Rozdział 17

2.1K 157 9
                                    

Kilka dni po tych wydarzeniach zamierzałam pojechać do TARCZY porozmawiać z Jaredem, to znaczy z Lokim. Tony nie odzywał się do mnie od tego czasu. Nie podoba mu się moja znajomość z tą osobą i w sumie się nie dziwię. Rano zaczęłam się szykować do wyjazdu. Lot miałam już wykupiony, dojadę autem bez problemu. Kończyłam się właśnie pakować, a w pokoju zjawił się Stark

-Jedziesz gdzieś? - zapytał zauważając moje pakunki

-Tak, muszę coś załatwić. Wrócę jutro rano. - powiedziałam i chciałam wyjść z pokoju

-A gdzie jedziesz? - dopytał, bo w końcu miał prawo wiedzieć.

-Nieważne... - westchnęłam i spojrzałam na jego niezadowoloną minę.

-Dokąd jedziesz? - zapytał, tym razem ostro, co bardzo mnie zaskoczyło.

-Do TARCZY. - odpowiedziałam wreszcie

-Po co? - znów tym chłodnym tonem...

-Porozmawiać z kimś - podeszłam do drzwi i chciałam wyjść ale dłoń Starka chwyciła mnie za ramię nie pozwalając na dalszą drogę.

-Jeżeli zamierzasz jechać do Lokiego to wybij to sobie z głowy! - krzyknął

-A co jeśli właśnie do niego jadę? - powiedziałam uszczypliwie.

-Nigdzie nie pojedziesz! - krzyknął, ze złością zaciskając dłoń na mojej ręce - Nie pozwolę żebyś tak się narażała, rozumiesz?

-Puść mnie w końcu! - zdenerwowałam się i chciałam wyrwać ale wtedy się ze złościł i ścisnął moją rękę tak mocno że aż syknęłam

-Zostajesz w domu! - wrzasnął i zamknął mi drzwi przed twarzą i w sumie to nimi oberwałam.

Jeszcze nigdy taki nie był... Przestraszyłam się trochę. Nie raz byłam w takiej sytuacji, kiedy ktoś tak mnie traktował(krzywdził) ale nie sądziłam, że doświadcze tego w "domu". Tony zamknął mnie w pokoju, ale udało mi się uciec niepostrzeżenie tarasem i zamówiłam taksówkę kilka kilometrów dalej. Jechałam na lotnisko w milczeniu. Znowu uciekam, ale teraz to, co innego. Uciekam żeby spotkać się z wrogiem, a nie ze Steve'em. I tak szczerze to czułam jakbym chciała po prostu uciec przed ojcem.

Kiedy dojechałam na miejsce nie chciałam wracać do domu tak szybko jeśli w ogóle. Wynajem pokój w hotelu na inne nazwisko i wieczorem dopiero poszłam do siedziby. Czekałam jak zawsze w biurze Fury'ego. Chciało mi się płakać, nie wiem dlaczego. Z tego, co dowiedziałam się od Natashy TARCZA jest skłonna żeby uwierzyć Lokiemu, ale chcą jeszcze usłyszeć, jak rozmowia ze mną.

-Przepraszam Hannah, że tak długo, ale miałem spotkanie. - przywitał mnie Fury

-Nie szkodzi, nie czekałam długo - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

-Przyszłaś na rozmowę z Lokim, jak sądzę - kiwnęłam że tak-możemy tam zaraz pójść.

-To świetnie, bo muszę wreszcie z nim porozmawiać.

-Tak, wiem. - Fury dziwnie mi się przyglądał co zaczęło mnie denerwować. - Nie zmienisz zdania?

-Mówiłam że narazie nie. Ale jeśli zmienię zdanie to dam znać.

-Wiedz, że cały czas jesteś potrzebna.

-Wiem, ale w nagłych przypadkach jestem przecież do dyspozycji. - odpowiedziałam, jego wzrok nadal mnie denerwował - Czemu tak na mnie patrzysz? Denerwuje mnie to.

-Nic, tak jakoś... Zastanawiam się... - plątał się w myślach Fury

-Nad czym? - zapytałam, bo słuchanie go mnie męczyło

-Co ci stało w rękę? - odpowiedział po chwili zastanowienia.

-Nie rozumiem... - zaczęłam, ale kiedy spojrzałam na moją rękę to zrozumiałam, że jego pytanie było oczywiste. Na ramieniu miałam ogromnego sińca który miał krwisty kolor. Domyśliłam się od czego, ale przecież mu nie powiem - Nie zauważyłam.

-Jak można nie zauważyć takiego czegoś?! - bałam się że będę musiała odpowiedzieć, ale wtedy poproszono mnie na rozmowę z Lokim.

W drodze do celi Nick mierzył mnie wzrokiem do tego stopnia, że czułam się okropnie skrępowana. Przed wejściem do celi założyłam sfeter, bo Jare.. Loki też pewnie zadawał by niewygodne pytania.

Rozmowa z nim przebiegła, jak zawsze. Było miło i czułam się przy nim swobodnie. On też wcale się nie zmienił. Miałam nadzieję, że szybko go wypuszczą i będzie mógł ułożyć sobie życie. W drodze po moje rzeczy na drugim końcu korytarza zauważyłam Tony'ego jak dyskutował ze wściekłością z agentką Hill. Musiałam go jakoś ominąć, ale to była jedyna droga do wyjścia. Wzięłam torbę ze swoimi rzeczami i przebrałam się w bluzę z ogromnym kapturem. Chciałam jakoś tam przemknąć, ale średnio mi to wyszło, Tony i tak mnie zauważył i chciał dogonić, ale ja resztę drogi przebiegłam nie zważając na niego. Kiedy byłam przy wyjściu usłyszałam tylko jego wściekłe parsknięcie "A idź do diabła!" Spokojnie to da się załatwić, pomyślałam i poszłam do hotelu żeby odpocząć.

Następnego dnia podjęłam decyzję, że zajmę się sama sobą. Miałam skoro własnych oszczędności i pieniądze z dawnych "prac" dlatego postanowiłam zacząć życie na własną rękę. Skoro miałam "iść do diabła" to proszę bardzo. Znalazłam małe mieszkanie w okolicy TARCZY i je kupiłam. Oczywiście na moją drugą tożsamość której kiedyś używałam - Samantha Brown. Po południu zadzwoniłam do Fury'ego i powiedziałam, że zmieniłam zdanie. Miałam zacząć od jutra. Loki został wypuszczony i również znalazł jakiś przytulny kąt z pomocą brata. Spotkaliśmy się na mieście żeby porozmawiać. Każdy powiedział co teraz zamierza. Był zaskoczony moja nagła wyprowadzką. Nie powiedziałam mu czemu taka nagła zmiana w moim życiu chociaż zawsze mówiłam mu wszystko. Ale jutro w pracy napewno zaczną się pytania... I co im powiem? Że zmieniłam zdanie, bo pokłuciłam się ze Starkiem? Wypadało chociaż do niego zadzwonić, bo znowu zwariuje, jak zniknę. Wczoraj to było ostre przegięcie, ja miałam tego dosyć na co dzień wcześniej, tu miałam mieć prawdziwy dom, i przez chwilę myślałam, że tak jest...

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin