Rozdział 42

1.6K 121 11
                                    

*Perspektywa Hanny*

Siedziałam sam na sam ze swoimi myślami w królewskiej bibliotece. Chciałam odpocząć, dlatego poprosiłam Thora żeby pozwolił mi tam zostać. Ogromnie tęskniłam za domem, chociaż wiedziałam że tutaj jestem bezpieczna. A to że nic nie wiedziałam tym bardziej wprawiało mnie w zły nastrój. Przeglądałam właśnie jedną z ksiąg o magii, kiedy dobiegł mnie głos Lokiego:

-Ciekawa lektura? - zapytał stając za momi plecami

-Nawet wciągająca - uśmiechnęłam się pod nosem nie odkrywając wzroku od tekstu.

-Thor mówił mi, że byłaś w odwiedzinach u Wrzechojca.

-Tak byłam, ale krótko.

-Pytał o coś? - drążył

-Pytał jak się czuje w Asgardzie to wszystko. - Loki dosiadł się obok mnie na podłodze

-A jak się czujesz w Asgardzie?

-Dobrze. - odparłam nadal wpatrzona w tekst

-Co cię męczy, Hannah? - zapytał po chwili milczenia

-Nic takiego. Przejdzie mi. Mam poprostu gorszy dzień.

-Marwtwisz się, prawda? - trafił w sedno, to było jasne że wie. Tylko chciał usłyszeć, jak ja to sama stwierdzę. Nie odpowiedziałam. Liczyłam na to, że zaraz będzie chciał mi czytać w myślach, bo czekała na niego niespodzianka. - Hannah coś ty zrobiła? - zapytał niezadowolony

-Nie rozumiem- udałam zdziwioną

-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Czemu nie mogę czytać w myślach?

-Może też masz gorszy dzień. - uśmiechnęłam się zwycięsko - Albo poprostu nie grzecznie jest wparowywać komuś do głowy...

-Co ty za książkę czytasz?-zapytał i próbował mi ją zabrać i zobaczył jaką sobie wybrałam - Hannah nie masz co czytać?!

-Właśnie mam. Przynajmniej zrobiłam coś pożytecznego.

-Dobra z tym się zgodzę, ale robiłaś to bez żadnego nadzoru! A jakby coś poszło nie tak?! - spuściłam wzrok na ziemię, on miał rację, dlatego był wściekły - Hannah, z zaklęciami nie ma żartów!

-Przepraszam... - powiedziałam cicho, a Loki objął mnie ramieniem i dał buziaka w czoło

-Następnym razem zawołaj mnie na wszelki wypadek. - kiwnelam tylko głową na zgodę - Mam niespodziankę.

-Jaką? - zdziwiłam się

-Zobaczysz - uśmiechnął się tajemniczo.

*Perspektywa Tony'ego*

Siedziałem w biurze u Fury'ego i słuchałem, jak nieudolnie przebiegają próby namierzenia Kiliana.

-Skoro uciekł to może miał w tym jakiś cel? W końcu jakby nie patrzeć do czegoś potrzebna mu Hannah. - stwierdził Rogers - Odezwie się do nas.

-Ale to nie oznacza, że mamy nie szukać. - odparł Fury - Nie będziemy czekać nie wiadomo ile.

-Tacy, jak oni szybko się chełpią - powiedziała Natasha- odezwie się niedługo.

Po kilku minutowej rozmowie pojechaliśmy wszyscy do domu. Kiedy weszliśmy do salonu czekała na nas niespodzianka. Hannah i Loki siedzieli w salonie i na nas czekali. Ucieszyłem się, jak małe dziecko, kiedy ją zobaczyłem. Chwilę potem nie chciałem jej puścić z objęć.

-Wpadłaś chyba w najmniej odpowiednim momencie.-przywitał ją Kapitan

-Nie rozumiem-odparła Hannah zmieszana

-Chodzi o to, że Kilian jest na wolności.-wyjaśniłem, a jej mina zrzedła

-Jak to na wolności?-zapytała blednąc z każdą chwilą coraz bardziej.

