- 34 -

1K 36 2
                                    

LILY
Środa

Mam wrażenie że Alex się przede mną coraz bardziej otwiera, byłam święcie przekonana że ominie temat w sobotę i się wkurzy nie spodziewałam się, że porozmawia o tym ze mną. Nie wiem kto jej to zrobił ale mam ochotę go zabić kimkolwiek jest. Ale nie pytałam i tak by mi nie powiedziała tak szybko jak się otworzyła również szybki się w sobie zamknęła. Znając ją, sama wymierzyła mu sprawiedliwość. Od soboty już więcej tego tematu nie poruszaliśmy. Więcej rozmawiałyśmy raczej o naszych przyjaciołach, rodzinie, naskarzyłam się jej jak bardzo stresuje mnie nadchodzący konkurs dla mojej grupy cheerlederek której jestem kapitanem. Ona za to poskarżyła mi się na natłok sprawdzianów i tego jak bardzo ma dość. Oj nie tylko ona.
Właśnie obeseruje układ dla moich dziewczyn bo jak zwykle w środę po lekcjach mamy trening. Pokazuje im nowe kroki które wymyśliłam ale nie jestem do końca przekonana czy są dobre. Wiem, że jeśli chodzi o taniec stać mnie na więcej.

- i jak Wam się podoba?- pytam wyłączając muzykę.

- jest świetny Lily. Kto Cię zastąpi w następnym roku co? - pyta smutno Tracy.

- kto wie może zostanę profesjonalną trenerką i tu wrócę. Ale na razie jestem i się cieszcie. A teraz wymęczyłam Was już ponad godzinę, lećcie napić się wody i bez prysznica, spocone nie ważcie się wychodzić na ten mróz, dzisiaj spadł pierwszy śnieg. A nie chce żebyście dwa tygodnie przed zawodami mi się pochorowały jasne!?- pytam dopingującą.

- tak jest !!!- krzyczą wszystkie. Znikają w szatni a ja podchodzę do ławki przy trybunach żeby się napić. Gdy mam już wychodzić podchodzi do mnie jakaś blondynka.

- um część jestem tutaj nowa i chciałam się spytać... Jesteś kapitanem drużyny cheerlederek? - pyta mnie delikatnie się jąkając.

- tak, mogę Ci w czymś pomóc? - pytam grzecznie.

- chciałabym dołączyć do drużyny a tak w ogóle - wystawia dłoń w moim kierunku - Katie Quinden chodzę do trzeciej c. - podaje dziewczynie dłoń. A jedyne co mam w głowie to fakt, że chodzi z Alex do klasy. Zanim odpowiem ostatni raz macham dziewczynom, które przyglądają Nam się z ciekawością gdy wychodzą. Podaje kobiecie dłoń dopiero gdy wyjdą bo szum ich rozmów by to zagłuszył.

- Liliana White kapitan miło mi i bardzo chętnie Cię zobaczę ale nabór dla chętnych zaczynamy po sylwestrze. Za dwa tygodnie mamy zawody i zawsze co semestr robimy cantingi więc przygotuj jakiś układ na co najmniej minutę i jeśli masz do tego dryg to napewno zobaczymy się w cheer zespole już w styczniu. - mówię uśmiechając się miło.- w ogóle wychodzi na to że chodzisz z moją dziewczyną do klasy, Alex Cameron. - dodaje ostrożnie mając nadzieję, że nie jest jedną z tych pustych, tradycjonalistycznych homofobów.

- oh tak - śmieje się zakłopona a ja oddycham z ulgą.

- W ogóle jak Ci się u Nas podoba? - pytam sięgając po wodę.

- jest fajnie chociaż, szkoła jak szkoła, ale powoli się klimatyzuje a co do dziewczyny, miałam okazję ją poznać - mówi nerwowo a ja już mam najgorsze scenariusze w głowie. - dostałam dokładny instruktaż że mam się do Ciebie nie zbliżać bo przydzielono Nas do ławki na chemii w poniedziałek i jak się dowiedziała, że niedawno zerwała ze mną dziewczyna najpierw powiedziała że jej przykro, potem się ucieszyła że mamy o czym rozmawiać a potem gdy spytałam się czy wie kim jesteś bo widziałam po lekcji jak trenujesz dziewczyny i chciałam dołączyć do drużyny powiedziałam, że masz świetne ruchy to omal nie zabiła mnie wzrokiem, automatycznie widziałam jak w myślach spycha mnie że schodów - śmieje się - ale tak to ma fajne poczucie humoru - chichocze - ale mi nie ufa bo przyszła tu się upewnić czy napewno nic nie odwale - tłumaczy i pokazuje ruchem głowy na trybuny.

O barierkę opiera się nie kto inny jak moja kochana zazdrosna Alex. Macha mi z cwanym i pewnym siebie uśmieszkiem a potem pokazuje ruchem dłoni, że ma Katie na oku na co reaguje jedynie załamaniem. Zakrywam dłonią oczy i wzdycham.

