🌺 18 🌺

2.2K 251 86
                                    

- Jak myślicie, jak Nana zareaguje na to, że będzie musiał trenować z Jeno? - powiedział Mark do swoich przyjaciół, odkładając wciąż w połowie pełne pudełko z jogurtem na stół.

Chłopak siedział w swoim ulubionym miejscu w altance, razem z Jisungiem, Chenle i Donghyuckiem, z którymi powoli kończył jeść śniadanie. Pozostali ich przyjaciele dawno zajęli się ważniejszymi sprawami, takimi jak kłócenie się o to, którą bluzę powinien założyć Lucas na spotkanie ze swoim chłopakiem lub wpatrywanie się w Sichenga, w przypadku Yuty, jednak ta czwórka wciąż czekała na jakiekolwiek wieści od Renjuna, Jaemina, czy nawet Jeno.

Z ostatnim chłopakiem już mieli bliższe spotkanie, kiedy ten przyszedł na samym początku ich śniadania i bez żadnego słowa zabrał kanapki sprzed nosa Chenle. Miał zamiar już iść do domku, kiedy jednak Donghyuck nie powstrzymał się i zapytał o to, czy usunął lód jak obiecał. Mina czerwonowłosego na wieść, o tym, że chłopak mówił prawdę, stwierdzając, że to zrobił, była bezcenna, gdyż był święcie przekonany, że usłyszy kłamstwo. Lecz zanim zdążył jeszcze o coś dopytać, Jeno krzywo się uśmiechnął, widząc, że wygrał, po czym odwrócił się na pięcie, spełniając swój początkowy zamiar udania się do domku.

Jednak jeśli chodziło o pozostałą dwójkę, sprawa nie miały się tak kolorowo. Renjuna widzieli wychodzącego z lasu, pogrążonego w rozmowie z Taeyongiem i obaj nie zwrócili na nich nawet najmniejszej uwagi. Zignorowali nawet przeraźliwy krzyk Chenle, kiedy ten ich zawołał. Natomiast jeśli chodziło o Jaemina, słuch po nim wręcz zaginął.

- Mark, twoje myśli wariują - jęknął Jisung, który musiał słuchać tego, jak chłopak podsumowuje wszystko co do tej pory się wydarzyło. - Nie żeby normalnie tego nie robiły, ale dziś pobijasz samego siebie.

- Przepraszam, ale czy któryś z was mógłby w końcu mógłby mi odpowiedzieć na pytanie? - odparł skruszony Mark, oglądając się po twarzach przyjaciół.

- A o coś w ogóle pytałeś? - zapytał Donghyuck, podnosząc głowę znad miski z płatkami, po czym zaśmiał się, widząc zrezygnowaną minę chłopaka. - Żartuję, coś tam o Nanę, o to, jak zareaguje, tak? - dodał, a Mark pokiwał głową.

- Cóż, najpewniej wpierw będzie przerażony samą myślą o tym, że będzie musiał go uczyć - odparł jako pierwszy Jisung, przełknąwszy kawałek jabłka i już miał zamiar wziąć kolejny, kiedy sprzed nosa zabrał mu je Chenle. - Hej!

- Wybacz, ale jestem taki głodny przez to, że Jeno zabrał moje kanapki - wymamrotał zielonowłosy z jedzeniem w buzi, po czym zwrócił się do Marka, wskazując na jego jogurt. - Mogę?

- Bierz, i tak więcej chyba nie przełknę - westchnął chłopak, na co Chenle radośnie pisnął, jednak reszta spojrzała się na niego z niedowierzaniem.

- Ja rozumiem, że nie ma tu Nany, ale to nie znaczy, że od razu ktoś musi przejmować jego funkcję martwienia się o wszystkich - lekko zaśmiał się Donghyuck, obejmując pocieszająco chłopaka ramieniem.

- Ja wiem, wiem, ale Nana nie potrafi się sam o siebie martwić i ktoś za niego musi to robić - odparł Mark i poczuł jak ręka Donghyucka mocniej zaciska się na jego ramieniu, ponieważ on również to doskonale wiedział.

Nawet Jisung i Chenle przez chwilę się odzywali, nie wiedząc co mogliby powiedzieć, by uspokoić chłopaka. Mark wcześniej już wiedział, że lepiej by było, gdyby Renjun przekazał różowowłosemu informacje przy nich, by w razie czego ci mogli go uspokoić. Jednak teraz chłopak był sam i nawet nie wiedzieli, gdzie go szukać.

Oczywiście, wiedzieli, że prędzej czy później, Jaemin będzie szczęśliwy z bycia nauczycielem Jeno, jednak jak na razie chłopcy się o niego niepokoili, a Mark i Donghyuck przede wszystkim, szczególnie, że drugi chłopak nie potrafił zapewnić przyjaciołom, że z Jaeminem jest wszystko w porządku. Czerwonowłosemu jedynie udało się otworzył usta, lecz nie mógł tego zrobić, ponieważ byłoby to kłamstwo.

maybe love is not for me || nomin ||Where stories live. Discover now