- 101 -

511 34 1
                                    

LILY
Tydzień później

- kurwa mać - krzyczę załamana siedząc Nad matematyką w mieszkaniu Nel. - ja nie dożyje tej matury a to już za dwadzieścia trzy dni. Japierdole nie dam rady - opadam na kanapę i przecieram zmeczoną od nadmiaru nauki i małej ilości snu twarz.

- dasz radę młoda, też przez to przechodziłam, tylko u mnie było jeszcze gorzej, ty to naprawdę dobrze znosisz - mówi i całuje mnie w czubek głowy - mam coś co Cię uratuje - stawia na stoliku kawowym przed nami dwa parujące kubki z mój ulubiona karmelową kawą.

- ratujesz mi życie - mówię o chwytam napój, od razu upijam duże dwa łyki. - jestem taka zmęczona. Naprawdę mam już dość a jeszcze dwa tygodnie. Nina i Alex tak samo. Ledwo dajemy radę.
Szczerze się o nią martwię, wiem jak wiele od siebie wymaga. Już raz się doprowadziła do choroby przez to ile czasu poświęcała nauce. Chce napisać go jak najlepiej i jak najszybciej się wynieść na swoje.
Nie widziałyśmy się od nocowania u Niny, ale codzinnie rozmawiamy chociaż te piętnaście minut. Przypominam jej o spaniu i regularnym jedzeniu. W szkole widzimy się tylko na przerwach i to jedyny czas gdy możemy się chociaż chwilę przytulić.

Boję się też, że przez natłok stresu dopadnie ją atak. Dzisiaj jeszcze ma gorszy dzień. Napisała tylko rano, że się gorzej czuję i będzie mało pisać, ale oznajmiła, że zjadła, wyspała się, ale ma słaby dzień. Po półgodzinnym zapewnianiu mnie, że gdy będzie gorzej albo będzie po prostu potrzebowała się komuś wypłakać to zadzwoni, sama też zajęłam się nauką. Znaczy próbowałam bo ciągle tylko myślę czy nic się jej nie dzieje. Lubi się odsuwać od ludzi gdy jest źle i chce dać jej tą swobodę, ale się boje. Kocham ją kurwa, myśl, że jest jej źle a mnie przy niej nie ma mnie rozpierdala od środka.

- Lily - łagodny dotyk i głos Nel sprowadza mnie na ziemię

- hmm? - jestem trochę zamroczona. Przecieram zmeczoną twarz dłońmi i opadam na łóżko poddając się z matematyką. Wtulam się w ramię siostry bez słowa.

-jedź do niej, już to umiesz, musisz odpoczywać, każesz to robić Alex a sama wyglądasz jak duch, jeden dzień przerwy nie zaszkodzi, ale może pomóc. Wiem co mówię. Ubieraj się zawiozę Cię do niej.- spoglądam na nią nie wiedząc czy mówi poważnie, ale patrząc na jej twarz wnioskuje, że tak. Uśmiecham się dziękująco, duszkiem dopijam nadal ciepły napój i się podnoszę.
Najpierw oznajmiam Alex, że wpadnę.
Odbiera po trzech sygnałach, ale Nina.

- hej słoneczko, to nie jest najlepszy moment - mówi ewidentnie wystraszona, już mam coś powiedzieć, ale w tle słyszę głośne " puść mnie kurwa!!". Zaczynam drżeć od emocji.

- ma atak, prawda? - pytam chociaż znam odpowiedź - miała mi powiedzieć gdy będzie coś nie tak, dlaczego żadne z Was kurwa nie dał mi znać, że moja dziewczyna zapewne właśnie w coś napierdala rozwalając sobie do krwi dłonie, co? Nie dość, że ona to zataiła to jeszcze wy. I co miałam sobie spokojnie siedzieć i się uczyć podczas gdy ona czuje się tak okropnie?! Kurwa Nina - mówię coraz głośniej zbieram jedna ręką zeszyty z biurka, Nel mi pomaga, widząc jaka podenerwowana jestem. Wkłada mi wszystko do torby, dziękuję jej skinieniem głowy.

- Lilka przepraszam, ja sama do niej nie podchodzę. Will próbuje ją ogarnąć, chciałam do Ciebie zadzwonić gdy będzie po wszystkim - tłumaczy smutno.

- kurwa, będę za pięć minut- nie czekam na jej odpowiedź, rzucam telefon na kanapę i przeczesuje dłońmi włosy.

- coś z nią nie tak? - pyta Nela i obejmuje mnie ostrożnie. Odwzajemiam uścisk i wdycham jej śliczny hot mocny zapach.

- ma atak i nikt nie raczył mnie o tym poinformować - mówię zirytowana i zmartwiona. Głos mi drży od emocji jakie we mnie buzują, chyba Nela to wyczuwa bo gdy wypuszczam oddech zaczyna mnie gładzić po plecach.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang