A więc to była prawda. Jeno naprawdę miał moc.

- No proszę, jak na pierwszy raz jest nieźle - skomentował Mark, przyciągając tym uwagę białowłosego, który spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami. - Szczerze się bałem, że mnie przypadkiem zamrozisz.

Brązowowłosy stał z dumnym uśmiechem wymalowanym na twarzy oraz założonymi rękami na piersi, a obok niego stał czarnowłosy, którego Jeno widział już wcześniej obok Marka, jednak wciąż nie odkrył jak się nazywa. Jedyne co wywnioskował to to, że również musi mieć jakieś moce, ponieważ to właśnie on sprawił, że tak szybko zasnął. Kawałek dalej stał wysoki chłopak z przydługą grzywką, która zasłaniała mu prawie pół twarzy o bardziej męskiej sylwetce niż pozostała dwójka.

- Gdzie jesteśmy? - zapytał słabo Jeno, czując, że powoli go to wszystko przerasta i spoglądając na zmianę na każdego z chłopaków.

- Witaj w Krainie Obdarzonych - powiedział czarnowłosy, który dla chłopaka wciąż nie miał imienia i wykonał zamaszysty ruch ręki, pokazując wszystko dookoła.

Na te słowa Jeno postanowił się w końcu rozejrzeć wokół, a widok wręcz zaparł mu dech w piersi. Znajdowali na wzgórzu pokrytym trawą, która chyba miała najbardziej wyrazisty kolor jaki kiedykolwiek widział, podobnie jak niebo, które było idealnie niebieskie. Po bokach rozciągał się gęsty las, z którego co jakiś czas wylatywały śpiewające ptaki. Jeśli to był ich dom, to mieli prawdziwe szczęście. Zmrużywszy oczy w oddali zobaczył coś jeszcze, prócz natury, więc podniósł się na wciąż słabych nogach i podszedł kawałek do przodu.

Z niemałym zdziwieniem zrozumiał, że wygląda to jak mała wioska. W samym centrum znajdowała się ogromna biała fontanna, wokół której stało dziesięć domków, w tym jeden zdecydowanie większy od pozostałych, wyglądający wręcz jak rezydencja. Już ze swojego miejsca Jeno był w stanie usłyszeć śmiechy dochodzące stamtąd oraz widział beztrosko biegających chłopaków. Miejsce wydawało się bardzo przytulne, rodzinne i aż kusiło, by się w nim zatrzymać na choć jedną noc.

- To właśnie tam mieszkamy - powiedział Mark, stając obok Jeno, który podziwiał wszystko ze zmarszczonymi brwiami. - Wioska Obdarzonych, o której wiemy tylko i wyłącznie my. A od dzisiaj, również ty, jako iż jesteś jednym z nas.

- Jak się tu dostaliśmy? - spytał białowłosy, ponieważ rozejrzawszy się dookoła, nie zauważył żadnych ulic ani nawet auta. - Daleko jesteśmy od...

- Nie musisz tego wiedzieć - do przodu wystąpił Pan Grzywka i podszedł do dwójki, by przywitać się z nowym. - Jestem Johnny, jakbyś chciał wiedzieć.

- Nie chcę - odparł szczerze Jeno, jednak potrząsnął wyciągniętą ręką chłopaka na powitanie.

Johnny skrzywił się, kiedy jego dłoń styknęła się z lodowatymi palcami białowłosego, na co Mark się zaśmiał, spodziewając się u niego takiej reakcji. Wyrwał rękę z uścisku prawie od razu i spojrzał na Jeno, szukając jakichkolwiek oznak poczucia winy na jego twarzy, lecz takowych nie znalazł.

- Ale raczej chcesz wiedzieć, że to dzięki niemu tu jesteśmy? - powiedział Mark, z trudem tłumiąc śmiech.

- Naprawdę? - Jeno podniósł pytająco jedną brew, powstrzymując się od kolejnego zapytania o to gdzie są.

- By się tu dostać, musi cię przeteleportować Johnny - odezwał się ponownie Mark, wskazując na chłopaka. - Tak samo jak w przypadku, jeśli chcesz opuścić to miejsce.

Jak się okazało, to właśnie ten chłopak jako jedyny jak na razie posiadał wiedzę o tym gdzie są i jak się dostać. Dzięki swojej mocy, teleportacji, mógł bez problemu przenosić tutaj Obdarzonych, nie ryzykując tego, że ich ktoś zauważy lub co gorsza znajdzie ich wioskę. Od przybycia Johnny'ego, mieszkańcy krainy stali się o wiele spokojniejsi, nawet jeśli przez to oni sami nie wiedzieli, gdzie do końca się znajdują. To im jednak nie przeszkadzało.

maybe love is not for me || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz