nartami, do czego zazwyczaj mam niebywałe szczęście.

- Alicja, to jest Anja, moja siostra - wyjaśnia w końcu Tepes, a ja obrzucam go wściekłym spojrzeniem, bo wszystko mi się przypomina.

- Nie mogłeś tak od razu? - prycham i odwracam się do dziewczyny. - Wybacz, ten dureń mnie nie uprzedził. Słowem nie pisnął! Jak kolano? Wszystko z nim w porządku? - upewniam się.

- Tak, jest super! Inaczej nie było by mnie tutaj. To wszystko dzięki tobie, twój... kuzyn, tak? - waha się, a ja potwierdzam kiwnięciem głową. - Twój kuzyn polecił mi świetnego specjalistę i okazało się, że ten uraz wcale nie jest tak poważny, jak myśleli. Jeden prosty zabieg, intensywna rehabilitacja i oto jestem. - Otwiera szeroko ramiona i znowu mnie przytula. - To wszystko dzięki tobie! A byłam niemal pewna, że będę musiała skończyć karierę*.

- Wygląda na to, że zawodowo zajmuję się wysyłaniem ludzi na Igrzyska - śmieję się i rozmawiamy jeszcze kilka minut nim Anja musi wracać na skocznię. Jurij obserwuje to wszystko z odległości kilku kroków i uśmiecha się pod nosem.

- Jak to możliwe, że tak wredna istota jak ty, ma tak uroczą siostrę jak Anja? - pytam, kiedy kierujemy się w stronę trybun.

- Od lat podejrzewam, że jest adoptowana. Bardzo chciała cię poznać - dodaje poważniej. - Ten wyjazd dużo dla niej znaczył, była naprawdę na skraju załamania przez to kolano.

- Jak mówiłam, zawodowo zajmuję się wysyłaniem ludzi na Igrzyska - śmieję się.

- A o kim jeszcze mówisz? - pyta Jurij, a ja na moment zamieram.

- No jak to o kim? O Dezmanie! - odpowiadam po sekundzie wahania. - I patrz, będzie skakał z tobą i Prevcami w drużynówce.

- O, a propos - przypomina sobie Jurij. - Peter napisał mi, że już na nas czeka.

Zdaje się, że wybrnęłam. Tepes nie musi znać szczegółów dotyczących Klemensa i jego udziału w Igrzyskach.

Peter podaje mi kubek z kawą i całuje na powitanie, co Jurij kwituje złośliwym grymasem.

- Nie rób min bo ci tak zostanie! - upominam go, a Prevc obejmuje mnie ramieniem.

- Bardzo ci dokuczał?

- Zmieścił się w średniej. I na osłodę sprawił mi bardzo miły prezent - odpowiadam, zerkając na niego z ukosa.

- Jaki? - pyta ciekawie

- Świadomość, że znowu komuś pomogłam. - Uśmiecham się, a Peter ponownie mnie całuje.

A ja dochodzę do wniosku, że to będzie dobry dzień i chętnie przeżyję takich więcej. Choćby do końca życia.


*Tak naprawdę Anja Tepes ze względu na liczne kontuzje kolan zakończyła swoją karierę w 2015 roku.

Fortsæt med at læse

You'll Also Like

37.5K 4K 200
Pojawią się tu one-shoty zdecydowanie zbyt krótkie na osobne fanfiki. Niektóre będą normalne, inne mniej. Spora część inspirowana sezonem 2017/2018 i...
326K 16.5K 51
"Nie każdy ma tyle szczęścia, by poznać Harrego Styles'a członka najpopularniejszego boysbandu na świecie...w windzie?" Część 1 : "OMG ! Harry Styles...
77.7K 7.8K 23
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
852K 40.2K 48
Bycie idealnym było największym brzemieniem, jakie musiała nosić na swoich barkach. Lucy Graves wychowała się w rodzinie idealnej. W rodzinie, w któr...