Rozdział 3

2.9K 178 0
                                    

Nad ranem obudziłam się w swoim łóżku. Nie miałam pojęcia, jak się tam znalazłam ani kiedy zasnęłam, a tym bardziej, jak znalazłam się w domu! Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie byłam w nim od kiedy wróciłam. Nic się tu nie zmieniło, chociaż tutaj. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Dzień od samego rana był gorący, więc nie mogłam chodzić w bluzie po domu. Wstydziłam się blizny na mojej ręce, była ogromna i po prostu nie pasowała do mnie. Wzięłam z szafki krótkie dżinsowe spodenki i czerwoną bluzkę na ramiączka. Stanęłam przed lustrem, wzdrygnęłam się moim wyglądem, ale nie miałam wyboru. Wzięłam telefon i udałam się na dół. Kiedy dotarłam do salonu okazało się prawie wszyscy goście zostali na noc. Na kanapie leżał rozłożony Clint i Steve, w fotelu wtulona w mój koc spała Natasha. Zeszłam po cichu do warsztatu i znalazłam resztę: Tony, Peter, Thor i Bruce cisnęli się na narożniku w końcu pomieszczenia. Ten widok sprawił, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pobiegłam na górę udając się prosto do kuchni. Postanowiłam wrócić do starych czasów i przygotować naleśniki. 

Przygotowanie śniadania zajęło mi trochę czasu, a kiedy już skończyłam poprosiłam JARVISA żeby obudził naszych gości, a ja poszłam na górę po bluzę. Jednak... Zeszłam po kilku minutach zastając wszystkich przy jedzeniu.

-Smacznego-powiedziałam z uśmiechem wchodząc do salonu. Wszyscy byli zajęci jedzeniem i tylko z uznaniem pokiwali głowami. 

Poszłam na taras i zaczęłam patrzeć na morze. Ta chwila zamyślenia wzbudziła we mnie wspomnienia ostatnich miesięcy i zanim się obejrzałam po mojej twarzy spływały potoki łez. Usłyszałam za sobą kroki i wytarłam twarz rękawem bluzy.

-Coś się stało?-usłyszałam głos Tony'ego i poczułam, jak kładzie mi rękę na ramieniu

-Nie...-odpowiedziałam spuszczając głowę

-Nie gorąco ci w tej bluzie?-zapytał z uśmiechem, który zauważyłam kiedy odważyłam się w końcu na niego spojrzeć moimi zapuchniętymi od łez oczami-Hannah, czemu płaczesz?-zapytał zaniepokojony

-Tak jakoś...Sama nie wiem-westchnęłam.

-Jak chcesz to mogę wyprosić wszystkich to odpoczniesz.-zaproponował

-Nie trzeba, naprawdę.-uśmiechnęłam się lekko-Już jest dobrze.

-Ale w razie czego to powiedz.-odwzajemnił uśmiech.-Jadłaś?

-Nie miałam apetytu.-odparłam zgodnie z prawdą

-Zjedz coś chodź do kuchni zrobię ci twoje kanapki-zaproponował i zaciągnął mnie do środka.

Wszyscy już zbierali się do wyjścia, więc odetchnęłam z ulgą. Usiadłam przy wyspie w kuchni i wcinałam kanapki, kiedy wszyscy pojechali do domu. Roboty Starka sprzątały salon po imprezie, a ja wpatrywałam się w przestrzeń bez większego celu.

-Halooo! Ziemia do Hanny-Tony machał ręką przed moją twarzą i wyrwał mnie z zamyślania.

-Co?-zapytałam nieobecnym głosem

-Pytałem czy chcesz jechać na zakupy, bo muszę kupić jedną rzecz.-powiedział chyba rozumiejąc, że nie nawet nie zauważyłam, jak do mnie mówił

-No, mogę jechać, w sumie czemu nie.-odparłam

-Nie masz humoru?-wypalił nagle

-Nie no mam świetny humor!-podniosłam głos-Czemu mam mieć zły humor? Bo pół roku żyłam wśród morderców?! Bo sama nim byłam?! Bo nienawidzę siebie bardziej niż przedtem?-moje oczy zaszły łzami-Mam świetny humor, to  jasne!-powiedziałam wstając z krzesła i dopiero zdając sobie sprawę, że wcale tego nie mówiłam tylko wykrzyczałam na cały głos.-Przepraszam...-bąknęłam pod nosem po dłuższej chwili milczenia.

Tony stał wpatrując się we mnie ze smutkiem w oczach i widziałam, że zaczął zdawać sobie sprawę ze swojego głupiego pytania. Ale jak zwykle nie wykrztusił ani słowa. Spojrzałam na niego, przewróciłam oczami i poszłam w kierunku wyjścia po drodze łapiąc kluczyki do mojego auta. Wyszłam trzaskając drzwiami i wsiadłam w nowe Audi. Odpaliłam silnik i pojechałam przed siebie, sama nie wiedząc dokąd. Po jakimś czasie zatrzymałam się pod jakąś zapyziałą budą z żarciem, w ogóle cała ta okolica nie była zbyt ciekawa. Usiadłam na ławce obok Foodtrack'a i zanurzyłam łapczywie zęby w cheeseburgerze. Ogarnęły mnie miłe wspomnienia związane z tym miejscem, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że to tutaj Tony zabrał mnie kiedyś na "obiad". Podświadomie pojechałam w miejsce, które dobrze mi się kojarzyło. 

*Perspektywa Tony'ego*

Wiedziałem, że Hannah wiele przeszła, ale nie wiedziałem, że dusi w sobie tak wiele emocji. Wziąłem kluczyki od auta i ruszyłem w jedyne miejsce gdzie zawsze odnajdywałem spokój. Zaparkowałem auto dalej od tego miejsca i postanowiłem się przejść. Po kilku minutach siedziałem na barierce koło plaży wcinając swojego cheeseburgera. Nie mogłem się dodzwonić do Hanny, dlatego znowu zacząłem się martwić, w dodatku nie wiedziałem gdzie jej właściwie szukać. Wstałem i szedłem w stronę zaparkowanego samochodu, postanowiłem pójść drugą stroną. Kiedy dochodziłem do ławek za Foodtrack'iem zauważyłem moją zgubę siedzącą z kapturem na głowie i rysującą coś na serwetce. Dosiadłem się w ciszy obok niej, nie wiedziałem co właściwie powiedzieć. Hannah podniosła na mnie wzrok po krótkiej chwili.

-Wiem, że nie wiesz, co powiedzieć...-powiedziała i trafiła w punkt

-Chciałbym bardzo, ale nie za bardzo potrafię...-zacząłem się tłumaczyć

-To nic nie mów.-odparła wzruszając ramionami

-Ale wtedy zawsze sobie idziesz.-powiedziałem i spojrzałem na nią, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech

-Wiem, ale się tym nie przejmuj, ja nie wiem, co ja mam wtedy robić po prostu.

-Wróćmy do domu-zaproponowałem, a Hannah tylko kiwnęła głową na zgodę i wstała z ławki.


Dojechaliśmy pod dom, a tam czekał na nas niezapowiedziany gość. Hannah średnio ucieszyła się na widok ciemnoskórego agenta z przepaską na oku, ale w końcu zaprosiła go do środka. Wiedziałem, że obecność Fury'ego nie wróży nic dobrego, ale w duchu pocieszałem się, że to krótka niezobowiązująca wizyta.

𝑰𝒏𝒏𝒂 (Część 3)Where stories live. Discover now