- 51 -

703 43 4
                                    

ALEX
23:18

Po pół godzinnej bitwie z bratem zastałam w salonie dziwny widok, znaczy nie dziwniejszy niż zdyszana ja z rozstrzepanymi włosami, za które mam ochotę zabić własnego brata ale i tak dziwny, bo Nina tuliła Lily a gdy tylko zeszłam z resztą, się od siebie odsunęły jak poparzone, spytałam o to Ninę to mnie zbyła mówiąc, że miały fajną szczerą rozmowę i że Lily ma oficjalnie błogosławieństwo od niej, ale odkąd wróciłam jest jakaś nie swoja, zamyślona a gdy pytam czy wszystko okey przykleja na twarz uśmiech i kiwa głową, ale chyba nie wie że naprawde dobrze już ją znam i wiem jak wygląda jej szczery uśmiech. Ale zapytam ją o to jak już będziemy same, bo jak na razie pijemy już po trzecim drinku i gramy w nigdy przenigdy a w tle leci zimowa składanka a aktualnie leci piosenka."sweater weather ". Alkohol powoli uderza mi do głowy i czuję jego działanie, kręci mi się delikatnie w głowie i jestem jeszcze bardziej pewna siebie niż zazwyczaj ale również czujna.

- dobra - odchrząkuje Clara - nigdy przenigdy nie zakochałam się w przyjacielu. - mówi i patrzy po kolei na Nas, pije Will, Nina i Clara. Nie muszę pytać Niny kto to przyjaźnie się z nia od małego, więc wiem o kogo chodzi.

- dobra teraz ja - mówi ewidentnie pijana Nela, wyrywając telefon - nigdy przenigdy nie uprawiałam seksu po alkoholu - mówi po czym prycha - WTF? A kto tego nie robił? - śmieje się i pije dużego łyka tak jak każdy z Nas.

Gdy odstawiamy szklanki telefon dostaje Will, również odchrząkuje i zaczyna czytać jak polonista wiersz.

- nigdy przenigdy się nie biłem. - gdy to czyta uśmiecham się delikatnie. Ażeby to raz, spoglądam na Nele i Willa którzy również upijają łyka, Clara, Nina i Lily tylko przewracają oczami. Niech nie marudzą, mają chociaż dobrą ochronę. A poza tym dobre wspomnienia z bójek, bo to zawsze ja w nich wygrywałam i trzeciego września taka bójka zapoczątkowała nowa relacje z Lily. Chociaż nie wiem czy można to nazwać bójka, obiłam typowi mordę i jaja i tyle, nawet mi nie oddał. Chociaż jak tak patrzę na twarz Willa na której jest jeszcze pożółkły siniak z soboty mam też i te złe wspomnienia ale agresja w samoobronie lub obronie kogoś a podczas ataku to dwie różne sprawy.

Przyłapuje Lily na tym, że mi się przygląda, zerka też na Willa. Czuję nieprzyjemny uścisk w klatce. Chyba wiem już o co chodzi.. Nina jej powiedziała o sobocie, muszę przygryźć wnętrze policzka, żeby nie pokazać po sobie, że się domyśliłam, wkurza mnie, że zamiast ze mną porozmawiać to udaje, że nic się nie dzieje i nic nie wie a pewnie po głowie jej teraz milion myśli chodzi, ale nie spyta mnie o to tylko najpierw obgada to z moją przyjaciółką, która swoją drogą nie powinna jej nic mówić, a potem zamęczy się myśleniem zamiast fajnie spędzić czas z przyjaciółmi.

Tak jak wtedy gdy niechcący usłyszała moją rozmowę z Clarą też męczyła się z myślami i nie powiedziała że wie. Musiałam to z niej wycisnąć.

Teraz telefon dostaje Nina.

- nigdy przenigdy nie okłamałem swojej drugiej połówki. - prycham gdy to słyszę, życie śmieje mi się chyba w twarz. Przecieram oczy i pije tak jak wszyscy. Lily pewnie chodzi o jej depresję epizodową. Aż mi robi się niedobrze na myśl, że ja okłamałam ją o wiele więcej razy.
Pochmurnieje jeszcze bardziej o ile to możliwe. Poczułam się słabo, zakręciło mi się mocno w głowie a to dopiero trzy drinki i papieros, ale chyba muszę zapalić jeszcze jednego żeby się ogarnąć.

- idę zapalić - wypalam nagle oschlej niż bym chciała. Nie patrzę na nikogo.

- mogę iść z tobą?- pyta mój brat - czy chcesz sama? - dodaje tym swoim głosem troskliwego braciszka a pod pytaniem kryje się " ogarniesz swoją głowę sama czy potrzebujesz rozmowy? " mamy takie swoje kody nieraz, a po jego oczach widzę, że trafiłam w dziesiątkę, nie chce nikogo martwić ani psuć nastroju, więc uśmiecham się blado i pokazuje ruchem dłoni na korytarz teatralnie go zapraszając.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Donde viven las historias. Descúbrelo ahora