🌺 28 🌺

2.1K 253 77
                                    

- Nana, dawaj, już pora na pobudkę - wymruczał pod nosem Johnny, nerwowo tupiąc nogą, obserwując Jaemina, którego oczy wciąż były zamknięte, po czym skierował wzrok na własne dłonie.

Chłopak martwił się swojego młodszego przyjaciela, jak i bał się, że powinien coś zrobić, by go obudzić, a tego nie robi. Doyoung zapewniał go jednak, iż różowowłosy potrzebuje jedynie czasu, lecz czekanie na cud, nie robiąc absolutnie nic, było bardzo trudne dla Johnny'ego, który chciał pomagać innym. Więc teraz, mimo iż jego palce aż świerzbiły go, by zacząć działać, postanowił się posłuchać czarnowłosego, będąc pewnym, że jeśli wzbudzi jakiekolwiek podejrzenia, chłopak pośle na niego Donghyucka, by ten sprawdził, czy na pewno wykonał jego polecenie.

Brakowało mu Doyounga obok siebie, jednak wiedział, że ten czuwa z kolei nad Jeno i niestety nie może mu pomóc z Jaeminem. Mógłby oczywiście przenieść się do domku Jisunga i zacząć błagać o to na kolanach czarnowłosego, lecz obawiał się, że w tym czasie nieprzytomny chłopak się obudzi, a lepiej, żeby nie był wtedy sam. Mogło to nastąpić w każdym momencie, a Johnny uważał, że powinien już był dawno, sądząc po tym, że Jaemin wyglądał już na zdrowego, jak i jego skóra z powrotem robiła się gorąca.

W chwili gdy chłopak o tym pomyślał, kątem oka dostrzegł niewielki ruch ręki różowowłosego. Z nadzieją, że to znak iż ten się budzi, Johnny przeniósł wzrok na jego twarz, lecz kiedy po chwili jego oczy wciąż się nie otwierały, a on sam zaczął myśleć, że mu się przewidziało, Jaemin jęknął, próbując wstać, jednak Johnny, na którego twarzy pojawił się uśmiech, od razu położył mu ręce na ramionach, powstrzymując go od tego.

- Nana, spokojnie, wszystko jest w porządku - zapewnił go przyjaciel, kiedy zaczął się szarpać, po czym gwałtownie otworzył oczy i krzyknął na widok chłopaka, który się jedynie zaśmiał w odpowiedzi. - Wiesz co, zawsze mówiłeś, że jestem przystojny.

Jaemin zdezorientowany wpatrywał się w Johnny'ego, uspokajając oddech po wystraszeniu się, po czym rozejrzał się po pokoju, próbując ustalić gdzie jest i co się właściwie z nim stało. Na pierwsze pytanie nie trudno było znaleźć odpowiedź, ponieważ jedynie w domku Kuna oraz Jungwoo, można było znaleźć zdjęcia tego drugiegowraz  z Lucasem. Jednak dlaczego tu jest? Próbował sobie przypomnieć cokolwiek, lecz jedyne co pamiętał to to, jak przytulał Jeno i...

- O mój Boże! - krzyknął, podrywając się z łóżka, a po stanięciu zachwiał się przez zdrętwiałe nogi i tylko dzięki silnym ramionom Johnny'ego, który go złapał, udało mu się nie upaść. - Johnny, gdzie jest Jeno? - zapytał, kiedy przyjaciel delikatnie go posadził na łóżku i przed nim ukląkł.

- U siebie w domku i martwi się o ciebie tak samo, jak ty o niego - odparł Johnny z lekkim uśmiechem, gładząc dłonie różowowłosego, by go uspokoić. - Oboje byliście wyczerpani po tym, co się stało w lesie.

- Chwila... mówisz, że się o mnie martwi? - spytał zdziwiony Jaemin, na co drugi chłopak pokiwał głową. - Czy to znaczy, że...

- Tak, naprawdę ci się udało, Nana - powiedział Johnny, domyśliwszy się o co chce zapytać przyjaciel, na którego twarzy wykwitł szeroki uśmiech niedowierzania i zwyczajnego szczęścia. - Udało ci się przywrócić uczucia Jeno, jednak zużyłeś tyle mocy, że twój organizm nie wytrzymał i niestety niedługo po tym, straciłeś przytomność. Znaleźliśmy cię tulonego przez Jeno, po czym przenieśliśmy tutaj.

Jaemin złapał się za głowę, próbując zrozumieć wszystko, co powiedział do niego przyjaciel, lecz nagle poczuł, że rzeczywiście jest przemęczony i musiał się z powrotem położyć, w czym Johnny mu oczywiście pomógł i dopiero wtedy mógł to przemyśleć. Jedyne jednak o czym myślał to o tym, że Jeno naprawdę czuje. Powoli przypominał sobie jak chłopak przytulił się do niego, płacząc z radości i ulgi i jemu samemu zachciało się nagle płakać na samo wspomnienie tego.

maybe love is not for me || nomin ||Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu