- Przecież ja z nim nigdy nie walczyłem, przecież ja sobie nie dam rady... - powtarzał w kółko Yuta, nerwowo przeczesując swoje włosy.
- Yuta, na pewno ci się uda, jeśli się odpowiednio przygotujesz - zapewnił go Jaemin, kończąc rysować ogniem granice areny, by jego przyjaciel mógł potrenować z młodszym Obdarzonym. - Jisung z nim wygrał, powie ci, jak to zrobić.
Różowowłosy z zadowoleniem wyprostował się, po czym gwałtownie opuścił rękę, wbijając tym samym płomienie w ziemię, tak samo jak podczas jego pierwszej mniejszej walki z Jeno. Oczywiście nie dorównywała ona nawet w najmniejszym stopniu temu, co czekało ich na turnieju, lecz i tak poczuł się lepiej, że jego chłopak ma już za sobą pierwszą potyczkę, a jeszcze dzisiaj czekała go kolejna.
Najlepszym sposobem do przygotowania się do zawodów były walki z przyjaciółmi, oczywiście nie z tymi, którzy byli przeciwnikami danych osób. Dlatego Jaemin już od dobrej godziny chodził po krainie, zostawiając wkoło areny, w której teraz ćwiczyły pary lub trójki Obdarzonych. Jego ostatnim przystankiem był Yuta z Jisungiem, który miał przygotować chłopaka do walki z Jaehyunem, po czym różowowłosy będzie mógł się w spokoju udać do Jeno, by pomóc mu, jako jego nauczyciel, ale też jako chłopak.
Widząc jednak zdenerwowanie Yuty, miał wrażenie, że jeszcze trochę będzie musiał z nim zostać i bardzo dobrze zrobił, że kazał Donghyuckowi pilnować Jeno, by ten do jego przyjścia trenował swoją moc. Jaemin nie dziwił się swojemu przyjacielowi, ponieważ Jaehyun był uznawany za jednego z trudniejszych przeciwników przez swoją moc. Potyczki z nim nigdy nie trwały długo, a jak już wygrywał to z klasą i jednym kiwnięciem palca.
- Lecz mi się go udało pokonać - powiedział dumnie Jisung, który jako jeden z nielicznych to osiągnął. - Było ciężko, jednak od tamtej pory Taeyong zupełnie zostawił mnie w spokoju.
- Nic dziwnego - odparł Yuta, uznając to za oczywiste. - W końcu nie tak łatwo jest się oprzeć hipnozie. Wiem, ponieważ już kilka razy ją na mnie stosował.
- To tym bardziej będzie ci łatwiej go pokonać - zapewnił go radośnie Jaemin, ponieważ naprawdę wierzył w umiejętności przyjaciela. - Może dlatego Taeyong ci go wybrał jako przeciwnika, gdyż był pewny, że z nim wygrasz?
- Raczej na odwrót, dał mi go, żebym nie przeszedł przez pierwszą rundę - westchnął Yuta, kopiąc smutno pobliski kamień, po czym wszedł w wypalony na ziemi okrąg. - Chodź, Jisung, zacznijmy już trening.
Dwójka młodszych chłopców spojrzała na siebie i nawet Jaemin domyślał się, o czym myśli jego przyjaciel. W walce z Jaehyunem nawet nie chodziło o umiejętności, ponieważ tych Yucie nie brakowało i doskonale on o tym wiedział. Jaehyun jako swoją broń wykorzystywał hipnozę, więc w większości przypadków jego rywal kończył jako posłuszna marionetka, która sama wychodziła poza okrąg. Trzeba było się wykazać niesamowitą siłą woli, by nie dać się Jaehyunowi i właśnie dlatego to Jisung będzie pracować z Yutą, a nie Jaemin.
- Słyszę twoje myśli, zbyt pozytywne to one nie są - odparł Jisung, zwracając się do bruneta, jednak posłusznie poszedł w ślady swojego przyjaciela.
- Ja naprawdę wolałbym mieć kogokolwiek innego niż Jaehyuna - wyjaśnił jedynie Yuta, wzruszając ramionami.
- Może Taeyong zgodzi się wymienić? Wziąłbym na siebie Jaehyuna, a ty byś miał wtedy Sichenga - zaproponował Jaemina, który jako że Taeyong nie miał do niego większych pretensji, mógł odpaść w pierwszej rundzie i tak naprawdę nic by mu to nie zmieniło.
- Inaczej, wolałbym mieć kogokolwiek nikogo innego niż Jaehyuna i Sichenga - powiedział po chwili Yuta z lekkim uśmiechem na twarzy i powoli zaczął uwalniać pioruny, które zaczęły skakać pomiędzy jego palcami.
YOU ARE READING
maybe love is not for me || nomin ||
FanfictionOd wypadku, w którym zginęli rodzice Lee Jeno, chłopak nie chciał nigdy więcej cierpieć. Jego życzenie zostało spełnione, sprawiając, że wszystkie jego emocje oraz uczucia zniknęły. Ludzie powtarzali mu, że zachowywał się jakby jego serce zmieniło s...