Rozdział 15

2.3K 150 44
                                    

Od godziny dyskutowałam z Nick'em Fury'm na temat raportu. Nie zgadzało się kilka rzeczy, nie były one jakoś super istotne, ale ja zawsze starałam się dopilnować żeby wszystko było idealnie. Kilkakrotnie w trakcie naszej rozmowy próbował namówić mnie do zmiany zdania. Oczywiście nie zamierzałam zmieniać wcześniej podjętej decyzji. Podczas tego spotkania przynajmniej znalazłam powód nagłej nadopiekuńczości Tony'ego. Nic nie chciał mi sam powiedzieć, dlatego ciągnęłam za język naszego pirata. Podpisałam kilka dokumentów i na pożegnanie posłałam Fury'emu chłodny uśmiech. 

Usiadłam przy stole w kuchni i postanowiłam, że napiję się na spokojnie kawy zanim Tony zejdzie na dół. Stałam przy ekspresie ciśnieniowym i obserwowałam, jak cudowny napój wypełnia filiżankę. Jeszcze tylko spienione mleko i będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Posypałam powstałą piankę cynamonem i odrobiną gorzkiej czekolady. Jak szaleć to szaleć, pomyślałam i poszłam usiąść wygodnie na tarasie. Umoczyłam usta w ambrozji mieszczącej się w moim kubku. Tego mi brakowało przez te dwa tygodnie. Rozkoszowałam się chwilą dopóki ktoś nie zadzwonił, a telefon oczywiście zostawiłam w kuchni na blacie. 

Weszłam do domu, ale nie zdążyłam odebrać. Nie znałam tego numeru, dlatego postanowiłam nic z tym nie robić. Wzięłam ostatni łyk kawy i zauważyłam zaspanego Tony'ego, który stał pod przeciwległą ścianą.

-A mi już kawy nie zrobiłaś.-powiedział zawiedziony

-Myślałam, że nie będziesz wstawał tak wcześnie.-odparłam i odłożyłam filiżankę do zmywarki

-Pominę fakt, że miałaś nie pić kawy...Kiedy Fury przyjdzie? Bo muszę z nim pogadać.-powiedział i zaczął robić sobie małą czarną

-Już dawno poszedł.

-I co ci powiedział?-zapytał dziwnie zaniepokojony

-Chyba to czego miałam się nie dowiedzieć.-odparłam siadając przy wyspie i mierząc go wzrokiem

Nie odpowiedział tylko wziął kubek z kawą i zszedł do warsztatu. To było całkiem w jego stylu, po prostu uniknąć tematu. Siedziałam w kuchni przeglądając jakieś głupie i bezsensowne strony internetowe. Znowu zadzwonił ten nieznany numer. Przez chwilę zawahałam się czy odebrać, ale odebrałam.

-Halo?-powiedziałam i oczekiwałam odpowiedzi-Kto?....No nie wierzę! Skąd ty masz mój numer?!...A no tak zapomniałam, dla ciebie to żaden problem...U mnie nic ciekawego, a u ciebie?...O świetnie!...-do kuchni wszedł Tony i zaczął chamsko podsłuchiwać moją rozmowę-Pewnie, że tak, ale to nie jest najlepszy moment. Nie za bardzo mogę wychodzić....Nic takiego, na prawdę...Nie musisz przyjeżdżać!-krzyknęłam do słuchawki-Dam ci znać, jak będę miała chwilę....Obiecuję....Dzięki, że zadzwoniłeś....Narazie.-zakończyłam rozmowę i wróciłam do przeglądania Internetu.

-Kto dzwonił?-zapytał Tony lustrując mnie przenikliwym wzrokiem

-Znajomy. - westchnęłam

-Jaki znajomy?-dopytywał

-Stary znajomy. Nie widziałam go od dobrych ośmiu lat, jak nie dłużej. Zadzwonił spytać co u mnie.-odpowiedziałam, bo i tak drążył by temat

-Miło z jego strony.-powiedział w końcu wymuszając sztuczny uśmiech.-Też jest płatnym zabójcą?-palnął najgorsze z możliwych pytań. Gdyby nie jedno słowo, wcale nie byłabym zła naprawdę. Ten okropny czas teraźniejszy wbił się w moje serce jak sztylet.

