#18

862 32 5
                                    

Siedziałam przy stole w kuchni i jadłam śniadanie. Jedną ręką próbowałam trafić sobie widelcem do ust, a drugą przeglądałam Facebooka. Byłam kompletnie zaspana i nie do końca kontaktowałam ze światem, więc jedynie bezmyślnie przesuwałam kciukiem po ekranie, a mój wzrok błądził po wyświetlanych postach.

A wszystko przez to, że w nocy moja głowa postanowiła zaserwować mi istny maraton koszmarów, każdy kolejny gorszy od poprzedniego. W jednym z nich byłam z powrotem w domu Borusa, tylko tym razem z ciocią, a Paweł na moich oczach skręcił Coonie kark, wyzywając dziewczynkę od dziwek. W innym byłam sama w mieszkaniu, a cała podłoga spływała krwią. W jeszcze innym trafiłam na pogrzeb dziadka, a na uroczystości pojawili się członkowie gangu z siekierami i rozpoczęła się masakra. Wszystkie były tak niesamowicie realne, że do tej pory mam je przed oczami.

Za każdym razem budziłam się zlana zimnym potem i tak przerażona, że nie mogłam przypomnieć sobie, gdzie jestem. Chwilami miałam problem z odróżnieniem jawy od snu. Wydaje mi się, że krzyczałam, ale wcale nie byłam tego pewna. Może tylko mi się to wydawało.

Udało mi się na chwilę spokojnie zasnąć dopiero nad ranem, gdy pierwsze promienie wschodzącego słońca oświetliły mój pokój. Przez dwie godziny spałam płytkim, niespokojnym snem, na szczęście koszmary nie powróciły.

Gdy w końcu wstałam z łóżka, zwlekłam się ze schodów i ruszyłam prosto na śniadanie. Gdy weszłam do kuchni, ciocia robiła jajecznicę. Gdy mnie zobaczyła zmarszczyła zatroskana czoło, ale nic nie powiedziała, tylko podała mi talerz.

Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i zasłonił mi oczy.

W pierwszym odruchu cała się spięłam i upuściłam widelec na stół, spodziewając się ataku i szmatki przyciśniętej do ust. Tak, wiem, jestem przewrażliwiona, ale moje ciało reaguje instynktownie na takie sytuacje. Dopiero po chwili mój umysł przetworzył, że ten ktoś robił to zdecydowanie zbyt delikatnie, by być porywaczem. Rozluźniłam się, ale wtedy zrozumiałam, że Susan stała przy kuchence, a dłonie z pewnością nie należały do dziecka.

Co do cholery?

- Connie? - zapytałam z nadzieją, chociaż wiedziałam, że to nie ona.

Ktoś wyszeptał mi do ucha:

- Zgaduj dalej.

Ten głos...

Nie, to niemożliwe.

Gwałtownie się odwróciłam. I nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.

A raczej w to, kogo zobaczyłam.

Uśmiechnął się
- Witaj Cassie.

~Shawn

Wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Widziałem na jej twarzy szok i niedowierzenie. Zamrugała kilka razy, jakby chcąc upewnić się, czy dobrze widzi. Cóż, z całą pewnością się mnie nie spodziewała.

Najchętniej od razu bym ją przytulił, ale musiałem poczekać, aż to ona da mi znak, że mogę to zrobić. Nie byłem pewien, jakie po tych wszystkich miesiącach panują między nami relacje. Bałem się, że po tym, co wydarzyło się w hotelu, nie będzie chciała mnie znać.

Po dłuższej chwili, ku mojej wielkiej uldze, uśmiechnęła się szeroko.

Czekałem na ten uśmiech od miesięcy.

Natychmiast mocno ją przytuliłem, a ona wtuliła twarz w moją pierś.

- Przepraszam cię. - powiedziałem cicho, głaszcząc ją po włosach - za wszystko. Za to, że ci wtedy nie uwierzyłem, że dałem się ponieść emocjom. Nie wiem, jak mogłem nie zauważyć, że mówiłaś to wszystko wbrew sobie. Ty wysłałaś mi niemą prośbę o pomoc, a ja...byłem skończonym idiotą. Zrobiłaś to wszystko, by mnie chronić, a ja potraktowałem cię jak ostatnią szmatę.

Światełko W Tunelu / PORWANAWhere stories live. Discover now