Rozdział 22

2.1K 171 58
                                    

Avengers mieli mieć mnie na oku, ale wypadła im jakaś bardzo pilna misja. Zostałam sama w szpitalu. Bałam się, bo Shown mógł to wykorzystać w każdej chwili.

Dostałam jakieś inne leki po których czułam się o wiele lepiej. Lekarz nawet pozwolił mi wstawać z łóżka, ale nie na długo. Miałam wyjść na spacer wokół szpitala. Cieszyłam się możliwością wyjścia z sali. I nie myślałam o tym, że coś może się stać.

Na spacerze czułam, że jestem obserwowana. Rozejrzałam się i już go widziałam. Widziałam jak na mnie patrzył. Miał teraz okazję. Wysłałam szybko wiadomość do Tony'ego. Miał się zjawić w takiej chwili. Shown chyba zorientował się, że go widzę. Zaczął zbliżać się w moim kierunku. Serce znowu waliło mi jak oszalałe. Przyspieszyłam kroku, ale każda zmiana tempa skutkowała bólem brzucha. Cały czas szedł za mną, znikałam w pobliskim osiedlu, byłam bliska truchtu. Z mojej niedogojonej rany zaczęła znowu ciec krew.

Po kilku minutach uciekałam biegiem przed moim zabójcą. Potknęłam się o krawężnik i wylądowałam na ziemi, jak worek ziemniaków. Syknęłam z bólu i wstałam z ziemi opierając się o najbliższy mur. Nie mogłam ustać na nogach. Oparłam się o mur i czekałam na koniec...

Stał na przeciw mnie mierzył we mnie broń, tym razem prosto w serce. Po mojej twarzy spływały pojedyncze łzy. Nic nie mogłam zrobić, tylko czekać na cud. Gdzieś w dali szło usłyszeć szum lecącej zbroi Iron man'a ale nie zdążył by tutaj dolecieć. Czas się zatrzymał. Nacisnął spust, a ja zamknęłam oczy...

W tym samym momencie poczułam jak ktoś złapał mnie, przytulił do siebie i nagle znalazłam się pod szpitalem.

Otworzyłam oczy.

Byłam wtulona w ramiona Lokiego, który próbował mnie jakoś uspokoić. Spojrzałam mu w oczy.

-Przecież mówiłeś, że ty już nie jesteś... -zaczęłam ledwo słyszalny głosem, byłam cała roztrzęsiona

-Zapomnij. - powiedział łagodnie, zakładając kosmyk włosów za moje ucho, nadal patrzył mi w oczy.

-Czemu? - zapytałam wtulając się w jego ramiona.

-Bo mi na tobie zależy. - zdążył odpowiedzieć zanim mój ojciec znalazł się obok.

Widziałam, że nie wyglądał na zadowolonego. Zrobiło mi się słabo i nogi się pode mną ugięły, a przed moimi oczami zagościły mroczki.

Obudziłam się w mojej sali w szpitalu. Kolejna kroplówka wtłaczała do mojego ciała jakieś leki. Za zamkniętymi drzwiami widziałam, jak Tony i Thor o czymś dyskutują, a Loki stał obok nich i wbijał wzrok w podłogę. Nie słyszałam, i nie rozumiałam słów, bo nie do końca odzyskałam przytomność, ale dobrze wiem o czym rozmawiali. Chciałam wstać, ale pierwszy najmniejszy ruch sprawił, że zmieniłam zdanie. Obserwowałam wydarzenia przez oszklone drzwi. Miałam tylko nadzieję, że Stark w końcu odpuści Lokiemu. W końcu, gdyby nie on teraz pewnie organizował by mój pogrzeb.

Po kilku kolejnych minutach dyskusji Loki i Tony wymienili chłodne uśmiechy i Thor sobie poszedł. Spróbowałam znowu wstać, ale kiedy tylko znalazłam się w pozycji siedzącej do sali wpadł Stark z moim przyjacielem.