Spojrzałam tylko na niego wściekła powstrzymując się od powiedzenia czegoś równie nieodpowiedniego. Wstałam z miejsca, wzięłam głęboki oddech i ze szklistymi oczami spojrzałam mu prosto w oczy.

-Może przemyśl jeszcze raz formę tego pytania to może pogadamy-powiedziałam przez zaciśnięte zęby i pobiegłam na górę. 

Wiem, że nie powiedział tego celowo, ale co ja poradzę, że jestem na to wrażliwa. Z reszta chyba powinien to rozumieć. Wzięłam koc z szafy i poszłam usiąść na swoim tarasie. Chciało mi się płakać i to bardzo...

*Perspektywa Tony'ego*

Nie od razu zrozumiałem, czemu Hannah się zdenerwowała. Wziąłem łyka kolejnej kawy i aż się nią zachłysnąłem kiedy dotarła do mnie treść mojego bezmyślnego pytania. Pobiegłem od razu na górę, Mam się za geniusza, a jestem głupi, jak but! Ochrzaniałem sam siebie w drodze do jej pokoju. Siedziała na tarasie i czytała książkę. 

-Hannah, bardzo przepraszam, ja nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.-powiedziałem, kiedy usiadłem obok niej

-Nie szkodzi...-powiedziała nie podnosząc wzroku znad książki-Zdarza się, ja nie jestem zła.

-Zła nie, ale smutna tak...Przeze mnie.

-Nie prawda-zapewniła i spojrzała na mnie zapłakanymi oczami-Nie jestem smutna.

-Właśnie widzę.-bąknąłem i wtedy zrobiło mi się głupio.

-Martwisz się na zapas.-powiedziała i wstała z koca-Chodź coś ci pokażę.Zaprowadziła mnie do pokoju i podeszła do jakiegoś krzaczka w końcu pokoju.-Urwij jakąś gałązkę.-powiedziała z szerokim uśmiechem. 

Zrobiłem, co kazała i potem miałem okazję przyglądać się jak w miejscu w którym przed chwilą nic nie było odrosła kolejna gałązka. Nic przy tej okazji nie wybuchło.

-Zrobiłam kolejną próbę, tym razem dodałam jeden bardzo głupi składnik i to przez przypadek.

-Co dodałaś?-zapytałem cały czas przyglądając się udanemu eksperymentowi

-Cukier.-Hannah parsknęła śmiechem-Wiem, że to głupie, ale żeby ten odczynnik zadziałał trzeba było dodać cukru.

-Niesamowite! Jednak się udało.-przytuliłem Hannę-Tobie się udało.

-Też się cieszę.

-Co teraz zamierzasz z tym zrobić? W końcu Extremis działa, jak trzeba-zapytałem po chwili

-Nie wiem...Pomyślę, ale jak byś mógł nie rozpowiadaj tego całemu światu.

-Obiecuję.-zapewniłem i zeszliśmy na dół

Późnym popołudniem zabrałem Hannę do restauracji żeby jakoś uczcić jej sukces. Spędziliśmy miło wieczór. Wsiadaliśmy do właśnie do samochodu późną nocą, kiedy zauważyłem znajomą postać po przeciwległej stronie ulicy. Raczej tej osoby nie chciałem ponownie spotykać. Obserwował nas wysoki brunet i głęboko zielonych oczach, kiedy zorientował się, że jakoś go zauważyłem, uśmiechnął się tak jak tylko on potrafił i zniknął. Miałem tylko nadzieję, że się mocno przewidziałem, ale jeśli nie-będą kolejne kłopoty...


*******************

Hejka :)

Jak tam mijają Wam wakacje? Bo u mnie niestety chorowicie  :( 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :*

PS. Czy ktoś domyśla się kim jest tajemniczy obserwator? ;)


𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now