🌺 25 🌺

2K 266 200
                                    

- Czemu ja tu przychodzę? - zapytał sam siebie Jeno, siadając na jednej z niżej położonych gałęzi drzewa znajdującego się niedaleko jeziora. - Może dlatego, że to jedyne miejsce, które znam? Tak, to możliwe.

Podczas jego kilkumiesięcznego już pobytu w Krainie Obdarzonych, Jaemin, Jisung oraz inni, nawet Donghyuck, kilkakrotnie proponowali mu oprowadzenie i pokazanie swoich ulubionych miejsc. Jednak chłopak zawsze im odmawiał, nie mając ochoty na wałęsanie się bez żadnego celu, czego teraz żałował, gdyż może miałby lepsze miejsce na przemyślenia, których miał teraz całkiem sporo.

Dwa lata. Dwa lata musiał czekać na poznanie prawdy o tym, co się stało tamtego feralnego dnia, kiedy zginęli jego rodzice. Próbował o tym w ogóle nie myśleć, a tymczasem dzisiaj kazano mu przypomnieć sobie każdy szczegół, głównie dlatego, że potrzebował tego Mark. Jednak uważał, że opłacało się znów czuć ten okropny ból serca tylko po to, by się dowiedzieć, że jest ono teraz z lodu.

W końcu wszystko nabrało sensu i znalazł wyjaśnienia dla rzeczy, które dawniej były dla niego tajemnicą, jak choćby białe pasmo włosów. To uznawał jednak już za zamkniętą sprawę, ponieważ ważniejsza była inna sprawa, a mianowicie jego możliwe odzyskanie uczuć. Pomimo tego, że Kun okazał się nieprzydatny, Jeno był pewny, że reszta chłopaków wymyśli jakieś rozwiązanie tego problemu, ponieważ teraz już wszyscy, nie tylko Jaemin, zdawali się to obrać sobie jako nowy cel życiowy.

Lecz czy on chciał odzyskać swoje uczucia? Niestety jednak nie zdążył odpowiedzieć sobie na to pytanie, gdyż właśnie wtedy usłyszał za sobą trzask złamanej gałęzi i szelest liści, świadczący o tym, że ktoś się zbliża. Uśmiechnął się pod nosem, doskonale wiedząc, kto się zbliża, jednak wolał zachować się ostrożniej niż ostatnio, na wypadek gdyby jednak się mylił.

- Jeśli nie jesteś Kominkiem lub Jisungiem, radzę ci nie podchodzić bliżej - powiedział, lecz nie usłyszał odpowiedzi, a jedynie chwilę później ktoś usiadł po jego prawej stronie.

- Jak dobrze, że jednak jestem Kominkiem - zaśmiał się Jaemin, musząc przyznać, że zrobiło mu się bardzo miło, kiedy został wymieniony przez białowłosego.

- Ale pamiętaj, tylko dla mnie, to ja byłem na tyle kreatywny i mądry, by wymyślić ci takie wspaniałe przezwisko - zaznaczył skromnie Jeno, na co drugi chłopak cicho się zaśmiał, spuszczając głowę.

- "Nana" też nie jest złe - stwierdził różowowłosy, a następnie z braku pomysłu powiedział rzecz, przez którą potem miał ochotę uderzyć głową w drzewo. - Co u ciebie?

Dla Jeno jednak było to zabawne i o dziwo on również się zaśmiał, przez co drugi chłopak jeszcze bardziej się zawstydził, a na jego policzkach powoli zaczęły się pojawiać rumieńce. Jaemin miał ochotę zapaść się pod ziemię lub przynajmniej zmienić temat na ten, z którego powodu tak właściwie tutaj przyszedł, lecz niestety zastanawiał się zbyt długo, gdyż białowłosy zdążył już odpowiedzieć.

- Cóż, w ostatnim czasie dowiedziałem się, że mogę pełnić funkcję lodówki, co jak na razie testuję na swoim sercu i jest całkiem dobrze, gdyż od dwóch lat jest z lodu - odparł Jeno, spoglądając na Jaemina. - A u ciebie jak, mój Amorku?

-  Wcale nie... - zaczął różowowłosy, ale przerwał, kiedy tak naprawdę nie wiedział, co mógłby na to odpowiedzieć, a kiedy drugi chłopak spojrzał na niego wymownym wzrokiem, postanowił w końcu skierować rozmowę na właściwe tory. - A więc, kiedy ty poszedłeś, chwilę jeszcze rozmawialiśmy z chłopakami i wpadłem na coś, co faktycznie może zadziałać.

Jeno nie musiał dopytywać o szczegóły, ponieważ od razu domyślił się, że ponownie chodzi o jego uczucia. Miał wrażenie, że do końca dnia będą o tym rozmawiać i niestety dla niego zostało jeszcze co najmniej kilka godzin do zachodu słońca, więc jeszcze przez jakiś czas będzie musiał znosić rozmowy na ten temat. I mógł przysiąc, że gdyby to nie Jaemin siedział obok niego, w tym momencie już by go tam nie było.

maybe love is not for me || nomin ||Where stories live. Discover now