#43

374 18 0
                                    

Cassie

Wszyscy obecni w jednej chwili zamarli. Przez kilka sekund nikt się nie poruszył, a ja wyraźnie słyszałam każde uderzenie swojego serca i byłam pewna, że muszą słyszeć je również inni. W końcu waliło niczym dzwon kościelny.

Nagle, wszystkie trzy głowy w jednej sekundzie odwróciły się w stronę drzwi, gdzie w połowie schowana za framugą stałam od kilku minut. Każde z nich szeroko otworzyło oczy, uchyliło usta w bezgłośnym krzyku, a na ich twarzy pojawił się szok, jakby co najmniej ducha zobaczyli.

No cóż, z ich punktu widzenia tak właśnie było.

Pierwsza z szoku otrząsnęła się Paula. Wbiła we mnie niedowierzający wzrok, po czym otaksowała mnie swoimi wielkimi oczami od stóp aż po samą głowę, jakby zupełnie nie mogła uwierzyć w to co widzi. Gdy w końcu dotarło do niej, że to naprawdę ja, cała, żywa i względnie zdrowa, spojrzała na Alexa, który w międzyczasie oparł się wygodnie na fotelu i skrzyżował ręce na piersi, a w jej oczach błysnęło wiele emocji. On jednak tego nie zauważył, bo wpatrywał się we mnie z uśmiechem na twarzy, jakby moje niezapowiedziane pojawienie się ani trochę go nie zdziwiło.

Spodziewał się, że przyjdę.

Ta myśl sprawiła, że mimowolnie się uśmiechnęłam. Jak widać, wierzył we mnie o wiele bardziej niż ja sama w siebie wierzyłam.

- Cassie! - Paula rzuciła się w moim kierunku. Widocznie postanowiła wszelkie pytania odłożyć na później, a teraz skupić się jedynie na moim cudownym zmartwychwstaniu. Pozostali ruszyli za nią i już po chwili byłam obejmowana ze wszystkich stron przez całą trójkę. Każde z nich przytulało mnie tak mocno, że ledwo byłam w stanie oddychać, a ryzyko, że uduszą mnie żywcem, realnie rosło z sekundy na sekundę.

Alex przyglądał się całej sytuacji z rozbawieniem, a jego mina wyrażała jedno, wielkie: „A nie mówiłem?"

Po chwili wstał i mrugając do mnie, bezszelestnie wymknął się z sali. Paula, w jakiś sposób od razu to zauważyła, chociaż stała do niego tyłem. Ścisnęła mnie lekko za ramię, jakby chciała mi przekazać, że zaraz wróci. Skinęłam jej ze zrozumieniem głową, a kąciki moich ust lekko się uniosły. Uśmiechnęła się do mnie z mieszaniną wdzięczności i radości, po czym rzuciła się za moim ojcem na korytarz.

Podążyliśmy za nią wzrokiem, a gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, wybuchnęliśmy śmiechem.

- W życiu go nie puści, dopóki grzecznie jej wszystkiego nie wyśpiewa. - Philip parsknął rozbawiony- Twój ojciec rozsądnie zrobił, że się ewakuował. Sam bym tak zrobił. Niech Bóg ma go w opiece, gdy ona w końcu go dopadnie.

Roześmiałam się, choć wiedziałam, że nie do końca ma rację. Mogłam się zgodzić z tym, że Paula pewnie jest na Alexa wściekła. Biorąc pod uwagę jej charakter i skomplikowaną relacją z moim ojcem zdziwiłoby mnie, gdyby było inaczej. Jednak domyśliłam się, że Alex bynajmniej nie miał zamiaru przed nią uciekać. Wręcz przeciwnie. Chciał ją po prostu wywabić z pomieszczenia, by mogli spokojnie porozmawiać na osobności. I to najlepiej zanim ona przy wszystkich rzuci się, żeby mu wydrapać oczy za to, że o niczym jej nie powiedział.

* * *

Paula

Już po kilku minutach dopadłam go w archiwum. Jeśli myślał, że w jakiś sposób uda mu się tu przede mną schować, to grubo się mylił.

Nie chciałam tego przed sobą przyznać, ale czułam się oszukana i zdradzona. Może nie jakoś ogromnie, ale na tyle mocno, by mnie to zabolało. Od lat byliśmy z Alexem przyjaciółmi. Już w pierwszych tygodniach pracy, prawie dwadzieścia lat temu powstała nasza trzyosobowa paczka, która mimo upływu czasu przetrwała przez długie lata. Zawsze byliśmy razem: ja, Alex i Susan. Nawet gdy oboje zostali parą, a później urodziły im się dzieci, zawsze pełniłam funkcję najbliższej przyjaciółki rodziny. Pomagałam im we wszystkim, w czym tylko mogłam. Śmierć Susan jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyła. Żeby było jasne - nigdy nie przyszło mi do głowy, by wykorzystać tę sytuację i zbliżyć się do Alexa w ten sposób. Nie. Doskonale wiedziałam, jak bardzo ją kochał i jak bardzo cierpiał po jej stracie. Nigdy nie byłabym w stanie mu jej zastąpić i zdawałam sobie z tego sprawę. Ale wciąż był moim przyjacielem i pragnęłam zrobić wszystko, by mu jakoś pomóc. Chociaż sama czułam się tak, jakbym razem ze śmiercią swojej najlepszej i w zasadzie jedynej przyjaciółki, utraciła cząstkę siebie.

Światełko W Tunelu / PORWANAWhere stories live. Discover now