Rozdział 38

1.9K 119 3
                                    

Stark nie chciał nic słyszeć o misji. Przyjął do wiadomości, że miałam pomagać, a nie angażować się w misje, dlatego Fury przez dobrą godzinę namawiał go na zmianę zdania. Wreszcie nie miał wyboru, bo wszyscy zaczęli go o to dręczyć. Po wysłuchaniu pół godzinnego wykładu Tony'ego na temat bezpieczeństwa, oszczędzania się i uważania na zabójczy tlen (czujecie ten sarkazm XD) mogłam w końcu lecieć z Avenegers'ami na moją pierwszą misje. Ubrałam strój Black Revenge i założyłam pod niego naszyjnik od Lokiego.

Misja polegała na przejęciu pięciu terrorystów z grupy MALIZIO. Zajmowali się głównie kradzieżą kont bankowych i tożsamości, ale kiedy zachodziła taka potrzeba pozbywali się problemowych osób. TARCZA miała ich przesłuchać i odzyskać dane. Oczywiście do tego ostatniego potrzebna byłam ja. Natasha też mogłaby to zrobić, ale miała inne zadanie. Do tego zadania jechała stała ekipa czyli Steve, Natasha, Clint, Bruce i dodatkowo ja w zastępstwie. Denerwowałam się, bo zawsze działałam sama, a teraz musiałam współpracować z innymi. Ale trzeba się uczyć.

Każdy zajął swoje stanowiska, a ja zajęłam się komputerami w ich kryjówce. Dobrze, że wzięłam ze sobą moja nową zabawkę. Nazwałam ją Paraside, to takie małe urządzenie wyglądające jak pendrive, ale to tak na prawdę sprytny program do zbierania danych z urządzeń do których jest podłączony. Przy okazji zostawia w systemie ślad dzięki któremu później mogę dalej ściągać dane nawet już będąc na drugim końcu świata. A samo w sobie jest niewykrywalne i nie do usunięcia nawet po ostrym formacie systemu. Dane przesyłane są na mój specjalny serwer do którego dostęp mam tylko ja, więc gdyby to urządzenie zaginęło to tak naprawę jest tylko przekaźnikiem. I beze mnie nikt go nie uruchomi, taki mały haczyk. Jak wprowadziłam się do Starka nie miałam nic do roboty poza gadaniem z Pepper i płakaniem w poduszkę, więc to owoc tej nudy.

Danych było bardzo dużo dlatego długo trzeba było czekać na ich pobranie. W samej kryjówce MALIZIO okazało się, że było tam więcej osób niż zakładał Fury dlatego, kiedy do sali komputerowej wkroczyło trzech uzbrojonych i zamaskowanych facetów, nie zdziwiłam się. Jeden z nich kazał im mnie zaatakować, ale dzięki mojej zwinności szybko udało mi się uciec i przy okazji obalić jednego z nich. Niestety ten drugi złapał mnie od tyłu i zacisnął ramiona na mojej szyi, ale nie dusił mnie tylko czekał aż trzeci podejdzie i spojrzy mi w twarz. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam siły. 

-Whale shit, ingen vil angre deg!* - wysyczałam i naplułam mu w twarz, a ten tylko zaśmiał się pod nosem i ściągnął kominiarkę, kiedy go zobaczyłam odebrało mi mowę

-Oj, Hannah ty się nigdy nie nauczysz, że nie wolno grozić starszym od ciebie?-zapytał figlarnie

-Kilian?! Ale przecież...Jak...-jąkałam się, ale cały czas tkwiłam w uścisku tego drugiego.

-Widzisz kochana życie lubi zaskakiwać.

-Ale przecież ty nie żyjesz!-burknełam

-A widzisz to masz niespodziankę. -rozejrzał się po pomieszczeniu i podszedł do komputera- To teraz pracujesz dla tych dobrych? Ciekawe...Próbujesz wykupić winy?-drwił ze mnie, a ja znowu próbowałam się wyrwać

-Odwal się! Bo zrobię coś czego będę żałować!-zagroziłam

-To będziesz miała kolejna rzecz na listę. Ale powiedzmy szczerze: nic teraz nie zrobisz. Jest za słaba na walkę wręcz.-spojrzał mi w oczy- Ostatnio ledwo uszłaś z życiem, słonko. I podejrzewam, że nadal to ci dokucza.-powiedział i uderzył mnie pięścią w miejsce gdzie ostatnio zostałam postrzelona, ból był niemiłosierny, zgięłam się w pół i wylądowałam na ziemi.-Jesteś słaba! Zupełnie, jak matka...-powiedział i razem z tym drugim podeszli do komputera. Kilian wyjął z niego mój Paraside i spojrzał na mnie - To kolejna twoja zabawka? do niczego już się nie przyda-stwierdził i rozgniótł urządzenie na kamiennej podłodze, spojrzał na moje nieudolne próby wstania z podłogi-Jesteś tak samo naiwna, jak Maya! Myślisz, że Avengersi ci pomogą?! Na to nie licz! Mają dosyć zajęć z moimi chłopcami.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now