21. W dobrą stronę [1/6]

38 5 0
                                    

[Alicja]

Promienie słońca padają na moją twarz, przez szparę między zasłonami, ale to nie to wyrywa nie z objęć Morfeusza. Czyni to dziwne, nieznane mi uczucie przesuwające się wzdłuż mojego ramienia. Obracam głowę w tamtym kierunku i uchylam powieki.

- Dzień dobry. - Peter odrywa od mojej skóry palec, zataczający dotąd kręgi po powierzchni mojej ręki i odgarnia mi włosy z twarzy. Czuję mrowienie na skórze w miejscu,w którym miała kontakt z jego dłonią. To wbrew pozorom bardzo przyjemne uczucie.

- Która godzina? - pytam sennie, uśmiechając się lekko.

- Jeszcze wcześnie - odpowiada cicho.

Przewracam się na plecy i przecieram oczy, odpędzając resztki senności. Peter przysiada na brzegu łóżka i nachyla się nade mną z tajemniczym uśmiechem na ustach.

- W taki razie co tutaj robisz? - dziwię się. O tej porze powinien spać. Albo biegać, jak zwykł to czynić co ranek.

- Pomyślałem, że skoro oboje zaczynamy "pracę" o ósmej, to wcześniej... - Zawiesza na moment znacząco głos i mruży oczy. - To wcześniej możemy spędzić trochę czasu razem.

Unoszę się na łokciach, zmniejszając odległość między nami na tyle, że dociera do mnie orzeźwiający zapach jego żelu pod prysznic. Nieco wbrew własnej woli, zaciągam się nim z przyjemnością.

- O ósmej? Tak późno? - Unoszę brew. - Przecież widzę, że jesteś już po porannym joggingu.

- Skąd ten pomysł? - dziwi się.

- Bo trochę cię już znam. - Uśmiecham się zaczepnie, a Peter podciąga mnie do pozycji siedzącej, niemal do zera zmniejszając odległość między nami.

- Wiem - odpowiada cicho i całuje mnie delikatnie.

Nie wiem, czy to przypadkiem nie efekt tego, że jeszcze do końca się nie obudziłam, ale podoba mi się, że dzieli nas tak niewiele, niemal nic. Podoba mi się jego pełen czułości dotyk, podoba mi się sposób, w jaki mnie traktuje.

Hm, mówiąc całkowicie kolokwialnie, to ogólnie mi się podoba.

- A więc w taki sposób chcesz spędzić nasz prywatny czas? - pytam całkiem długą chwilę później, odsuwając się minimalnie, by całkowicie nie stracić głowy.

- A ty nie? - Peter uśmiecha się zawadiacko i skrada mi znienacka jeszcze jednego całusa.

- Kusząca propozycja - odpowiadam, uśmiechając się kącikiem ust i wyplątuję się z jego objęć, odgarniając kołdrę - ale niestety jestem umówiona.

- Z kim? - Marszczy brwi, zapewne zdziwiony, że ktokolwiek jest w stanie wyciągnąć mnie z łóżka przed ósmą.

- Kruczek chce ze mną porozmawiać - odpowiadam prosto, opuszczając nogi na podłogę.

- O czym? - Peter odsuwa się nieco, by zrobić mi miejsce, a ja przeciągam się szeroko.

- Nie mam pojęcia - wzdycham i rozglądam się w poszukiwaniu jakiegoś swetra, pocierając zmarznięte ramiona.

- W takim razie widzimy się potem. - Dostrzegając moje poszukiwania, narzuca mi na plecy swoją bluzę, całuje w czoło i wychodzi, ostrożnie zmykając za sobą drzwi.

Opatulam się szczelniej Peterowym okryciem i idę do łazienki. Chwilę później jestem gotowa do wyjścia, a na bluzę w kolorach Słowenii naciągam kadrową kurtkę i wychodzę z hotelu na mroźne, austriackie powietrze. Chłód poranka orzeźwia mnie i pozwala zebrać myśli. Uświadamiam sobie, że to co wydarzyło się między mną i Peterem na konferencji nie było jednorazowym wybrykiem i naturalną koleją rzeczy są takie poranki jak dzisiejszy. Z jednej strony jest to miła myśl, ale z drugiej...

Odchodzę, bo kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz