Rozdział 19

2.1K 161 19
                                    

Otworzyłam powoli oczy, pierwsze co do mnie dotarło to ogromna jasność. Przymrużyłam oczy, aby po chwili znów je otworzyć szerzej. Po kilku sekundach doszły do mnie pierwsze dźwięki, przede wszystkim męczące pikanie i szmery dokoła mnie. Wszystkie moje kończyny były bezwładne przez co nie mogłam się ruszyć. Poczułam ostry ból brzucha, do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnęłam oczy i znowu je otworzyłam. Nade mną stał Tony i Nat. Oboje mieli przerażone miny, a ja na ich widok lekko się  uśmiechnęłam. Stark usiadł na stołku obok mojego łóżka.

-Nawet nie wiesz jak się bałem-powiedział Tony wtulając twarz w moją dłoń.

Nie miałam siły odpowiedzieć. Wszystko mnie bolało, a na dodatek było mi niedobrze. Ogromny opatrunek cały czas przeciekał krwią. Kiedy wybudziłam się dostatecznie dowiedziałam się jakim cudem znalazłam się w szpitalu, bo nie mogłam przypomnieć sobie co się stało. Dopiero, jak Tony powiedział, że dzwoniłam do niego w środku nocy to coś zaczęło mi się kojarzyć. Podobno znalazł mnie w kałuży krwi z telefonem w dłoni. Nawet nie chciałam myśleć, jak wtedy się czuł... Miałam kilku godzinną operację. Kula utkwiła w takim miejscu, że usunięcie jej graniczyło z cudem. Straciłam dużo krwi, dlatego byłam taka słaba. 

Następnego dnia musiałam oczywiście złożyć zeznanie. Każde kolejne pytanie i próba odpowiedzi na nie kończyła się okropnym bólem głowy. Po zakończonej męczarni do sali wszedł Tony.

-Jak się czujesz?-zapytał siadając obok łóżka

-Wszystko mnie boli i niedobrze mi-powiedziałam bliska płaczu

-Może chcesz coś zjeść?-zapytał

-Nie...-odparłam próbując jakoś zmienić pozycje w której leżałam, ale skończyło się to rozrywającym bólem operowanego miejsca i tylko zacisnęłam oczy sycząc z bólu

-W porządku?-zapytał wystraszony

-Tak.-stęknęłam i spojrzałam na jego smutną minę-Może jednak zjem...-dodałam po chwili.

-Wiesz, że twoje obecne menu to raczej jakaś zupa?

-Domyśliłam się.-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.-Ale jak nie zjem to umrę z głodu.

Tony poszedł po coś do jedzenia, a ja zostałam sama w sali. W szybie dostrzegłam moje odbicie. Trup przy mnie wyglądałby sto razy lepiej. Próbowałam przypomnieć sobie co dokładnie widziałam tamtej nocy, ale jakoś nie potrafiłam zebrać myśli. Do sali wpadła Natasha.

-Jak się czujesz Hannah?-zapytała, kiedy znalazła się koło mnie

-Tak jak widać.-westchnęłam

-Potrzebujesz czegoś?-zapytała kładąc na stoliku dwie książki

-Potrzebuje przypomnieć sobie, co się stało..-powiedziałam ze łzami w oczach

-Nie martw się teraz o to.-powiedziała siadają obok mnie.-Powinnaś odpoczywać.

-Wiem, ale to nie daje mi spokoju.

-Przypomni ci się w odpowiednim momencie. Jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.

-Dziękuję Nat.-powiedziałam ze szczerym uśmiechem

-Wszyscy jak zawsze chcą cię odwiedzić.-dodała po chwili

-Nie mam chyba siły na tyle spotkań.

-Też tak pomyślałam i ustaliliśmy kto kiedy przyjdzie. Jak nie chcesz z kimś się widzieć to powiedz to go dyskretnie wykreślę.-zaśmiała się

-Chyba nie ma takiej osoby. Wszyscy są dla mnie ważni.

