10. Nie potrafię pozwolić jej odejść [3/7]

55 5 5
                                    

[Klemens]

Budzi mnie polecenie, by zapiąć pasy. Wyglądam przez okno i widzę zbliżającą się ziemię. Posłusznie wykonuję wszystkie czynności konieczne przed lądowaniem i już po kilku minutach stawiam pierwsze kroki na fińskiej ziemi. Chwilę czekamy na bagaże, nawet dość długą chwilę, bowiem gdzieś zniknęły narty Piotrka. Na szczęście okazuje się, że po prostu utknęły na zakręcie taśmy i zostają dostarczone nam inną drogą. Przed lotniskiem już czeka na nas bus, do którego z trudem mieszczą się nasze bagaże. Siadam gdzieś z tyłu, pomiędzy Maćkiem i Dawidem, zakładam słuchawki i popadam w zamyślenie, z którego nie jest w stanie mnie wyrwać nawet głośny śmiech Kubackiego.

Zastanawiam się, dlaczego Alicja tak szybko zniknęła po konkursie. Chciałem z nią porozmawiać i dać jej kwiatki, które dostałem jako część nagrody. W końcu to dzięki niej stanąłem na podium. Dzięki temu, że wróciła.

Choć bynajmniej nie zrobiła tego dla mnie.

Ostatecznie kwiaty dostała moja żona, tak jak być powinno. Niestety tak, jak przewidywałem, nie dotarły do Polski świeże i pachnące. Możliwe, że Alicja i tak by ich nie przyjęła...

Wciąż próbuję ją wyrzucić z moich myśli, jednak bez skutku. Wiem, że by tego nie chciała i wiem, że ma rację. Oboje wiemy jak to się może skończyć...

- Ziemia do Klimka! - Maciek szturcha mnie w ramię. - Dojechaliśmy.

Wygramalam się z busa i zbieram swoje rzeczy, które już ktoś wyrzucił z bagażnika. Potem podążam za resztą w kierunku recepcji i dostaję klucz do pokoju, którym wyjątkowo nie muszę się z nikim dzielić.

Wyjeżdżamy wszyscy windą na czwarte piętro i rozchodzimy się do pokoi. Kiedy wchodzę do swojego, okazuje się, że trafiła mi się „dwójka" z podwójnym łóżkiem. Uśmiecham się pod nosem na widok tego prezentu od losu i zaczynam się rozpakowywać. Lokuje swoje rzeczy w szafie, kiedy zauważam, że zostawiłem na recepcji jeszcze jeden pakunek, składający się głównie z torby z jedzeniem, które trzeba będzie szybko zutylizować, nim się popsuje. Zamykam więc pokój i schodzę po schodach do holu, gdzie nagle z niewiadomych powodów zapanowało niesamowite pandemonium.

Odchodzę, bo kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz