Dezman opada ciężko na ławeczkę i otwiera usta, kiedy nagle do domku wpada bez pukania Lanisek.
- Anze, wyjdź – mówię zimno.
- Ale ja...
- Wyjdź – powtarzam. - Prowadzę właśnie ważną rozmowę.
- Ale ja... No dobra, pójdę do toi-toia – kapituluje i wychodzi, nim udaje mi się zaoponować.
- Trzeba przyznać, autorytet to ty masz – uśmiecha się krzywo Nejc. - A ja, zdaje się, utknąłem w błędnym kole.
- To znaczy?
- To znaczy, że... wiesz, że moja dziewczyna też skacze, prawda? - przerywa, a ja kiwam głową. - No i mówiąc krótko, ona skacze lepiej ode mnie. Za każdym razem, gdy to sobie uświadamiam, czuję irracjonalny gniew, a to sprawia, że nie mogę się skupić i skaczę jeszcze gorzej... I tak w kółko. Jej to nie przeszkadza, ale mnie tak i ostatnio coraz częściej się o to kłócimy... I co, pani psycholog? Wiesz co z tym zrobić? - kpi.
Przyglądam mu się w milczeniu przez chwilę, nim uśmiecham się lekko.
- Oj, Dezman, Dezman... Ale ty głupi jesteś – mówię łagodnie, bez grama złośliwości. - Ktoś cię kiedyś uświadomił, że kobieta i mężczyzna różnią się jednak nieco...? - pytam, a Nejc strzela buraka i mruczy coś cicho pod nosem. - To, że twoja dziewczyna zajmuje wyższe miejsca od ciebie, nie ma żadnego znaczenia. Z kilku powodów. Po pierwsze, kobiety skaczą w zupełnie innych warunkach i jest zaledwie parę zawodniczek, które byłby w stanie konkurować z wami. Ponadto ilość zawodniczek startujących w Pucharze Świata w porównaniu z konkursami mężczyzn jest śmiesznie mała. Tak naprawdę to są dwie zupełnie różne dyscypliny, nie ma więc sensu ich przyrównywać – konkluduję. - Twoja dziewczyna ma rację, nie powinieneś się tym przejmować i skupić się na sobie i swojej formie, a nie na tym, by porównywać się do niej, gdyż wasze wyniki są absolutnie nieporównywalne. To tak, jakbyś próbował porównać wyniki rzutu młotem i rzutu oszczepem. Albo czasy pływaka płynącego stylem dowolnym i tego płynącego stylem motylkowym. Po prostu się nie da.
- Nie powiedziałaś mi nic nowego – upiera się Nejc.
- Owszem – zgadzam się. - Ale czasem pewne rzeczy musisz usłyszeć głośno od kogoś obcego, by naprawdę dotarły do twojej świadomości. Więc weź telefon, zadzwoń teraz do dziewczyny i zaproś ją do kina oraz na kolację, podczas której nie będziecie rozmawiać ani o jej skokach ani o twoich, bo przecież nie po to się chodzi na randki, żeby rozmawiać o pracy, prawda? - pytam.
- No, nie – zgadza się Nejc i nagle się uśmiecha. - Wiesz co? W twoich ustach brzmi to tak jakoś prosto. Tak jakoś sensownie... Jak ty to robisz? - dziwi się.
Wzruszam ramionami i wstaję z wąskiej ławeczki.
- Bo życie jest proste, Dezman. Tylko ludzie je niepotrzebnie komplikują – stwierdzam i wychodzę, by obejrzeć chociaż końcówkę serii finałowej. Dzisiejszy konkurs jest jedynie formalnością, bo czołowe lokaty są już porozdzielane.
A rozmowa z Nejcem uświadomiła mi jedną, istotną rzecz – pewne rzeczy naprawdę trzeba powiedzieć głośno, by do nas dotarły.
Zdążam akurat obejrzeć trzy ostatnie skoki. Hayboeck utrzymuje pozycję, ale Peter spycha go niemal natychmiast na drugie miejsce. Z napięciem wpatruję się belkę, z której ściągają młodszego Prevca, zbliża się bowiem zapowiedziana rano burza i wiatr wzmaga się coraz bardziej.
- Mam nadzieję, że uda mu się skoczyć – odzywa się Peter, stając obok mnie. - Bezpiecznie skoczyć.
- Dostanie taki huragan pod narty, że ci jeszcze tego orła zabierze – mruczę, zerkając na niego.
YOU ARE READING
Odchodzę, bo kocham
RomanceGdybym tylko mogła pokochać go tak, jak tego pragnę. Tak, jak on tego pragnie. Choć odeszłam, to jakaś część mnie tam pozostała. A odeszłam, bo kochałam. I chyba nadal kocham.
19. Poszczuję cię krokodylem! [11/12]
Start from the beginning