- To może łaskawie dacie mi nowe ubranie? Nie będę w końcu do końca życia chodzić w twoich trzech koszulkach - powiedział Jeno, rzucając jedną z nich do niebieskowłosego, który po chwili zastanowienia odłożył ją na bok, by później ją założyć.

- W takim razie możesz pójść do Johnny'ego i poprosić, by ci jakieś zdobył - stwierdził Jisung, stając przez lustrem i zaczynając kolejną walkę ze swoimi włosami.

Chłopak od razu jak się pojawił, dostał funkcję dostarczania ubrań i innych rzeczy, które w danej chwili byłu potrzebne. W końco on jako jedyny mógł dzięki swojej mocy, teleportacji, wydostać się bezproblemowo z wioski.

- Nie potrafisz mu wysłać myślami wiadomości albo coś? - jęknął Jeno, który najchętniej cały dzień przesiedziałby w domku, lecz na jego nieszczęście, chłopak pokręcił głową. - Niech będzie, gdzie go mogę znaleźć?

- A kto go tam wie? Może być wszędzie i nigdzie - odparł Jisung i zaśmiał się z samego siebie, jednak białowłosemu nie było do śmiechu. - Lepiej znajdź Sichenga, jego współlokatora, on powinien wiedzieć.

Jeno posłał mu spojrzenie, jasno mówiące, że przecież nie zna tego całego Sichenga, przy okazji zakładając na koszulkę, w której spał swoją kurtkę, a po chwili zdecydował się również na przebranie dresów na skórzane spodnie, by nie wyglądał tak, jakby przed chwilą wyszedł z łóżka. Włosy natomiast jedynie przeczesał, już wcześniej widząc, że wyglądają całkiem nieźle.

- W takim razie poszukaj Yuty, tam gdzie on, tam i Sicheng - powiedział Jisung, kiedy ten skończył się szykować i dopiero po chwili uświadomił sobie, że go także chłopak jeszcze nie zna. - Jaemina znasz, prawdopodobnie on będzie z Yutą, ponieważ zdaje mi się, że mają teraz trening.

Jeno wymamrotał coś w odpowiedzi, sam nie wiedział co, ale w głębi duszy jęknął, ponieważ miał nadzieję, że będzie mógł unikać różowowłosego najdłużej jak to możliwe po ich rozmowie. Był pewny, że Jisung i tak się już wszystkiego dowiedział z jego myśli, lecz nie usłyszał tego wprost, co jednak robi różnicę. Pamiętał jednak wzrok Jaemina, kiedy ten na niego spojrzał, pełny współczucia. Nie pamiętał kiedy tego ostatnio doświadczył, lecz na pewno dawno, ponieważ w starym życiu już wszyscy byli przyzwyczajeni i odpuścili sobie.

Teraz jednak białowłosy nie miał wyboru, ponieważ naprawdę potrzebował nowych ubrań i mimo iż w swoich skórzanych spodniach wyglądał obłędnie, nie mógł nosić ich przez cały czas, dlatego zbiegł szybko po schodach i wyszedł z domku. Od razu skierował się w stronę łąki, gdzie miał nadzieję, tak jak wczoraj, zastać ćwiczącą dwójkę chłopaków i przynajmniej teraz wiedział, że ten drugi miał prawdopodobnie na imię Yuta.

Podobnie jak wczoraj podczas swoich przechadzek, dzisiaj też zauważył jak Jungwoo ćwiczy z wysokim i równie umięśnionym jak Jeno blondwłosym chłopakiem, który świecił się jeszcze bardziej niż Jaemin. Pierwszy z nich co chwila znikał i się pojawiał, a zadaniem drugiego było złapanie go. Białowłosy, wciąż szukając potrzebnej mu osoby, uważnie obserwował ich grę, aż w końcu blondynowi udało się złapać chłopaka i ze śmiechem pocałował go w policzek. Jeno uniósł jedną brew ze zdziwienia, po czym jednak wzruszył ramionami, ruszając dalej.

"Więc jest tu jedna para" pomyślał chłopak, jednak wyleciało mu to z głowy zaraz po tym, jak kątem oka zarejestrował mały wybuch.

Szybko odwrócił się w tamtą stronę i bez żadnego zaskoczenia zauważył tam Jaemina, któremu włosy opadłszy do przodu, całkowicie zasłoniły oczy oraz drugiego chłopaka głośno śmiejącego się z wpadki przyjaciela. Dopiero wtedy Jeno zauważył, że cała przestrzeń wokół różowowłosego została przez niego spalona, jednak chłopakowi na szczęście się nic nie stało, a na dowód tego, również i on zaczął się śmiać, odgarniając przy okazji włosy z twarzy.

maybe love is not for me || nomin ||Where stories live. Discover now