🌺 41 🌺

1.7K 199 63
                                    

- Gdzie jest Jeno? - wymruczał pod nosem Mark, kiedy po policzeniu Obdarzonych brakowało mu jednej osoby, a nigdzie wokół nie zobaczył białej czupryny. - Wiesz gdzie on jest?

- A skąd ja mam to wiedzieć? Naną nie jestem - odparł Donghyuck, przewracając oczami, po czym zaczął szukać wzrokiem obu chłopców, ponieważ swojego współlokatora też nie mógł wypatrzyć.

Szukanie nie było łatwe, bowiem wokół nich wszyscy niecierpliwie dreptali w kółko lub zbijali się w mniejsze grupki i dzięki rozmowie próbowali się odstresować przez nadchodzącymi ich wydarzeniami. W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień Turnieju Obdarzonych i wszyscy zdążyli się już zebrać na łące, gdzie na środku została stworzona przez Jaemina ogromna ognista arena, o wiele większa niż te, na których trenowali w ciągu ostatniego tygodnia, a także niż te z poprzednich lat. To jednak zarządził Taeyong, a w tym momencie nikt nie miał zamiaru się z nim o cokolwiek kłócić, mimo iż wielkość areny oznaczała również to, że walki będą trudniejsze.

I jak na złość akurat wtedy gdy Jaemin był potrzebny, teraz ani Mark ani Donghyuck nie mogli go znaleźć. Z westchnieniem spojrzeli na siebie, wiedząc, że oboje myślą o tym samym i wcale nie dziwiło ich to, że ta dwójka zniknęła gdzieś razem. Jak Jeno podobno niczym się przejmował, tak Jaemin całą noc spędził na przewracaniu się z boku na bok, usiłując choć na chwilę zamknąć oczy, lecz na szczęście Doyoung, który domyślił się, że większość jego przyjaciół nie będzie mogła spać, zaszedł do domku różowowłosego, by uśpić jego oraz Donghyucka, ponieważ nie dało się ukryć, że ten również stresował się zawodami.

- Dlaczego nawet dzisiaj Jeno musiał z nim zniknąć? Już i tak ma wystarczająco problemów z Taeyongiem - westchnął Mark, już chcąc na liście zaznaczyć nieobecność dwójki przyjaciół, lecz na szczęście ktoś go powstrzymał.

- Gdybyście się porządnie rozejrzeli, znaleźlibyście ich - powiedział Jisung, stając obok przyjaciół wraz z Chenle, którego trzymał za rękę, by ten poleciał gdzieś w siną dal, zaś wolną dłonią wskazał na granicę lasu.

Rzeczywiście pod jednym z większych drzew leżeli Jeno wraz z Jaeminem, którego przytulał do swojej i piersi i uspokajająco głaskał po ramieniu. Różowowłosy zaś korzystał prawdopodobnie z ostatnich wolnych chwil przed zawodami i ogniem przypominał swojemu chłopakowi wszystkie rzeczy, których go nauczył, oczywiście wykorzystując przy tym minimum swej mocy, przez co płomienie były bardzo blade. Mark z westchnieniem ulgi zaznaczył obecność na liście parze, ponieważ inaczej mogliby mieć nie lada problemy z liderem, gdyż przybycie o czasie na turniej było obowiązkowe.

- Chociaż jedno zmartwienie mniej - uśmiechnął się Mark, zwijając papier i chowając do kieszeni spodni, a w tej samej chwili na łąkę weszli Taeyong z Jaehyunem u swojego boku.

Zaraz po zobaczeniu ich Lucas chwycił za rękę swojego chłopaka, zaczynając prowadzić go na granicę areny, w międzyczasie wypuszczając trzy świecące kule, które zawisły wysoko w górze i po kolei rozbłyskiwały na miliony małych światełek, po chwili znów się łącząc, zupełnie jak fajerwerki. Obdarzeni natychmiast przerwali to, co robili i przez chwilę obserwowali w zachwycie pokaz, będący jednocześnie ich wezwaniem na rozpoczęcie turnieju, z czego doskonale zdawali sobie sprawę, więc szybko poszli w ślady pary.

Wkrótce siedemnastu Obdarzonych stało wokół areny, czekając na moment, w którym odezwie się Taeyong zajmujący miejsce na jej środku. Chenle ukrył za sobą ręce, których palce poruszały się w zawrotnym tempie, ponieważ przez stres miał jeszcze więcej energii niż zwykle i gdyby nie to, że przelewał ją na swoje palce, zapewne dawno odbiegłby od areny i nawet Jisung nie mógłby już go powstrzymać. Nogi Jungwoo prawie całkowicie zniknęły, przez co niektórzy z trudem hamowali śmiech na widok latającej górnej połowy ciała chłopaka. Ten nerwowo przerzucał z ręki do ręki przedmiot, który zawsze przybierał inną postać, a Yuta przeczesywał napuszone przez elektryczność jego ciała włosy.

maybe love is not for me || nomin ||Where stories live. Discover now