- jest niemożliwa, przepraszam Cię za nią - mówię do Katie a potem odzywam się do Alex - głuptas! - ta tylko się szerzej uśmiecha zadowolona z siebie jak dziecko z lizaka. Na co przewracam oczami. W sumie to słodkie, że jest zazdrosna.

- to nie zajmuje Wam więcej czasu, widzimy się w styczniu obiecuję że się nie zawiedziesz. - mówi patrząc na Alex zanim puści mi oczko wiedząc, że dziewczyna ją obserwuje. Coś czuję że one się polubią mimo wszystko.

Gdy tylko Katie wychodzi ja biorę torbę i wychodzę z sali dumna i zadowolona. Dosłownie czuję jak Alex mruczy pod nosem że jestem niemożliwa i wybiega za mną łapiąc mnie w talii z tyłu i unosząc na co piszcze. Co roznosi się echem po całym pustym korytarzu.

- zazdrośnik - odwracam się twarzą do niej gdy stawia mnie na ziemię - nie każda homo czy bi dziewczyna chce być ze mną. Podobno taka pewna siebie jesteś hmm?- krzyżuje ręce na piersiach i patrzę na nią pytająco. Ta tylko przewraca oczami i mnie do siebie przyciąga.

- ale jej się oczy świeciły gdy patrzyła jak tańczysz i chwaliła to jak machasz tyłkiem Lily nie pozwolę by ktokolwiek poza mną patrzył na twój śliczny tyłek, Bóg wie co działo się w jej głowie - mówi niskim seksownym głosem a ja się z niej śmieje ignorując ciarki jakie wywołał ten ton głosu przy moim uchu. Nie przyznam tego głośno ale lubie gdy jest zazdrosna. To seksowne.

- i dlatego zostałaś aż tyle po lekcjach i nastraszyłaś biedną nową dziewczyne, która chce tylko tańczyć w mojej drużynie? Bo powiedziała że mam dobre ruchy? - pytam sarkastycznie.

- umm - udaje że się zastanawia - dokładnie - dodaje i mocno mnie całuje a jej dłonie z talii przechodzą na moje pośladki. Podkreśla że to tylko jej teren.

- hmm czyli wychodzi na to że ja też muszę zacząć zastraszać Nine - mówię patrząc na nią podejrzliwie - ona też sobie pozwala na zbyt wiele. - prycham i patrzę prosto w rozbawione oczy mojej dziewczyny.

- ale Nina jest hetero w związku z facetem i nie ślini się na mój widok - mówi kąśliwie.

- ale Cię maca bez cienia wstydu czy strachu, że odgryze jej rękę a ta biedna dziewczyna nawet mnie nie dotknęła - mówię z politowaniem odsuwając się od Alex. Wzdycham zawiedziona nie widząc sensu kontynuowania tej bezsensownej dyskusji - chodź, wracajmy zanim się zciemni na maxa - ciągnę ją za rękę w stronę drzwi.

- jesteś zła? - pyta otwierając mi drzwi. Jak zawsze. Gentelmen.

- nie - odpowiadam od razu - to słodkie, że jesteś zazdrosna, ale nie musisz zastraszać nowej dziewczyny w szkole. Ani w ogóle ludzi rozstawiać po kątach. Wszyscy już wiedzą. - mówię ze śmiechem odpalając auto - Co przerwa praktycznie nie dajesz mi odetchnąć. Ta dziewczyna prędzej czy później też by to zauważyła. Uwierz. - mówię spokojnie i zauważyłam grymas skruchy na twarzy Alex. Chwytam jej dłoń. - nie jestem zła. Naprawde. Jedziemy do Ciebie? Nina mi napisała że mają zapiekankę makaronową. Wasz tata podobno zrobił.- mówię entuzjastycznie ale widzę że Alex przygasła.

- pewnie, ale obiecaj że będziesz uważała na tą dziewczynę. Nie ufam jej. - mówi i dodaje - czekaj, czekaj ty piszesz z moją przyjaciółką? Ty przypadkiem że masz ochoty jej odgryźć ręki?- pyta rozbawiona

- jest chora zlituje się, nie będzie miała siły Cię macać.- wzruszam zadowolona ramionami.

- i kto tu jest zazdrosny hm? Ty mojej przyjaciółce chcesz odgryźć rękę. Przyjaciółce której ufam i jest tak hetero że aż boli a ja tylko powiedziałam, że jesteś moja i postawiłam sprawę jasno że będziemy żyły w zgodzie dopóki trzyma ręce przy sobie - wzrusza ramionami a ja próbuje ukryć uśmiech. Nie powiem tego na głos ale w chuj podoba mi się jej zazdrość.

Zależy jej.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Where stories live. Discover now