-Uciekł.-potwierdziła Natasha

-Ale czemu uważacie, że to najgorszy moment?-zapytała

-Bo Kilianowi ewidentnie zależy na tobie. On czegoś od ciebie chce. Tylko nie wiemy czego.-powiedziałem-W końcu Extremis już ma...Niestety przeze mnie

Zapanowała nieprzyjemna cisza. Widziałem, że Hannah analizuje wszystkie nasze słowa. Po chwili do salonu wpadł Fury. Kiedy zobaczył Hannę uśmiechnął się nieznacznie.

-W samą porę kochana. - przywitał ją agent TARCZY

-O co chodzi?-zapytała

-Kilian wysłał nam wiadomość zagadkę i twierdzi, że tylko ty będziesz mogła ją rozwiązać.

-A jeśli nie będę potrafiła?

-Spokojnie to zagadka ze zdjęciem.-powiedział i pokazał jej wydruk-Podobno tylko ty wiesz gdzie to jest.

Fotografia przedstawiała wnętrze jakiegoś obskurnego pokoju, a na głównym planie znajdowała się leżąca na ziemi kłódka z wygrawerowanymi inicjałami HH . Hannah patrzyła na fotografię z grobową ciszą. Wszyscy oczekiwali jakiejś odpowiedzi z jej strony, ale ona milczała. 

-Wiesz gdzie to jest?-zapytał zniecierpliwiony Pirat

-Tak.-odpowiedziała krótko

-W takim razie musimy tam jechać. I ty z nami Hannah.-poinformował

-Nie ma mowy.-wtrąciłem się

-Ty masz mało do gadania w tej kwestii Stark- miałem już coś odpyskować, ale uprzedziła mnie Hannah

-Nie jadę.

-Czemu?!-wkurzył się Fury

-Bo nie chcę.-powiedziała i poszła w kierunku swojego pokoju.-Podam wam adres, nic więcej.

Nie za bardzo wiedziałem czemu tak zareagowała, ale postanowiłem się dowiedzieć. Poszedłem za nią i zapukałem do zamkniętych drzwi. Nikt mi nie odpowiedział, dlatego wszedłem do środka. Hannah stała przed oknem i obserwowała miasto. Stanąłem obok niej.

-Co się stało?-zapytałem

-Nic się nie stało.-odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem

-Nie ukryjesz tego przede mną, przecież widzę.-naciskałem

-To było w moim domu. W Szwajcarii. Dlatego nie chcę tam jechać.

-Dlaczego?

-Bo wiem czego chce Kilian...-westchnęła- A nie mogę mu tego dać.

-Nie rozumiem, czego?

-Moja mama pracowała nad nowoczesną bronią chemiczną. Wyprzedziła swoim projektem epokę o kilkaset lat, jak nie więcej. Kilian na początku jej pomagał, ale kiedy ona zobaczyła, że przyjemność sprawia mu wizja zniszczenia świata odsunęła go od badań. Ja teraz tylko wiem, gdzie ukryła projekt i prototypy. On nie może tego dostać! To będzie katastrofa! -wyjaśniła

-Powiedz to Nickolasowi. Przynajmniej uda się...-zacząłem

-On na pewno przewidział to, że nie przyjdę. Nikogo wtedy nie ochronicie. On jest bezwzględny.-spuściła wzrok i utkwiła w podłodze. Wtedy do pokoju wszedł Loki i stanął na drugim końcu pokoju. Hannah zrobiła się smutna, dlatego przytuliłem ją do siebie.

Kilka godzin później wszyscy, nawet Hannah siedzieliśmy w samolocie w drodze do Szwajcarii. Miałem bardzo złe przeczucia, ale miałem nadzieję, że wszystko się ułoży. Siedziałem koło Rogersa i bacznie obserwowałem wszystkich. Nat siedziała i rozmawiała po cichu z Bannerem, Clint był zajęty swoimi strzałami, reszta za bardzo się nie wyróżniała. Hannah siedziała z nieznanym mi wyrazem twarzy. Loki zachowywał się, jak zawsze, może z takim wyjątkiem, że co jakiś czas spoglądał na Hannę zaniepokojonym wzrokiem. Zbliżaliśmy się do celu.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now