- 95 -

444 31 2
                                    

ALEX
Następnego dnia
Wieczór

Dzisiaj tak samo jak wczoraj Lily przyszła do mnie zaraz po szkole. W nocy znowu miałam temperaturę co prawda szybko mi spadła i rano czułam się lepiej, ale dostałam nakaz grzania tyłka pod kołdrą jeszcze do jutra.
Ojciec po pracy mnie prześwietlił jak się czuje, czy jest lepiej i czy Carol się mną dobrze zaopiekowała.
A z Lily robiłyśmy to samo co wczoraj tylko, że w między czasie rozmawiałyśmy o Ninie i jej piątkowej imprezie.
Doradzamy jej co lubi moja przyjaciółka, żeby razem z Camila i Zoe mogła kupić dla niej coś z czego napewno się ucieszy.
Co prawda ona jest totalnym przeciwieństwem materialistki. Liczy się dla niej obecność i bardziej docenia gest niż górę prezentów, ale że ja jestem uparta to zawsze jej coś kupuje. Nawet coś drobnego, ale nie mogę tak z pustymi rękami. A poza tym to idealna okazja do podziękowania jej za to, że od tyłu lat nieustannie jest przy mnie, zawsze jest gdy jej potrzebuje nawet gdy nie mówię tego na głos.

Jest dla mnie jak siostra i jest tak samo ważna jak Will. A gdy widzę, że jest szczęśliwa u boku tego dorosłego dziecka aż mi się tak przyjemnie ciepło na sercu robi.

- mam nadzieję, że odzyskasz siły do piątku. Dawno nie byłam na żadnej większej imprezie i po miesiącu leżenia bez życia marzy mi się jakoś ładnie ubrać i po prostu pobawić. Chociaż pić nie mam zamiaru - przyznaje smutno Lily, leżąc na mojej klatce piersiowej.

Podnoszę się na łokcie i na nią spoglądam, wiedząc do czego nawiązuje. Dalej ma wyrzuty sumienia po ostatniej imprezie.

- nie zadręczaj się tym maluchu. Było, minęło tak? To był błąd, ale byłaś zagubiona, jako osoba, która jest mistrzem w popełnianiu błędów mówię Ci, że masz do nich prawo i nikt nie ma prawa mieć o to co Ciebie żalu - staram się uśmiechać łagodnie, ale widzę po jej minie, że nie jest przekonana. Wzdycham głośno i spoglądam na nią znacząco zanim wykonuje gwałtowny ruch.

Siadam na jej biodrach, chwytam za policzki i skracam dystans między nami na minimalny. Czuję jej oddech na swojej twarzy i widzę jeszcze wyraźniej niepewność w jej oczach.

- Lily kurwa, każdy popełnia błędy, kochanie - staram się mówić łagodnie i zaraz po pierwszym zdaniu całuje delikatnie jej wargi. - a w piątek maluchu. Ubierzesz się tak pięknie, że nie będziesz mogła napatrzeć się na swoje odbicie. Ja nie będę mogła oderwać od Ciebie wzroku i będziesz testować moja cierpliwość pół wieczoru tańcząc, świetnie się bawiąc i pijąc tyle ile będziesz miała ochotę a ja nie będę mogła pozwolić sobie na więcej niż dotknięcie twoich bioder co będzie mnie strasznie frustrować - mówię nisko gładząc jej żuchwę i szyję. - I nie bój się pić, dopóki będę obok zadbam o to żebyś się dobrze czuła, czywiście z umiarem, żebyś nie wymiotowała o co też zadbam - tłumacze nie spuszczając wzroku z jej pięknym zielonych oczu, które uważnie się we mnie wpatrują - a ja będę patrzyła na twój piękny uśmiech, pijane oczka i te ruchy gdy tańczyć od których robi mi się cholernie gorąco i mokro. Potem jak będziemy wystarczająco pijane wezmę Cię na zajebisty seks w pokoju gościnnym, w których będziemy spały i będę się zachwycać tym jak śliczna mam dziewczynę. - widzę, że na wzmiankę o drugiej części wieczoru nerowowo przełknęła śline a jej oddech stał się urwany. Nie ukrywam cholernie mi się podoba to jak działam na nią choćby takimi słowami. Próbuje ukryć moje zadowolenie przygryzając wnętrze polika, ale słabo mi to wychodzi. - czy to jasne?- pytam stanowczo zerkając to na jej oczy to na usta.
Gdy kiwa nerowowo głową uśmiecham się i wbijam w jej usta.

Całujemy się tak dopóki nie przerywa Nam dzwonek telefonu.
Macam go po omacku, nie chcąc tego kończyć, ale nie udaje mi się go znaleźć więc się podnoszę jęcząc niezadowolona.

Obcy numer. Marszcze brwi i pokazuje telefon Lily. Od razu maluje się na jej twarzy zdziwienie.

- kto to może być?- pyta marszcząc brwi. - może to coś ważnego? Odbierz. Jeśli to telemarketing to udawaj francuske. - śmieje się Lily.
Kiwam głową i niepewnie dotykam zielona słuchawkę.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Where stories live. Discover now