🌺 Prolog 🌺

4.9K 335 331
                                    

- Słońce, jesteś pewien, że nie chcesz z nami pojechać? - zapytała mama chłopaka, ubierając przy okazji kolczyki, które miały dopełnić jej strój.

- Tak, mamo - westchnął już po raz trzeci Jeno, jednak lekko się uśmiechnął. - To są wasi przyjaciele, nie moi, a poza tym mam dużo do nauki na jutro.

Był niedzielny wieczór i rodzice chłopaka szykowali się właśnie do wyjścia na pożegnalne spotkanie ze znajomymi, którzy postanowili się wyprowadzić do innego miasta. Jeno widział ich parę razy, jednak nie był nawet pewny czy dobrze zapamiętał ich imiona, dlatego wolał zostać w domu, niż siedzieć samemu, ponieważ z tego co mu się wydawało, nie miało tam być żadnych osób w jego wieku.

- Dużo nauki? Dobrze wiemy, że lekcje odrabiasz jeszcze w piątek, by weekend mieć wolny, więc mógłbyś nas przynajmniej nie okłamywać - do przedpokoju właśnie wszedł ojciec chłopaka z uśmiechem na twarzy i od razu podszedł do swojej żony, by pocałować ją w policzek. - Wyglądasz prześlicznie, kochanie.

Jeno oparł się z uśmiechem o framugę, ponieważ oglądanie tego, jak jego rodzice okazywali sobie miłość, było czymś co nigdy mu się nie znudzi. Kochali siebie nawzajem, jednak ich oczkiem w głowie był oczywiście ich syn, który odczuwał to na każdym kroku, również teraz.

- Pamiętaj, w razie czego dzwoń do nas i uważaj na siebie - mówiła mama Jeno, pakując ostatnie rzeczy do swojej torebki, podczas gdy jej mąż z rozbawieniem oglądał jej poszukiwania.

- Tak, mamo, rozumiem, będę ostrożny - odparł ze śmiechem chłopak, a kobieta spojrzała na niego uważnym wzrokiem, po czym pocałowała go w czoło na pożegnanie.

- Chodź już, skarbie, bo zaraz się spóźnimy - odezwał się ojciec chłopaka, poganiając swoją żonę, która jeszcze przed wyjściem pomachała swojemu synowi. - Jakby co, konsolę mama schowała w szafce nad lodówką - zwrócił się jeszcze do Jeno tak, by tylko on go usłyszał, puszczając oczko, po czym zamknął za sobą drzwi.

Chłopak szeroko się uśmiechnął, a kiedy upewnił się, że samochód rodziców zniknął z podjazdu, pędem skierował się do miejsca, o którym powiedział jego ojciec. Mama chłopaka zawsze chowała konsolę przed swoim synem, by mieć pewność, że ten nie będzie grał do późna, jeśli gdziekolwiek wyjeżdżała z mężem, jednak nie wiedziała, że to właśnie on zawsze zdradzał miejsce jej ukrycia Jeno. Dlatego teraz chłopak po podłączeniu wszystkich kabelków i upewnienia się, że wszystko działa, rozsiadł się wygodnie na kanapie z kontrolerem w rękach.

- Tato, jesteś najlepszym tatą, jakiego mógłbym mieć - powiedział do siebie z uśmiechem Jeno, po czym uruchomił grę z zamiarem przejścia wszystkich poziomów w jeden dzień.

◁◁▷▷

- Nie śpię! - krzyknął Jeno, szeroko otwierając oczy i podrywając się z kanapy, zaraz po tym jak obudził go dźwięk spadającego na ziemię kontrolera.

Po gwałtownym ruchu zakręciło mu się lekko w głowie, więc chwilę mu zajęło podniesienie przedmiotu. Kiedy stał już na pewnych nogach, przeciągnął się i przetarł oczy, by się dobudzić, ponieważ niestety zasnął podczas przechodzenia jednego z ostatnich poziomów. Jęknął, kiedy zobaczył jak blisko był ukończenia gry, po czym szybko sprawdził godzinę z nadzieją, że starczy mu czasu na przejście reszty poziomów.

- Czwarta rano... - przeczytał na głos, niezbyt przytomnie, po czym zamrugał parę razy, przyswajając tą informację. - Czwarta rano?! - krzyknął, uświadomiwszy sobie co to znaczy.

Jeno podniósł głowę znad telefonu i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak tego, że jego rodzice są w domu, ponieważ powiedzieli mu, że będą przed północną. Światła jednak wszędzie poza salonem były zgaszone, jak i nie dochodziły do niego żadne dźwięki świadczące o obecności innego człowieka. Dla pewności jednak szybko obszedł cały dom i tak jak się spodziewał, nikogo nie zastał. Zmarszczywszy brwi w zastanowieniu, postanowił zadzwonić do mamy, ponieważ przeczucie mu mówiło, że coś stoi za kilkugodzinnym spóźnieniem.

maybe love is not for me || nomin ||Where stories live. Discover now