- Jak myślisz, powinniśmy się zacząć go bać? - zapytał Renjun swojego przyjaciela, któremu towarzyszył, kiedy ten suszył ubrania całej reszty.
Godzinę później wszyscy chłopcy bawili się w najlepsze w jeziorze, prócz brązowowłosego oraz Jaemina, którzy nie mieli już sił i postanowili odpocząć. Drugi z nich wykorzystywał ten czas na zadbanie o mokrą odzież przez to, że każdy z nich, kiedy już uwolnił się od lodu Jeno, bez żadnego zastanowienia wbiegał go do wody w ubraniach i w butach, nie myśląc o konsekwencjach tego, nawet Jisung, który już i tak był ostatni, to zrobił. Od czego jednak mieli różowowłosego.
- Mnie nie pytaj - zaśmiał się w odpowiedzi Jaemin, biorąc do rąk skarpetki chłopaka. - Na pewno zrobił wrażenie, ale to ty musisz ocenić, gdyż to ty go uczysz.
Renjun westchnął, chowając twarz w dłonie. On zdecydowanie nie nauczył Jeno tego, czego przed chwilą dokonał i to go przerażało. Moc chłopaka okazała się być silniejsza niż ktokolwiek mógł pomyśleć i zaczął mieć obawy, że białowłosy może mieć zbyt małą kontrolę, by nad nią zapanować. Jaemin usłyszawszy to, odchylił się do tyłu, opierając się na rękach i zmarszczył brwi w zastanowieniu.
- Na pewno nie, gdyby tak miało być, połowa z nas miałaby już zamiast nóg lód - powiedział po chwili i na szczęście jego przyjaciel się zaśmiał, lecz po chwili mina zrzedła mu ponownie.
- A co jeśli nie będę już go mógł niczego nauczyć? - spytał smutno Renjun, chowając twarz w dłonie.
- Junnie, przecież ty się cały czas sam uczysz, każdy z nas się uczy cały czas - od razu odpowiedział Jaemin. - Poza tym, uczeń zawsze przerasta mistrza i musisz się z tym pogodzić, jak Sicheng.
- Tyle, że Jeno robi to zdecydowanie za szybko - jęknął chłopak i jak zwykle kiedy się martwił, zaczął przerzucać drobne kropelki wody z ręki do ręki. - Nawet nie wiem, czego mógłbym go jutro nauczyć.
- Cóż, możesz w końcu nauczyć jak się bronić, kiedyś mu się tu przyda, szczególnie, jeśli dalej będzie irytował Yutę - do dwójki chłopaków dołączył Jisung, przeczesując kompletnie przemoczone włosy i próbując odkleić od ciała mokrą koszulkę.
Jaemin zaśmiał się z marnych prób swojego przyjaciela, po czym odłożył na bok buty Donghyucka, którymi się właśnie zajmował i chwycił w swe dłonie ręce niebieskowłosego. Z jego palców wyciekły drobne płomienie, które powoli zaczęły osuszać ciało i ubrania chłopaka, który westchnął z ulgą. Kiedy już ustalił odpowiednią moc ognia, ponownie mógł skupić się skupić na rozmowie.
- To dobry pomysł - zgodził się z Jisungiem, który parsknął śmiechem, a potem syknął cicho, kiedy przez nagły ruch przyjaciela ogień znalazł się zbyt blisko jego skóry. - Uważaj! Czemu się śmiejesz?
- Oczywiste, że się ze mną zgadzasz, ponieważ oryginalnie to był twój pomysł - wyjaśnił niebieskowłosy. - Miałeś go z tyłu głowy, nawet o tym nie wiedziałeś.
Rzeczywiście, Jaemin nie wiedział. Choć potrafił uwierzyć, ponieważ zaraz w jego głowie pojawiły się pomysły na kolejne lekcje dla Jeno, których Renjun mógłby użyć w następnych dniach, co od razu mu zaproponował. Jednak ten wymyślił już inne rozwiązanie swojego problemu.
- A może ci go oddam? I ty zostaniesz jego trenerem? - zaproponował Renjun, po czym klasnął dłońmi z śmiechem, uznając, że to jest genialny pomysł.
- Co? - spytał Jaemin, mając nadzieję, że się przysłyszał, a przez nagłą informację, jego płomienie nagle zniknęły, lecz jęk smutku Jisunga sprawił, że sobie o nich momentalnie przypomniał i ponownie go otaczył ogniem, spuszczając wzrok na jego nogi.
VOUS LISEZ
maybe love is not for me || nomin ||
FanfictionOd wypadku, w którym zginęli rodzice Lee Jeno, chłopak nie chciał nigdy więcej cierpieć. Jego życzenie zostało spełnione, sprawiając, że wszystkie jego emocje oraz uczucia zniknęły. Ludzie powtarzali mu, że zachowywał się jakby jego serce zmieniło s...