#6

1.5K 47 9
                                    

Obudził mnie jakiś ruch. Wciął półprzytomna przewróciłam się na drugi bok, żeby spać dalej. Nagle ktoś z całej siły przycisnął mi do twarzy jakąś śmierdzącą szmatkę. Gwałtownie otworzyłam oczy i próbowałam się wyrwać, ale czyjeś ręce mocno mnie trzymały.

Nagle znów zapadła ciemność;

* * *

Poczułam ostry ból głowy i zaczęłam powoli odzyskiwać przytomność.

W jednej chwili przypomniałam sobie wydarzenia z ostatniej nocy i przerażona otworzyłam oczy. Zawróciło mi się w głowie. Szlag. Dźwignęłam się do pozycji półsiedzącej i oparłam o ścianę. Zamrugałam kilka razy, by odzyskać ostrość widzenia. Poczułam, że zbliża się atak paniki, więc zaczęłam głęboko oddychać.

Uspokój się. Skup się na konkretach.

Okej. Siedziałam na jakimś starym tapczanie w pokoju bez okien. Zniszczona, tandetna tapeta schodziła ze ścian, pozostawiając olbrzymie dziury, a w powietrzu unosił się dziwny zapach.

Boże, co ja tu robię?

Drzwi nagle się otworzyły i do środka wszedł jakiś napakowany typ. Zamarłam i wbiłam w niego przerażone spojrzenie. On nic sobie z tego nie zrobił, podszedł i zmusił mnie do wstania z łóżka. Złapał z całej siły za moje ramię i wyprowadził mnie z pomieszczenia.

Poprowadził mnie korytarzem, a potem po schodach w dół. Po drodze minęliśmy kilka osób, które obrzuciły mnie niezbyt przyjaznymi spojrzeniami. Serce biło mi jak szalone. Zastanawiałam się, co on ma zamiar ze mną zrobić.

W końcu stanęliśmy pod jednymi z drzwi w piwnicy. Facet zapukał i po chwili, słysząc pozwolenie, otworzył je na oścież i praktycznie wepchnął mnie do środka.

Pokój był dość spory, z ciemno-czerwoną tapetą i puchatymi dywanami w kolorze krwi. Stało tam też kila bordowych kanap, na których niemal spodziewałam się zobaczyć jakichś bandytów albo półnagie kobiety. Jednak, siedział na nich tylko rotwailer z obrożą nabitą ćwiekami, który na mój widok gardłowo warknął. Przeszedł mnie dreszcz.

Na samym środku stało wielkie, dębowe biurko, a przed nim jeden samotny, czarny fotel.

Najbardziej przerażający ze wszystkiego był jednak typ siedzący za biurkiem.
Najgorsze było w nim chyba to, że w przeciwieństwie do goryla, który mnie tu przyprowadził, ten wyglądał całkiem zwyczajnie. Mógłby uchodzić za normalnego ojca, sąsiada. Nawet nie był jakoś specjalnie umięśniony, a mimo to, w spojrzeniu, którym mnie obrzucił było coś, przez co zamarzyłam o tym, aby znaleźć się jak najdalej od niego.

Bokser popchnął mnie, żebym usiadła na fotelu, a gdy to zrobiłam, on stanął za mną i przycisnął mi ramiona do oparcia. Na jedno znaczące chrząknięcie szefa, mężczyzna zabrał dłonie, ale nie oddalił się ani o krok.

Wiedziałam, że mam przewalone.

Zmusiłam się, by spojrzeć mu w oczy i nie odwrócić wzroku. Przyglądał mi się przez chwilę. W końcu powiedział:

- Nawet nie wiesz, jak długo cię szukaliśmy. Ale twój stary ciągle cię zabierał, gdy już was prawie mieliśmy. - uśmiechnął się drwiąco - Ale coś mi się wydaje, że ty już o tym wszystkim wiesz, prawda? - spojrzał na mnie wyczekująco, ale nie odpowiedziałam

- Prawda? - powtórzył głośniej. Gdy znów nie odpowiedziałam, on kiwnął ręką, a goryl podszedł i mocno uderzył mnie w twarz z liścia.

Poczułam przeszywające pieczenie, w miejscu, gdzie jego ręka zderzyła się z moim policzkiem. Miałam wrażenie, że moje oko może w każdej chwili wypłynąć. Potarłam dłonią bolące miejsce, a do oczu napłynęły mi łzy. Wbiłam sobie paznokcie w rękę, żeby się nie rozpłakać.

Światełko W Tunelu / PORWANAWhere stories live. Discover now