-Hannah, błagam cię, nie wstawaj. - przywitał mnie ojciec zmuszając mnie abym znowu się położyła.

-Ciebie też miło widzieć. - odparłam z hytrym uśmieszkiem

-Ale humor jak zawsze jej dopisuje... - westchnął i ruszył w stronę drzwi. - Wy chyba macie do pogadania. - powiedział zostawiając mnie z Lokim.

-Mamy do pogadania? - zdziwiłam się, a on podniósł na mnie smutny wzrok.

-Tak... Bo wiesz teraz... - wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie- Ja muszę wrócić do Asgardu. - powiedział na jednym wydechu i czekał na moją reakcję.

-Dlaczego? Przecież miałeś tu być... A no tak, ale mnie okłamałeś, bo wcale nie jest tak jak mówiłeś. - zreflektowałam się po chwili.

-To nie do końca tak.

-To jak? - drążyłam

-Miałem tu być, to miała być kara, to wszystko prawda. Ale miałem też zadanie...

-Jakie? Podbić Ziemię?

-Nie. - usiadł obok mnie i teraz patrzył mi w oczy - mogłem zostać sobą, ale miałem udowodnić podczas tego wygnania, że potrafię się zmienić. Ja nie chciałem taki być... Nie chciałem zniszczyć ludzkości, oni mi kazali. - spuścił wzrok i mówił dalej - Mogłem zyskać możliwość powrotu jeśli... No jeśli kogoś uratuje. - powiedział

-Mogłeś uratować pierwszą lepsza staruszkę przed zawałem. Czemu mnie? - dopytałam, bo czułam że nie tylko o to chodzi.

Nie odpowiedział, milczał i nie miał zamiaru na mnie spojrzeć. Miał dziwny wyraz twarzy, taki do niego nie podobny... Był smutny? Albo zamyślony.

-Loki? Powiedz o, co chodzi? - zapytałam najmilej jak potrafiłam.

-Bo... - spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami i przeszywał mnie wzrokiem. - To nie miała być pierwsza lepsza osoba... To miała być osoba, która jest dla mnie ważna. - zamilkł na chwilę i dokończył - To miała być osoba, którą kocham.

Siedziałam i wpatrywałam się w niego nie mogąc zebrać myśli. Cisnęło mi się na usta tylko jedno pytanie.

-Wrócisz?

-Tak myślę... Ale nie jestem pewien. - powiedział ze smutkiem w głosie.

-Nie możesz znowu zniknąć! Nie możesz nie wrócić. Będę tęsknić - powiedziałam łamiącym głosem

-Wiem. Ale mam dla ciebie prezent. - powiedział i wyciągnął z kieszeni małe eleganckie pudełko, ale było jakieś inne. Wyjął z niego łańcuszek z zielonym kamieniem, który wyglądał przepięknie. Założył mi go na szyję i położył pudełeczko na stoliku obok.

-To kamień z Asgardu, gdybym nie wrócił to będziesz miała chociaż pamiątkę... - powiedział, a ja przytuliłam się do niego, całej siły.

-Dziękuję- szepnęłam mu do ucha.

W końcu się uśmiechnął. Szkoda, że dwie godziny później już go nie było. Znowu straciłam jedynego przyjaciela. Wieczór spędziłam na rozmowie z Tony'm i Natashą. Kamień który dostałam pięknie połyskiwał w świetle lamp. Stark poszedł odprowadzić Nat, a ja zostałam w sali. Wzięłam do ręki pudełeczko, które zostawił Loki. Znalazłam liścik od niego, jak zawsze pięknie napisany. Treść sprawiła, że lekko się zarumieniłam.

Są jeszcze dwie rzeczy, które musisz wiedzieć. Naszyjnik ma dla ciebie pewną niespodziankę, ale dowiesz się o niej w swoim czasie. A druga sprawa to taka ciekawostka, że żebym wrócił do domu był jeszcze jeden warunek. Osoba, którą ratowałem musiała odwzajemniać moje uczucia...
Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
Loki 🌹

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora