#7

1.4K 51 8
                                    

Poprowadził mnie po podziemnym parkingu, w kierunku zaparkowanej tam, a jakże, drogiej, czarnej BM-ki. Po drodze rozglądałam się, w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki, ale oczywiście nic takiego nie było, za to wszędzie roiło się od kamer. Mężczyzna otworzył drzwi, wsadził mnie do środka i przypiął pasami. Ale nie takimi zwykłymi. Unieruchamiały mój brzuch i klatkę piersiową, a kończyły się supłem, który wżynał mi się w nadgarstki.

Zauważył, że przyglądam się zapięciu i uśmiechnął się złośliwie.

- Nie martw się, nie dasz rady ich odpiąć.

Odpalił samochód, ale nie ruszył z miejsca tylko zaczął mi się przyglądać. Unikałam patrzenia na niego i uparcie wbijałam wzrok w szybę przede sobą, mimo że za oknem nie było nic, na czemu mogłabym się przyglądać.

Wyjął z kieszeni mały sprej, po czym nachylił się i pocałował mnie w policzek. Chciałabym go uderzyć, wrzasnąć, ale mimo skrępowanych dłoni i tak bym tego nie zrobiła. Od razu oddałby mi i to z całej siły. Gdy poczułam jego usta na skórze, do oczu napłynęły mi łzy. Zamrugałam gwałtownie, by je odegnać, ale mimo to jedna, zdradziecka kropla wyślizgnęła mi się spod powiek.

Parsknął śmiechem.

- Liczyłem, że wnuczkę Josepha trudniej będzie złamać, a tu proszę. Dziewczyno, nawet jeszcze nic ci nie zrobiłem. - przeszedł mnie dreszcz, na słowo ,,jeszcze''. - Dla ciebie to może być dość trudne, ale jeśli nie będziesz mnie denerwować, to może jakoś się dogadamy. A teraz pozwolisz...

Zanim w ogóle się zorientowałam, co chce zrobić, psiknął mi w twarz jakimś płynem.

Zapadła ciemność.

*          *          *

Obudziłam się, gdy zaczął odpinać mi pasy. W pierwszej chwili, gdy mój mózg jeszcze nie do końca pracował, chciałam go kopnąć i biec przed siebie, ile sił w nogach, ale na szczęście w porę się ogarnęłam. Postanowiłam na razie nie otwierać oczu i inaczej rozeznać się w sytuacji. Im dłużej będzie myślał, że jestem nieprzytomna, tym lepiej. Skupiłam się na otoczeniu. Silnik był wyłączony, więc musieliśmy być już na miejscu, najprawdopodobniej w garażu albo za wysokim płotem, który ukryje tą scenę przed ciekawskimi spojrzeniami, bo mężczyzna będzie musiał wziąć mnie na ręce, aby zanieść mnie do domu, czy gdzie on tam chce. Podniósł mnie, a ja lekko uchyliłam powieki. Tak, staliśmy na podjeździe dużego domu, otoczonego wysokim żywopłotem. Nigdzie nie widziałam bramy, ale byłam pewna, że jest zamknięta.

Borus, bez wysiłku ruszył w kierunku bocznych drzwi, prowadzących do domu.

- Wiem, że nie śpisz. - wyszeptał mi do ucha.

Zamarłam.

Gdy byliśmy już w środku, postawił mnie na podłodze i otworzył drzwi przede mną. Zobaczyłam schody prowadzące do piwnicy.

- Idziesz pierwsza. - uśmiechnął się - I pamiętaj, masz być grzeczna.

Dlaczego zawsze w takich historiach, jest się zamykanym w ciemnej, zimnej piwnicy?

Nie patrząc na niego, zaczęłam powoli schodzić na dół. Doskonale wiedziałam, że jeśli sama nie zejdę, to on mnie zepchnie.

Gdy stanęłam na dole, natknęłam się na kolejne drzwi. Borus stanął tak, żebym nie mogła go ominąć i otworzył zamek kluczem, po czym popchnął mnie do środka.

Rozejrzałam się. Pokój był całkiem spory, ale znajdował się tam tylko zniszczony, cienki materac w jednym kącie i toaleta w drugim. Było tak zimno, że przeszedł mnie dreszcz.

Sam wszedł i zamknął za nami drzwi na klucz. Uśmiechnął się obrzydliwie.

- Chcę abyś zrozumiała ze nie będę się z tobą bawił. Nie toleruję nieposłuszeństwa, masz robić cokolwiek ci każę inaczej będziesz karana. Nie myśl sobie, że będę cię traktował ulgowo, bo jesteś coś warta. Rozwieję twoje nadzieje: nie jesteś. I nikt w ogóle nie wie o twoim istnieniu. Twój dziadek o to zadbał. - znowu się uśmiechnął - Nie masz nikogo. Nikogo. - Po twarzy popłynęły mi łzy. Nie miałam już siły udawać silnej, bo po co?

- Kolejna zasada, ale jak widzę, z nią sobie poradzisz. Nic nie mówisz, chyba że cię o coś zapytam. Spróbuj podnieść głos a pożałujesz.

Z całej siły uderzył mnie w twarz. Kompletnie się tego nie spodziewałam i zatoczyłam się do tyłu, omal nie upadając. Zobaczyłam mroczki przed oczami. Ból był nie do wytrzymania, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, tylko potarłam dłonią piekące miejsce.

- To tylko przedsmak tego co cię czeka, jeśli będziesz niegrzeczna. - pogroził mi palcem i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Stałam sama, pośród kompletnej ciszy, a jedynym źródłem światła w piwnicy była migająca żarówka. Ból zaczął się powoli zamieniać w tępe pulsowanie. Czy tak ma teraz wyglądać moje życie?

Pomyślałam o Shawnie. Co oni mu zrobią? Wie o wielu rzeczach, może być dla nich problemem. Niby tamten typ powiedział, że mają go uwolnić, ale dobrze wiedziałam, że równie dobrze mogą go zabić. Dla nich to nie był żaden problem.

Pokręciłam głową i usiadłam na materacu. Dotknęłam jednej z wielu podejrzanych, ciemnych plam na materiale i wzdrygnęłam się. Zastanawiałam się, kto wcześniej na nim spał i co się z nim stało.

Zrozumiałam, że nie mogę liczyć na jakąkolwiek pomoc. Nawet, gdyby wypuścili Shawna, i tak wątpiłam, czy cokolwiek by osiągnął i czy w ogóle próbowałby mnie uratować. No bo ile my się znaliśmy: dwa dni? Nie był w stosunku do mnie w niczym zobowiązany. Najlepiej dla niego, by przy pierwszej okazji wyjechał z tego kraju i wrócił do domu.

Otarłam dłonią wciąż płynące łzy i zaczęłam nucić jedną z moich ulubionych piosenek. Powoli się uspokajałam. Miałam przeczucie, że ON już dzisiaj tu nie przyjdzie.

Gdy przestałam płakać obiecałam sobie w duszy, że nie pozwolę, aby mnie złamał. Już doskonale rozumiałam, przed czym mój dziadek próbował mnie ochronić. Istną ironią losu było to, że mnie nie złapali tylko dlatego, że wtedy go nie posłuchałam.

Nie wiem, ile jeszcze pozostało mi życia. Zapewne niewiele. Ale jeśli nadarzy się jakakolwiek szansa na ucieczkę, wykorzystam ją.

Nie mam nic do stracenia.

Światełko W Tunelu / PORWANAHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin