19. Poszczuję cię krokodylem! [11/12]

Start from the beginning
                                    

- Przykre – mówię, szczerze zmartwiona. - Jakby było trochę więcej czasu, to mogłabym ci dać numer do świetnego ortopedy, ale w dwa miesiące to nawet on nic nie zdziała – wzdycham. - Tak czy siak, zadzwonię wieczorem do niego, a nuż da się coś zrobić...

- Naprawdę? Mogłabyś? - ożywia się Jurij.

- No pewnie, szkoda dziewczyny. Zwłaszcza, że jak dalej się będziesz tak martwić, to sam na Igrzyska nie pojedziesz, a tego byśmy nie chcieli, prawda? - puszczam mu oko. - Kto będzie mnie tam irytował jak nie ty...?

- Przyznam, że czasem bywam wredny... Ale zaufaj mi, z Petera też był kiedyś niezły śmieszek – dodaje na swoje usprawiedliwianie. - Po... potem trochę spoważniał i tak mu zostało do dzisiaj – słyszę wahanie w jego głosie, jednak udaję, że nic nie zauważyłam.

- Dobra, przypomnij się z tym numerem, a ja lecę jeszcze pogadać z Nejcem – mówię, poklepując go po plecach. - Idź się przebierz, zadzwoń do siostry i pozdrów ją ode mnie.

- Jasne. Aha, Ala? - woła mnie jeszcze.

- No?

- Przepraszam za tę gazetę wczoraj. Nie powinienem sobie żartować z waszego szczęścia – dodaje, a ja uśmiecham się nieco smutno.

- Nie ma sprawy, już zdążyłam zapomnieć – mówię, jednak robi mi się jakoś ciężko na sercu,

Wszyscy widzą we mnie i Peterze zgraną parę, a prawda jest taka, że powinien się trzymać ode mnie z daleka. Dla własnego dobra. Ja jednak nie potrafię zrezygnować z jego towarzystwa, bo czuje się przy nim po prostu dobrze.

Ale nie na tyle dobrze, by móc w pełni odwzajemnić jego uczucia.

Nejca odnajduję w momencie, w którym miał się właśnie schować w naszym domku. Łapię go za ramię i razem wchodzimy do środka.

- Czego chcesz? -warczy do mnie.

Jestem ciekawa, czy jego postawa jest spowodowana nie najlepszymi wynikami w ostatnich konkursach, czy jego niechęć do mnie ma o wiele bardziej złożone podłoże. Instynkt podpowiada mi, że chodzi raczej o to drugie.

- Próbuję pomóc – mówię spokojnie. - Ale zdaje się, że zanim porozmawiamy o twoich skokach, muszę zapytać, dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz – walę prosto z mostu. - I pamiętaj, że cenię sobie szczerość, więc chętnie zniosę nawet najgorszą prawdę.

- Będzie krótko: nie jesteś nam potrzebna – Nejc skwapliwie korzysta z propozycji, by wyrzucić z siebie swoje żale. - Wprowadzasz tylko zamieszanie, mącisz w głowie Peterowi i znowu będzie jak z Katją. A my go potrzebujemy. Chadzasz sobie na konkursy za związkową kasę, a nie ma z ciebie żadnego pożytku – mówi gniewnie.

- Hm, ostre zarzuty – kiwam głową, puszczając mimo uszu uwagę o Katji. Już wcześniej postanowiłam sobie, że jedyną wersję wydarzeń jaką chcę na jej temat usłyszeć, to ta, którą przedstawi mi Peter. - Z tym ostatnim pozwolisz, że się nie zgodzę, bo od dwóch tygodni próbuję wyciągnąć z ciebie, co jest nie tak, ale niestety nie pozwalasz sobie pomóc.

- Nie chcę twojej pomocy – Dezman obraca się do mnie plecami, kończąc rozmowę.

- ...bo jestem dziewczyną? - pytam cicho.

- Nie. Bo nie jesteś facetem.

- Trzeciej opcji nie ma – zauważam bystro. - Więc w sumie na jedno wychodzi.

- I nie jesteś sportowcem.

- Biorąc pod uwagę, że jestem psychologiem sportowym, to pojęcie rywalizacji nie jest mi obce, zwłaszcza że na studiach reprezentowałam uczelnię w narciarstwie zjazdowym, ale skoro twierdzisz, że to za mało... - moje słowa nie wywołują u niego żadnej rekcji, wzdycham więc i próbuje od innej strony. - Nejc, posłuchaj. Nie wiesz, czy będę potrafiła ci pomóc, czy też nie. Nie przekonasz się, jeśli nie spróbujesz. A jeśli okażę się bezsilna, to będziesz mógł powiedzieć „a nie mówiłem", dobra? Daj mi chociaż spróbować. Od tego tu jestem. I właśnie za to, jak już wcześniej zauważyłeś, mi płacą.

Odchodzę, bo kochamWhere stories live. Discover now