🌺 45 🌺

1.6K 204 114
                                    

- Chodź, pójdziemy oglądać Nanę - powiedział po chwili Jisung, kiedy jego przyjaciel zdążył już do końca uspokoić swoje emocje, jednak zdziwił się, tym, co usłyszał.

"Jeszcze walczy? Myślałem, że szybciej mu pójdzie wygranie z Renjunem" odparł w myślach Jeno, ale nie zastanawiał się nad tym dłużej, a jedynie ruszył w stronę drugiej areny, gdzie rzeczywiście wciąż był jego chłopak.

- Ich walki zawsze się dłużą, przez to, że ich moce są przeciwieństwami, a teraz jeszcze Renjun dużo się poprawił, więc... - zaczął Jisung, lecz nie dokończył, ponieważ usłyszał, że białowłosy i tak przestał zwracać na niego uwagę, doszedłszy do pola walki.

Jeno zatrzymał się obok Marka i właśnie wtedy zobaczył z bliska, jak wygląda dwójka ich przyjaciół, którzy zażarcie ze sobą walczyli. Mokre włosy Jaemina, z których zdążyły zniknąć jego płomyczki, opadały mu co chwilę na twarz, zasłaniając mu widok, a bluza przyklejała się do jego ciała, jednak chłopak nie tracił ani czasu ani sił na wysuszenie siebie, choć jego ogień i tak cały czas próbował sam mu pomóc, podnosząc temperaturę ciała. A przynajmniej tak założył Jeno, kiedy zobaczył, jak wokół chłopaka unosi się para, a on sam świeci bardziej niż zwykle. Jednak białowłosy miał wrażenie, że ten stan nie utrzyma się długo przez zmęczenie chłopaka.

Przeciwnik różowowłosego wcale nie wyglądał lepiej i również na nim walka odcisnęła już swoje piętno. Koszulka Renjuna była spalona na końcach, zaś jeden jej rękaw zdążył zniknąć w ogniu, sądząc po czarnym brzegu teraz już prawie podkoszulku. Woda skapywała z jego dłoni oraz włosów, które były tak samo mokre jak te Jaemina, a jego urywany oddech był zrozumiały dla wszystkich oglądających walkę, bowiem obaj chłopcy wkładali całe swoje siły, by wygrać. Ogień co chwila zderzał się z wodą, wywołując wielkie wybuchy pary, kiedy żywioły zjadały się nawzajem, przez co zdawało się, że walka jest tak wyrównana, iż zakończy się remisem.

- Jak oni się trzymają? - zapytał Jeno stojącego obok Marka, widząc, jak jego ukochany właśnie z trudem uniknął wodnego pocisku Renjuna, od razu atakując go w rewanżu.

- Dają radę, chociaż dziwię się, że jeszcze jeden z nich się nie poddał - westchnął w odpowiedzi chłopak, kiwnięciem głowy witając właśnie przybyłego Donghyucka, który mimo iż nie chciał, wcześniej musiał oglądać białowłosego. - Kto wygra?

- Nie wiem, zbyt wiele niewiadomych - odparł po chwili obserwacji czerwonowłosy, kiedy zobaczył, jak Jaeminowi udaje się uwięzić w ogniowej klatce rywala, jednak ten prawie natychmiast się uwalnił.

Jeno zmartwiony znów skupił się na swoim chłopaku, wyraźnie widząc, że ten powoli opada z sił, sądząc po tym, jak bardzo jego blask z sekundy na sekundy robił się coraz bladszy, jakby adrenalina, która do tej pory go utrzymywała, traciła kontrolę nad nim. Wciąż jednak obaj Obdarzeni biegali po całej arenie, ostatkami sił wywołując swoje moce, które również powoli dość i zaczynały odmawiać posłuszeństwa, zaczynając częściej działać na własną rękę, co jeszcze bardziej osłabiało chłopców. Kule ognia zderzały się z ramionami wody, unieszkodliwiając siebie nawzajem, a dwójka chłopaków musiała wymyślać coraz to bardziej skomplikowane ataki, byle tylko ich starania nie poszły na marne, ponieważ teraz już żaden z nich nie chciał przegrać.

Renjun próbował stanąć w miejscu, jednak skaczące ogniste sprężynki, które Jaemin puścił wolno, nie pozwalały mu to, więc próbował zmusił swojego przyjaciela do odwołania ich, samemu wysyłając za nim kule wody. Różowowłosy próbował ich uniknąć, biegając po arenie, do czego wykorzystywał ostatnie siły w swych nogach, lecz koniec końców musiał się poddać i przywołał do siebie płomienie. Wykonawszy to, Jaemin z westchnieniem zatrzymał się i szybko otoczył się ogniową barierą, potrzebując chociaż sekundy odpoczynku, jednak jego rywal właśnie czekał na taką okazję i nie pozwolił mu na to, od razu zsyłając na niego potężne strumienie wody.

maybe love is not for me || nomin ||Where stories live. Discover now