- 78 -

557 42 11
                                    

TW: poruszany temat depresji, myśli samobójczych, pokazane skutki łączenia alkoholu i leków psychotropowych.

Rozdział ma ponad 3000 słów, to wyjątek!

ALEX
2 h później

Początek imprezy był naprawdę świetny, dostałam zajebiście pojebane i słodkie prezenty od tych ludzi, którzy jakimś cudem ze mną wytrzymują i dalej przy mnie są. Było naprawdę fajnie dopóki Lily nie zniknęła. Przyłapałam ją jak zamyślona się w Nas wpatrywała, wyglądała jakby była gdzieś indziej, w jakimś innym świecie. Starałam się bawić, naprawdę. Niby po naszej rozmowie Lily wydawała się zadowolona, tańczyłyśmy trochę, nie szczędząc sobie dużej ilości śmiechu i wygłupów, graliśmy w butelkę gdy też nie opuszczał nikogo dobry nastrój. Lily nawet wdała się w bardzo ciekawa rozmowę z Katie na temat mojego małego wybuchu zazdrości, małpy sięze mnie śmiały.

Mimo że z wierzchu wygląda jakby była szczęśliwa, to jej oczy pokazywały co innego, w ogóle mało pokazywały, były jakieś puste, ciemne, matowe, szare . Męczyło ją coś, ale nie chciała powiedzieć co.

Boje się, że to depresja a ona to bagatelizuje. Bo znając ją, nie chciała mi psuć urodzin. Muszę z nią jutro koniecznie porozmawiać.

Jeszcze po tych wspólnych paru drinkach się jakoś dziwnie zachowuje. Była przybita a teraz jest wręcz rozanielona, nienaturalnie, znaczy wiem, że alkohol wiele mógł pomóc i po części jest odpowiedzialny za jej zachowanie bo zawsze po nim miała dobry nastrój, ale wypiła zaledwie niecałe trzy słabe drinki, bo tylko takie pije a pozamtym nie wygląda na mocno wstawioną, bardziej jakby była w jakimś transie, dziwnej euforii. Tańczy z Katie i Niną na parkiecie jakby była sama, co prawda robi to pięknie jak zawsze, ale jak nie ona, nie ma w tym jej delikatności, subtelności ruchów, jest chaos i ani trochę mi się to nie podoba.

- hej Al, znowu Cię Lily tańcem zahipnotyzowała? Bo obserwujesz ją od pół godziny zamiast tańczyć razem z nimi - zaczyna Will siadając obok mnie, opiera łokiec na blacie obok tak jak ja to robię. Nie odpowiadam mu, ale znam go zbyt dobrze, wiem, że nie po to przyszedł więc czekam na kolejne pytanie - jesteś jakaś nie swoja, co Cię trapi młoda? - zerkam na niego z ukosa i prycham śmiechem. Wiedziałam.
Moje zachowanie lekko płoszy Willa, ale nie przejmuje się tym.

- twoja psychologiczna osobowość zatroskanego braciszka Ci się odezwała? Idź pomęczyć kogoś innego - prycham sarkastycznie wracając wzrokiem na parkiet.

- spróbuję nie przejąć się twoim sarkastycznym tonem i postaram się być miły jak najdłużej w przeciwieństwie do ciebie - zaczyna również nie szczędząc sobie sarkazmu i sztucznie miłego uśmiechu - możliwe, że się martwię - mówi dalej już normalnym wręcz troskliwym tonem - ..bo wiesz ja też nie jestem ślepy, widzę, że dzieje się z nią coś niedobrego - to mówiąc pokazuje ruchem głowy na moją śliczną, ale pogubioną brunetkę. W odpowiedzi tylko kiwam głową, zgadzając się z nim.

- ale nie chce mi nic powiedzieć bo urodziny - wzdycham zawiedziona jej jebana dobrodusznością - ale jak mam się cieszyć z urodzin jak chce mi się płakać gdy ją taką widzę? - pytam sama siebie, a oczy jakby na zawołanie zachodzą mi łzami, zamazując mi obraz. Szybko wycieram mokre policzki, nie pozwalając sobie na słabość, ale Will to zauważa, wzdycha i obejmuje mocno moje ramiona od tyłu opierając głowę zaraz przy mojej. - a co jeśli chodzi o coś ze mną? Jeśli chcę zerwać albo.. - zaczynam spanikowana, ale Will szybko mi przerywa uderzając z pięści w ramię - auć? - krzywię się - za co to?

- kara za gadanie bzdur, ona jest w ciebie wpatrzona, cholernie zakochana, tak samo jak była cztery lata temu albo cztery miesiące temu, jak nie bardziej. Widzę jak na Ciebie patrzy, widziałem jej oczy gdy podeszłaś do niej po tym jak dziewczyny poszły, była przygnębiona, ale gdy tylko Cię zobaczyła jakby ożyła a jej oczy zaczęły świecić. - mówi nostalgicznie a ja tylko przewracam oczami, Will jest dziwny gdy jest taki uczuciowy i wie co mówi.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Where stories live. Discover now