Rozdział 43

1.5K 105 7
                                    

Hannah pewnym krokiem zmierzała w tylko sobie znanym kierunku. Wszyscy podążali za nią w milczeniu. Byliśmy coraz bliżej miejsca pobytu Kiliana. 

-Dalej idę tylko ja. W razie czego wiecie, co robić.- odezwała się po chwili Hannah.

-Nie sądzisz, że to zbyt ryzykowne?- odezwał się Kapitan

-To jedyne rozsądne rozwiązanie. - powiedziała i poszła dalej zostawiając nas na środku jakiegoś osiedla.

*Perspektywa Hanny*

Im bliżej dawnego domu byłam tym bardziej się denerwowałam. Miałam przy sobie wszystko, co potrzebne, czyli plan i jedną broń-pistolet na strzałki. Bałam się Kiliana, a raczej nie jego, ale tego, co może zrobić. Kiedy byłam już w środku chciało mi się płakać, nie znosiłam tego miejsca. Zawsze byłam w nim samotna i wystraszona. Zajrzałam do mojego dawnego pokoju. Wszystko zostało tak, jak z przed kilku laty. Trochę rysunków, bałagan i stare ubrania. 

-Powspominałaś sobie?- usłyszałam za sobą głos Kiliana

-Może... Czego chcesz?- zapytałam, kiedy stałam z nim twarzą w twarz.

-Dobrze wiesz czego potrzebuje.- odezwał się z krnąbrnym uśmiechem

-Tak, wiem. Dobrego psychiatry albo oddziału zamkniętego.- odparłam bez namysłu przez, co widziałam malującą się złość na twarzy mężczyzny.

-Nie pozwalaj sobie smarkulo!- krzyknął i szybkim ruchem przycisnął mnie do najbliżej ściany- Gdzie to jest?! 

-Nie wiem!- wysyczałam wyrywając się z jego uścisku

-Radzę ci powiedz mi po dobroci, bo jak nie to będzie nieprzyjemnie!- zagroził

-Musisz się bardziej postarać.- prychnęłam 

-Nie mam czasu na ceregiele. -powiedział po czym przywołuje mi broń do mojej skroni. - Teraz wiesz gdzie to jest?

-Nie zabijesz mnie. - odparłam pewna swego z zadziornym uśmieszkiem- Jestem Ci potrzebna.

-Zmądrzałaś widzę... Ale nie na tyle żeby mnie spławić.

-Ciekawe, jak masz zamiar mnie przekonać.

-Znam twój jeden słaby punkt.- powiedział oddalając się na drugi koniec pokoju

-Ciekawe jaki.- zadrwiłam znowu

-Mimo tego, że jesteś twarda na zewnątrz to prawda jest taka, że maskujesz swoją delikatność.

-Ale filozof-przewróciłam oczami.-Przejdź do rzeczy, to może jakoś się dogadamy

-Boisz się bólu.- powiedział i spojrzał na mnie badawczo.

Mój oddech lekko przyśpieszył, ale starałam się zachować kamienny wyraz twarzy.

-Każdy się go boi.- wzruszyłam ramionami

Kilian tylko uśmiechnął się złowrogo i szybkim ruchem wyjął broń, która wypaliła w moim kierunku. Zamknęłam oczy i kiedy je otworzyłam stałam przed drzwiami do mieszkania. Ze strachu przeteleportowałam się inne miejsce. Ku mojej korzyści zakradłam się do Kiliana od tyłu i jednym sprawnym ciosem posłałam nieprzytomnego mężczyznę na ziemię. Ale coś tu poszło za łatwo. Nie było żadnej pułapki? To nie w stylu Kiliana. 

-Hannah! Ostatni raz idziesz gdzieś sama!- usłyszałam za sobą głos ojca

-Przecież nic się nie stało.- odwróciłam się w stronę Iron mana

 -Ale mogło się  stać. Gdyby nie to, że Loki wiedział gdzie to jest to byśmy nie przyszli. To Kilian, jest nieprzewidywalny i niebezpieczny, a ty poszłaś do niego sama jak na spotkanie z kumplem na kawę.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz