Rozdział 24

2.1K 169 44
                                    

Teraz czekało mnie ostre tłumaczenie Tony'emu chociaż sama do końca tego nie rozumiałam. Piękną niespodziankę dostałam... Mógł mnie jakoś ostrzec, a nie zrobiłam z siebie idiotkę! Stark wcale nie był zadowolony z moich wyjaśnień, gdyby był tu ofiarodawca prezentu pewnie lądował by na ścianie. Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej na temat kamienia, ale Loki zniknął i zostawił mnie z tym samą. Przede wszystkim nie chciałam żeby dowiedział się o tym ktoś więcej. Miała to być taka nasza rodzinna tajemnica. 

Stark po dłuższej rozmowie wyszedł do siebie, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym, co właśnie się stało.Jednego byłam pewna-bez naszyjnika będę normalna, ale... W sumie jestem już dosyć dziwna. Ciekawiło mnie to, co za możliwości daje ten prezent. Tony zabronił mi na razie kombinować dopóki Jelonek nam tego nie wyjaśni, ale kto by tam czekał. Wzięłam do ręki szklankę, która nadal była zamrożona. Zamknęłam oczy i pomyślałam o cieczy H2O i po ich otwarciu mogłam napić się wody. Podobało mi się. Loki też tak potrafi...Może mogę po prostu robić to, co on? To było głupie, ale zabawa do rana w zamrażanie cieczy i odmrażanie znudziła mnie okropnie. Zmęczona poszłam do kuchni i zastałam tam tylko tony'ego

-Hej wyspałaś się?-przywitał mnie serdecznie

-Yyyy... tak-skłamałam grzecznie

-Nie spałaś, prawda?-stwierdził podejrzliwie popijając kawę

-Nie-zrezygnowałam

-Miałaś pewnie coś ciekawszego do roboty.-powiedział z dziwnym uśmiechem

-O co ci chodzi?-zapytałam zmieszana jego zachowaniem-Jakiś dziwny jesteś...

-I kto to mówi?-dogryzł mi dla żartu-To nie ja wczoraj robiłem dziwne rzeczy.

-Nie gadajmy o tym-spuściłam wzrok na podłogę-To jest dziwne

-Ale ciekawe.-stwierdził

-Wczoraj byłeś na to wściekły.-zauważyłam, próbując sięgnąć po talerz z ostatniej półki

-Przemyślałem to.-powiedział i odłożył kubek na stół.-To nie jest takie złe. To nawet fajne

-Fajne? Czemu?-zapytałam nadal próbując wyciągnąć talerz, ale jak zwykle coś poszło nie tak. Cała góra talerzy spadła w dół. Czekałam na dźwięk tłuczonego szkła z zamkniętymi oczami, ale nic takiego nie usłyszałam. Spojrzałam w dół talerze lewitowały parę centymetrów nad ziemią.

-Na przykład dlatego jest to fajne-powiedział rozbawiony ojciec.

-Ale mi nie jest fajnie!-oburzyłam się i wtedy talerze wylądowały na ziemi, ale były na tyle blisko podłogi, że się nie potłukły.-To jest dziwne! - Powiedziałam ściągając łańcuszek i chowając do kieszeni spodenek.-Muszę porozmawiać z Lokim...

-Masz racje to jest dziwne, ale znam gorsze przypadki.-powiedział 

-Niby jakie?-syknęłam opierając się na dłońmi na blacie

-Vision, Thor, Wanda...hmm no i Loki.-wymieniał wyliczając na palcach swoich kandydatów- A i Clint, kiedy chodzi w różowej bluzce z falbankami-dodał z szerokim uśmiechem.

-Tak, szczególnie zgadzam się z tym ostatnim-uśmiechnęłam się, a do kuchni wszedł Barton z niewyspaną miną. Spojrzeliśmy na siebie ze Starkiem i wybuchnęliśmy śmiechem.

-Jeszcze Wam nie przeszło...-sapnął poszedł do lodówki szukając czegoś do jedzenia.

Po chwili w kuchni zrobił się gwar i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku i wyjęłam z kieszeni naszyjnik. Obracałam zielony kamień w palcach i zastanawiałam się czemu właściwie ja go dostałam. Chciałam jakiś wyjaśnień, wskazówki... Pomyślałam o tym, że gdyby nie Loki nie było by mnie na świecie. Tęskniłam za nim i to bardzo. Zamknęłam oczy i chciałam się odprężyć. Chwilę później poczułam zimną dłoń na moim ramieniu. Zerwałam się na równe nogi i wymierzyłam pierwszy lepszy cios w bliżej nieokreślonym kierunku. Moją rękę zatrzymało czyjeś ramię.

-Zawsze tak witasz gości?-usłyszałam znajomy głos

-Nawet nie wiesz, jak tęskniłam-powiedziałam wtulając się w mojego gościa.

-Właśnie dlatego jestem.-odpowiedział Loki oddając przytulenie

-A tak w ogóle mogłeś mi powiedzieć coś o tym prezencie-powiedziałam po chwili z nutką złośliwości

-Nie wiedziałem, że tak szybko to się wyda.-Usiedliśmy na moim łóżku. 

-Podobno jesteś w stanie przewidzieć wszystko...

-Jak widać nie. W dodatku ciebie nie można przewidzieć.-odparł przeglądając leżącą obok książkę

-Czemu dałeś mi taki prezent?-zapytałam wprost

-A to zakazane?

-Nie, ale wiesz, to trochę dziwne...

-Dlaczego? To jest dla ciebie, jak najbardziej odpowiednie. Z resztą ja sam nie mógł bym podjąć takiej decyzji.

-To znaczy?-dopytałam

-Mój ojciec musiał wyrazić na to zgodę, w dodatku, kiedy dowiedział się, że podniosłaś młot Thora to nie miał żadnych przeciwwskazań.-powiedział z szerokim uśmiechem

-Do tej pory i tak nie wiem o, co chodzi z tym młotek, ale nie ważne.-usłyszałam pukanie o drzwi, Loki nieco się zmieszał, ale usłyszałam w mojej głowie jego głos, który powiedział, że mogę pozwolić wejść gościowi.-Proszę!-odkrzyknęłam i w drzwiach stanął Tony z talerzem w ręku

-O widzę, że mamy gościa-powiedział z przekąsem.-Przyniosłem gofry, od razu mówię nie ja je robiłem, bo pewnie bym spalił.

-Dziękuję.-powiedziałam zerkając na milczącego przyjaciela

-Jeżeli ten twój gość chce coś jeść to ja się tym nie zajmuje-dodał złośliwie Stark

-I ty się dziwisz, że nie zapraszam koleżanek-przewróciłam wymownie oczami.

-Koleżanki możesz. Kolegów niekoniecznie - dodał zanim wyszedł

-Wybacz. - zwróciłam się do zielonookiego

-Nie dziwi mnie to - uśmiechnął się tak jak zawsze lubiłam

-Chcesz gofra? - zapytałam zanim zaczełam jeść

-Nie, dziękuję. - odparł a ja zaczęłam wcinać śniadanie.

Zajadałam się goframi Rogersa i spoglądałam, co jakiś czas na Lokiego. Siedział oparty o zagłówek mojego łóżka i obserwował każdy mój ruch z lekkim uśmiechem na twarzy. Skończyłam jedzenie i poszłam odłożyć talerz na biurko, przy okazji założyłam łańcuszek, który wcześniej zdjęłam. Spojrzałam znowu na księcia Asgardu. Usiadłam obok niego owijając się kołdrą.

-Czytałaś liścik? - zapytał po chwili milczenia, miał taki dziwny głos.

-Jaki? - udałam głupią, bo wiedziałam do czego zmierza

-A, nie ważne - odetchnął z ulgą i spojrzał na mnie z uśmiechem. A ja przeszyłam go wzrokiem

-Czytałam - powiedziałam, a jego wyraz twarzy znowu się zmienił.

-I co? - dopytał poważnym tonem

-Zależy o którą część tego listu ci chodzi. - zmierzył mnie przenikliwym spojrzeniem

-To znaczy że jedna ci się podobała a druga nie? - zapytał zmieszany

-Nie... Jedna była tajemnicza. Druga była... No... Wiesz.-plątałam się w swojej wypowiedzi - taka osobista. - spuściłam wzok z twarzy bruneta.

Była osobista i to jak! Wydało się że mój przyjaciel mi się podoba, ale w sumie na odwrót też tak wyszło. To było dziwne, jeszcze bardziej dziwne niż ostanie wydarzenia. To było takie nieodpowiednie... Tak podpowiadał rozum, ale serce?

Siedziałam chwilę zamyślona, a Loki nie przeszkadzał mi w rozmyślaniach. Podniosłam wzrok na niego. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Siedzieliśmy tak chwilę, chciałam powiedzieć mu co czuję, bo to był chyba ten moment i dlatego podniosłam głowę żeby spojrzeć mu w jego szmaragdowe oczy. Zbierałam oddech i wtedy jego usta złączyły się z moimi w pocałunku. Nic już nie musiałam mówić to wystarczyło... Jego usta delikatnie muskały moje wargi, a ja oddawałam pocałunek. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie!

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