🌺 26 🌺

2K 267 126
                                    

- Może jednak powinniśmy sprawdzić, jak sobie radzi Nana? - spytał zmartwiony Chenle, obgryzając z nerwów skórkę od kciuka, jednak siedzący obok niego przyjaciel od razu odciągnął jego rękę od buzi.

- Spokojnie, na pewno świetnie - zapewnił go Jisung, głaszcząc go po wierzchu dłoni, mimo iż sam do końca nie był pewien swoich słów. - Jeślibyśmy przyszli w nieodpowiednim momencie, moglibyśmy go rozproszyć.

- A wtedy by się to fatalnie skończyło - dokończył za niego Mark, opierając założone ręce o stolik. - Nam niestety pozostało jedynie czekać.

Wszyscy Obdarzeni zgromadzili się w altance, z trudem mieszcząc się przy dwóch stolikach, co i tak udało się głównie dzięki poświęceniu Johnny'ego i Jaehyuna, którzy zgodzili się wziąć na kolana swych przyjaciół, a także Lucasa, przytulającego Jungwoo do swojej klatki piersiowej. Minęło już pół godziny, od kiedy Jaemin zniknął w lesie oraz kilka minut od tego, jak Mark z pomocą innych dokończył opowiadanie tego, co stało się tego dnia.

Jedynie Taeyong nie wydawał się zdziwiony przebiegiem dzisiejszych zdarzeń, jakby już od dawna przewidział, że to wszystko się wydarzy. Zapytany o to, wyjaśnił, że od jakiegoś czasu przechodząc obok Jeno, czuł, że biły od niego silniejsze emocje niż zazwyczaj, dlatego od kiedy pierwszy raz to zauważył, starał się być czujny. Nie umknęło jego uwadze także to, że Jeno zaczął lubić spędzać czas w towarzystwie Jisunga i Jaemina, a przynajmniej nie przeszkadzała mu ich obecność, co było kolejną oznaką tego, że chłopak się zmienia.

Teraz to wszystko jednak nie miało znaczenia, kiedy właśnie jeden z nich walczył o uczucia Jeno. Wszyscy bardzo się stresowali, pomimo tego, iż wierzyli w Jaemina i tak naprawdę byli pewni, że wszystko pójdzie dobrze, lecz zdawali sobie sprawę, że nawet najmniejszy jego błąd, będzie opłakany w skutkach. Właśnie dlatego siedzieli tutaj, w altance, by mu w niczym nie przeszkadzać.

- Jak myślicie, czy Jeno się zmieni? - zapytał Renjun, na co reszta posłała mu litościwe spojrzenia, uważając odpowiedź za oczywistą. - Chodzi mi o zachowanie, czy na przykład wciąż będzie lubił się sprzeczać lub droczyć się z nami?

- To ostatnie raczej nigdy się nie zmieni - odpowiedział jako pierwszy Ten, w połowie skupiony na przekształcaniu pod czujnym okiem Taeila jabłka w gruszkę, a w połowie na rozmowie.

- Prawdopodobnie mało się zmieni, wydaje mi się, że jego charakter prawie w ogóle, poza oczywiście tym, że będzie czuł - dodał Taeyong, który siedział z zamkniętymi oczami, próbując uspokoić za pomocą swojej mocy Chenle, wciąż wiercącego się obok Jisunga. - Jednak według mnie, najważniejsze będzie to, że stanie się częścią naszej rodziny.

- Ja to jednak bym chciał, by był mniej irytujący - odparł Donghyuck, zabierając od Tena już gruszkę, kiedy usłyszał burczenie w swoim brzuchu i szybko ją ugryzł. - Smakuje wciąż jak jabłko.

- Dlatego cały czas ćwiczę nad przekształcaniem rzeczy - westchnął chłopak, wyrywając owoc z ręki czerwonowłosego, a następnie wyrzucił go za siebie. - Cud, że przypominało gruszkę i...

Zdanie Tenowi przerwał krzyk Taeyonga, który złapał się za głowę i poderwał się z ławki, odchodząc kilka kroków od stolika. Doyoung i Jaehyun od razu do niego podeszli, jednak ten machnął ręką na znak, by dali mu przestrzeń, co ci też zrobili. Młodsi Obdarzeni patrzyli z niejakim przerażeniem na swojego lidera, ponieważ prawie nigdy nie widzieli go w takim stanie, lecz wiedzieli jedno - moc chłopaka wyczuła silne emocje.

- Czy... czy to to, o czym myślę? - zapytał Doyoung, kiedy jego przyjacielowi udało się odgrodzić od uczuć kogoś innego i znów stał pewnie na swoich nogach, choć czarnowłosy w razie czego i tak złapał go za ramiona.

maybe love is not for me || nomin ||Onde as histórias ganham vida. Descobre agora