Rozdział 12

2.1K 165 2
                                    

Wylądowaliśmy 15 kilometrów od miejsca gdzie miałam się pojawić. Tam powiedziałam wszystkim jaki jest plan. Musieliśmy dolecieć na miejsce helikopterem. Stałam na brzegu wyjścia lecącego helikoptera. Wzięłam głęboki oddech i założyłam maskę. Kiedy znaleźliśmy się nad lukarnią w fabryce spuściłam się na linie do budynku. Rozbite szkło zwróciło uwagę wszystkich hydrantów. Kilka strzałek udało mi się wystrzelić jeszcze zanim znalazłam się na ziemi. Zostało 15-stu. Po drugiej stronie pomieszczenia byli ich zakładnicy-Avengersi. Cudownie, naprawdę dali się złapać. Kilka kolejnych strzałek, o trzech mniej. Kilku rzuciło się za mną w pogoń i musiałam szybko znaleźć się wyżej dlatego wspięłam się na kratowe schody i stanęłam na górze, znów kilka strzałek i zostało 10 osób. 

Chciałam przebiec na druga stronę po dodatkowym piętrze, ale jeden z agentów Hydry zahaczył moją nogę jakimś łańcuchem i wylądowałam na ziemi z hukiem. Nie mogłam wziąć oddechu i nie mogłam się zbyt ruszyć. Jeden z wrogów zaczął się gwałtownie do mnie zbliżać i chwycił za lewą rękę. Przeciągnął mnie po ziemi, ale jakoś udało mi się wyciągnąć gwiazdkę ninja i sprawić mu trochę bólu, dzięki czemu jakoś mu się wyrwałam. Dobiegłam do zostawionej broni na strzałki i wtedy zostało tylko 5 celów. Jeden był wyjątkowo zawzięty i musiałam walczyć wręcz. Próbowałam rozmaitych technik, ale na nic się to zdawało. W pewnym momencie złapał mnie i popchnął z całej siły na ścianę. Zsunęłam się na podłogę, obraz mi się rozmazywał, ale udało mi się strzelić z motacza lin i znów znalazłam się na górze.

 Wzięłam kilka głębokich oddechów. Pozostali agenci wchodzili już na górę. Spojrzałam jeszcze w stronę skutych Avengersów. Tony miał cały czas przerażona minę, wszyscy próbowali się jakoś wydostać żeby mi pomóc. Udało mi się w tym czasie przeładować strzałki. Powinien zostać jeszcze jeden hydrant, ale nigdzie go nie było, pomyślałam, że może pomyliłam się w obliczeniach w końcu tyle się działo, że każdy mógł się pomylić. Zsunęłam się po linie na parter. Dopiero teraz wszystko zaczynało mnie boleć. Skończyły mi się już strzałki i pogubiłam po drodze gwiazdki, dlatego byłam bez broni. Już miałam iść uwolnić przyjaciół kiedy poczułam potężne uderzenie w plecy.

 Upadłam na ziemię krztusząc się własnym oddechem. Odwróciłam się na plecy i chciałam wstać, ale nade mną stał ostatni agent Hydry. Nie miałam za bardzo czym się bronić. Próbowałam wstać, ale ten tylko przygwoździł mnie do ziemi i zacisnął ręce na mojej szyi. Nie mogłam się wyrwać. Fury też nie mógł mi pomóc, bo podczas walki zgubiłam też nadajnik. Ręce mężczyzny coraz bardziej zaciskały się i zaciskały. Mogłam jedynie próbować go odepchnąć, ale po chwili i na to nie miałam siły. Przed moimi oczami zaczęły gościć mroczki, słyszałam tylko Tony'ego, który coś krzyczał, ale nie rozumiałam już żadnych słów. Moje zaciśnięte dłonie na rękach mojego zabójcy zwolniły uścisk. Poddałam się...Nic by już tu nie pomogło.

 Ale wtedy przypomniałam sobie o młocie Thora. On go mógł przywołać, może i mi by się udało. Gdzieś na terenie fabryki jest schowana broń Avengers. Półprzytomna wyciągnęłam dłoń w nieokreślonym kierunku i zaczęłam myśleć o moim niedoszłym "wybawcy". Nie mogłam już złapać oddechu, nie mogłam się ruszyć, wszystkie moje kończyny odmówiły posłuszeństwa. Wtedy w mojej dłoni poczułam dotyk metalu. Udało się! Zamachnęłam się na tyle ile udało zebrać mi się sił. Hydrant skończył na przeciwległej ścianie. Usłyszałam wtedy helikoptery i Fury'ego, który wchodził właśnie do budynku. Nie mogłam złapać oddechu, nawet nie próbowałam, nie miałam siły, wszystko sprawiało mi ból, nie było sensu. Zamknęłam oczy i odpłynęłam...

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now