-Już jestem!-powiedział Stark wchodząc do sali z kubkiem zupy

-To ja już pójdę złotko-powiedziała całując mnie w czoło.-Pamiętaj, jakby, co to dzwoń.

-Dziękuję za książki.-powiedziałam zanim mój gość zniknął za drzwiami.

Chwilę później z pomocą Tony'ego zjadłam zupę, nie była zbyt smaczna albo po prostu nie czułam smaku. Przeglądałam książki, które dostałam, Tony siedział na drugim końcu sali i załatwiał jakieś sprawy związane z firmą przez internet. Spojrzałam na drzwi, za szybą dostrzegłam znajomą twarz, którą tak chciałam zobaczyć. Uśmiechnęłam się szeroko. Gość wszedł niepewnie do sali spoglądając na Starka ze strachem w oczach. Tony spojrzał na niego, ale przez dłuższą chwilę nic nie powiedział.

-Nie czaj się tak, ja jestem zajęty swoimi sprawami.-powiedział wreszcie wychodząc z pomieszczenia rzucając mi ciepłe spojrzenie.

Zostałam sama z Lokim, dzięki czemu mogłam porozmawiać z przyjacielem. Stark nadal mu nie ufa i woli unikać spędzania czasu w jego towarzystwie. Ale zrozumiał, że mi tego nie zabroni.

-Hannah, jak to się stało?-zapytał siadając na krzesełku obok

-Nie pamiętam za dużo...-powiedziałam i spojrzałam w jego zielone oczy

-A jak..-zaczął pytanie

-Błagam tylko nie pytaj o to.-przewróciłam oczami.-Każdy zadaje to pytanie. Zadaj jakieś inne.-zaproponowałam na co on się uśmiechnął.

-Widzę, że dobrze skoro humor ci dopisuje.

-Powiedzmy, że tak. A ty nie miałeś być na wycieczce?

-Myślisz, że mógłbym sobie jeździć po świecie, kiedy ty jesteś w szpitalu?

-Mógłbyś.-powiedziałam bez zastanowienia.

-Znajdę tego kto ci to zrobił.-powiedział parząc mi głęboko w oczy

-Przecież nikt ci nie każe. Nie przejmuj się, przypomnę sobie i wszystko się ułoży.

-Ale nie chce żeby coś ci groziło...I żebyś się bała.

-Naprawdę nie musisz.-zapewniłam

-Ale chce.

Rozmawialiśmy jeszcze długo. O tym, co zdążył zwiedzić i jak kłócił się z bratem o byle co. Poszedł dopiero, kiedy była już prawie noc, a ja byłam już zmęczona. Dostałam jakieś lekarstwa na noc i wtuliłam się w szpitalną kołdrę. Tony spał na fotelu w końcu pomieszczenia. W nocy obudził mnie szmer. Otworzyłam oczy, ale nie widziałam nikogo. Stark spał na swoim miejscu, a ja znowu zalałam się zimnym potem. Po chwili na moich ustach poczułam czyjąś dłoń i zauważyłam tą samą postać, co u mnie w domu. 

-Ciii...-powiedział-Lepiej nie próbuj krzyczeć.-przerażona nawet ruszyć się nie mogłam, a ten mi tu o krzyku gada! Przybliżył twarz do mojego ucha, czułam jego ciepły oddech.-Już niedługo Hannah, już niedługo...-szepnął i w jednej chwili zabrał dłoń z moich ust wybiegając z sali.

Wpatrywałam się w sufit próbując dopasować głos do kogoś kogo znam. Ale nie potrafiłam. Serce nadal waliło mi jak oszalałe. Na samą myśl o tym, co przed chwilą się stało przechodziły mnie dreszcze. Muszę rano powiedzieć Tony'emu... Teraz po raz pierwszy w życiu naprawdę się boję.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now