Rozdział 16

2.2K 160 57
                                    

Następnego dnia wrzala dyskusja w Bazie A. Musiałem przecież powiedzieć im o moich obawach. Oczywiście każdy starał się mnie zapewnić, że po prostu się przewidziałem, ale dopóki nie będę mógł porozmawiać z Thorem nie będę brał ich zdania pod uwagę.

*Perspektywa Hanny *

Tony pojechał na spotkanie z Avengers, podobno jakaś pilna sprawa. Wczoraj spędziłam z nim bardzo miły wieczór. Ale w drodze do domu zrobił się jakiś dziwny... Może był zmęczony. Siedziałam w salonie i przeglądałam recenzje nowego filmu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zwlekłam się z kanapy i poszłam otworzyć. Ucieszyłam się, jak dziecko, kiedy zobaczyłam mojego gościa. Ten uparciuch jednak przyjechał! Mój dawny znajomy, jak powiedziałam Starkowi to tak naprawdę mój jedyny przyjaciel z dzieciństwa. Miał może wtedy 20 lat. Byłam mała, ale dobrze go pamiętałam, szczególnie jego uśmiech. Kiedy mojej mamy nie było to on się mną zajmował. Miałam kiedyś nawet cichą nadzieję, że kiedy wyjeżdżał zabierze mnie ze sobą. Zaprosiłam bruneta do środka i zaparzyłam kawę. Usiedliśmy w kuchni.

-Nie wierzę, że przyjechałeś - powiedziałam w końcu z szerokim uśmiechem

-Nie mogłem się doczekać aż się  tobą zobaczę. Zmieniłaś się - odpowiedział Jared uśmiechając się tak jak zawsze.

-Mam nadzieję, że w dobrym sensie - roześmiałam się - Gdzie się podziewałeś przez ten czas?

-Musiałem poukładać sobie jakoś życie. - powiedział z wyraźnym smutkiem w głosie - Narobiłem wiele głupot i musiałem potem za to zapłacić, ale teraz mogę być sobą. - dodał - Ty też widzę ułożyłaś siebie życie.

-Tak jakiś wyszło. Cieszę się, że w końcu mam normalne życie.

-Ja też. Twój ojciec raczej nie będzie chciał mnie tu widzieć.

-Czemu? Na pewno z chęcią cię pozna. - zapewniłam - W końcu dzięki tobie jakoś wyszłam na ludzi.

-Dziękuję Hannah, że tak myślisz, ale my już się kiedyś poznaliśmy i uwierz mi nie w najlepszej sytuacji.

-W jakiej? - dopytałam

-Pewnie niedługo sama się dowiesz, ale na razie nie rozmawiajmy o tym. Ty znasz mnie jako zupełnie inną osobę niż wszyscy.

-Nie rozumiem... Jak to jako inną?

-Znasz mnie takiego jaki byłem dla ciebie, bo było mi cię żal, ale inni nie zrozumieją, że ktoś taki, jak ja może mieć ludzkie uczucia... - jego oczy zrobiły się szkliste

-Jared, o czym ty w ogóle musisz?! - krzyknęłam - Ty udajesz przede mną kogoś innego?! A ja ci ufam!

-Nie to nie tak, to na odwrót, ale oni nie zrozumieją.

-Zrozumieją, postaram się o to.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, kiedy do domu wpadł Tony i Rogers. Głośno o czymś dyskutowali, a Jared chciał jak najszybciej zniknąć. Czuł że źle to się skończy, ale mu nie pozwoliłam. Chciałam go przedstawić Tony'emu.

-Hej Hannah - przywitali się oboje

-Hej, mam właśnie gościa, chce żebyście go poznali. - powiedziałam z ogromnym uśmiechem

-To ten twój stary znajomy? - dopytał Tony

-Tak naprawdę to mój jedyny przyjaciel. - zaprowadziłam ich do salonu gdzie czekał mój gość.

-Loki?! -krzyknął wściekły Tony - Ten twój super przyjaciel to Loki?!

-Nie rozumiem - zgubiłam się - To jest Jared, mój przyjaciel, o czym wy w ogóle mówicie?! - dobrze wiedziałam kim był Loki, ale nigdy go nie widziałam.

-Stark przysięgam, że nie mam żadnych złych zamiarów - zaczął się bronić Jared

-Rogers jedź po Avengersów! Nie chce mieć w domu tego Kłamcy - krzyknął ojciec i Steve zniknął za drzwiami

-O co w tym wszystkim chodzi?! - byłam bliska łez - Jared!

-Hannah, mówiłem Ci, że to spotkanie nie będzie dobrym pomysłem. - powiedział spokojnie

-Czyli ty... - zaczęłam być wściekła - Ty jesteś tym Lokim?! A ja ci mówiłam o mnie wszystko! - teraz po mojej twarzy spływały potoki łez.

-Pewnie, że to jest Loki!-burknął wściekły Tony

-Nie wiem już, co o tym myśleć! - stałam na środku salonu pomiędzy ojcem a moim "przyjacielem"

-Mogę to wyjaśnić... - zaczął Jared

-Siedź cicho Jelonku jeśli chcesz wyjść stąd żywy. - zagroził Stark

-Stark, daj mi chociaż szansę! - uniósł się, a ja wpatrywałam się w jego oczy, po raz pierwszy widziałam w nich strach.

-Masz 5 minut - powiedział chłodno Tony

W czasie jego monologu okazało się, że mój Jared jest Lokim. Wyznał, że naprawdę chciał troszczyć się o mnie, kiedy nie było przy mnie mamy, że pokochał mnie jak młodszą siostrę. Opowiedział, jak mnie poznał całkowicie przez przypadek. Spotkał na ulicy przemoczoną i zapłakaną, małą dziewczynkę i się nią zaopiekował. Powiedział też, że został już ukarany w Asgardzie i został wygnany na ziemię, jako zwykły człowiek, dlatego chciał się ze mną spotkać. Opowiadał to z takim spokojem, że każdy praktycznie opanował swoje negatywne emocje. Stark mierzył go wzrokiem przez dłuższą chwilę i spojrzał też na mnie. Byłam cała we łzach. Przypomniałam sobie tamte dni, dni wszechobecnego smutku i samotności.

-Nie wierzę Ci. - powiedział po chwili, a twarz Lokiego posmutniała - Nie mam żadnego powodu żeby Ci wierzyć.

-Tak myślałem... - Loki spuścił wzrok na podłogę

-A ja mam powód - wtrąciłam

-Jaki? - zapytał zdziwiony ojciec

-Taki, że w czasie kiedy Ty nie wiedziałeś o moim istnieniu to On sprawiał, że czułam odrobinę rodzinnej miłości, której nikt mi wtedy nie dawał, nawet mama. Był przy mnie kiedy potrzebowałam i kiedy on tego potrzebował. Mimo tego, co robił, o czym nie miałam pojęcia, ani o tym kim jest, to dla mnie był prawdziwy i dawal to czego mi brakowało. - powiedziałam na jednym dechu i spojrzałam na tatę. Chyba go to zabolało, że to Loki był moją rodziną kiedy to on mógł

Panowała przenikliwa cisza dopóki do domu nie wpadli Avengers z Thorem na czele. Zabrali gdzieś Lokiego, a ja byłam bliska płaczu. Wiedziałam, że nigdy by mnie nie oszukał. Ale oni mieli inną teorię.

Resztę dnia spędziłam w pokoju wypłakując się w poduszki. A co jeśli mu nie uwierzą? Co wtedy? Stracę wszystko... Znowu...

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now