- 37 -

1K 41 0
                                    

ALEX
Następnego dnia

Gdy się budzę się już dobrze po dwunastej, Lily dalej słodko i spokojnie śpi. Co mnie cieszy bo wiem że nie ma koszmarów.

Ogólnie poszłyśmy spać dopiero koło trzeciej bo tak nam się dobrze w kuchni siedziało i rozmawiało że straciłam rachubę czasu. W końcu opowiedziała mi po krótce jak się czuje i o co w ogóle chodzi z tymi epizodami, w końcu wiem jak mogę jej pomóc. Znaczy nie mogę zrobić wiele, dużo więcej robią leki i czas bo to musi po prostu minąć, ale gdy wczoraj po ciężkim dniu przyłapałam ją na tym jak się szczerzy gdy robiłam kawę. To był najpiękniejszy widok przysięgam, niepokój i strach odleciały w tym samym momencie, a szczęście w jej oczach rozgrzewało mi serce. Może to brzmi jak nie ja w końcu nie jestem romantykiem ale pierwszy raz jestem tak bardzo zakochana. I to z dnia na dzień uczucie do niej się nasila. Chce by czuła się najlepiej na świecie, zrobię wszystko by zabrać jej smutek. Przysięgam.

Dłuższą chwilę po prostu patrzę na jej miarowy oddech i przyglądam się jej ale po wczorajszej rozmowie zaschło mi w gardle więc delikatnie zabieram jej dłoń z mojego ramienia i staram się bezszelestnie wstać z łóżka. Dalej ma moją bluzę więc muszę iść coś pożyczyć od Nel. Bo jednak mamy zimę długie spodnie od piżamy i bluzka na ramiączka przy końcówce listopada to niezbyt dobry pomysł.

Pukam cicho do jej pokoju, słysząc ciche "proszę" wchodzę cicho do pokoju. Nela nie śpi za to Clara tak i mocno wtula się w siostrę mojej kobiety, uśmiecham się na ich widok. Wyglądaja przeuroczo.

- słuchaj bo Lily pokochała moją bluzę i chyba jej już nie odzyskam, a trochę jest chłodno - szepcze a moje ciało pokrywa się gęsia skórka gdy to mówię - mogę coś pożyczyć?

- pewnie, to weź sobie jakąś bluzę, dałabym ci ale jestem uwięziona- śmieje się cicho dając brunetce buziaka w głowę - nie mam serca jej budzić - dodaje z uśmiechem. A ja tylko kiwam głową i podchodzę do szafy. Biorę zwykłą czarną bluzę z jakimś nadrukiem, Nela chodzi praktycznie w czarnym więc dużego wyboru nie mam.

- dzięki - szepce i najciszej jak mogę wychodzę z pokoju Ameli. Jak to dobrze że mamy podobny wzrost jej ubrania idelanie ja mnie leżą. Zaglądam jeszcze do Lily i gdy widzę że dalej śpi schodzę na dół żeby się czegoś napić.

Przez chwilę stres ściska mi żołądek gdy widzę mojego teścia przy stole popijającego kawę. Podnosi głowę z nad laptopa, gdy słyszy kroki na schodach na mój widok promiennie się do mnie uśmiecha.

- dzień dobry Panie White - staram się brzmieć pewnie chociaż ani trochę się tak nie czuję.

- dzień dobry Alex, jak się spało? Zrobiłem naleśniki są jeszcze ciepłe, częstuj się - pokazuje na talerz pachnącego jedzenia przed sobą.

- dziękuję, zrobię kawę i z chęcią zjem - mówię zgodnie z prawdą bo nic nie jadłam odkąd przyszłam do Lily, cały czas czuwałam przy niej a spała 5 godzin. - a spało mi się świetnie. Lily to świetny ogrzewacz - żartuje albo i nie? Staram się mieć naturalny wyraz twarzy ale nie udaje mi się ukryć uśmiechu, jak i mojemu teściowi. Trochę skrępowana sytuacją podchodzę do ekspressu biorę kubek i zaczynam robić sobie kawę.

- widzę że już się u Nas zaklimatyzowałaś? - zapytał Pan White zaczepnie, patrząc na swobodę z jaką się poruszam po jego kuchni.

- tak, mam nadzieję że to nie problem - odpowiadam zawstydzona, próbując ukryć stres.

- oczywiście że nie, jesteś teraz częścią naszej rodziny. Czuj się jak u siebie - nie wiem co odpowiedzieć więc tylko kiwam głową - powiedz mi jak się czuje Lily? - pyta i podchodzi do zlewu by zmyć kubek, więc odwracam się w jego stronę. To niegrzeczne stać tyłem.

- nie wiem jak to u niej zazwyczaj wygląda ale wczoraj wieczorem dużo rozmawiałyśmy, była osłabiona ale nie zamykała się w sobie ani nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie opowiedziała mi trochę o tym jak się wtedy czuję i co jej pomaga - mówię - i dużo się śmiała. Nawet jak robiłam nam kawe tak po prostu patrzyła na mnie i się uśmiechała z dziecięcą radością w oczach - opuszczam głowę bo na to wspomnienie róż rozlewa się na moich policzkach. Pan White tylko się uśmiecha na ten widok i wraca na miejsce a ja razem z nim i z kubkiem mojego ulubionego napoju. Tak to już chyba uzależnienie.

- zawsze trzyma ją to dłuższy okres czasu, nie było jeszcze sytuacji że tak szybko stanęła na nogi. Naprawdę dużo dla niej robisz i masz na nią jakieś magiczne działanie - mówi - i Lily bardzo docenia drobne rzeczy, gesty, jest też bardzo wdzięczną osobą, masz Alex szczęście ten uśmiech oznaczał fakt, że doceniła to że Ciebie ma..- kontynuuje ale przerwa patrzy na mnie ale zaraz jego wzrok przenosi się na coś powyżej, albo raczej ja kogoś, również się odwracam i widzę nikogo innego jak uchachaną Lily w czerwonych piżamowych spodniach i mojej bluzie która jest dla niej o trzy rozmiary za duża a włosy upięte w koka są lekko rozstrzepane po nocy. Wygląda przeuroczo.

- możecie mnie nie obgadywać? - pyta przecierając zaspane oczy. Od razu do niej podchodzę i obejmuje w talii. Daje jej przelotnego buziaka i odsuwam krzesło. - za kare tato zrób mi kawę. - mówi z cwanym uśmieszkiem.

- nie ma sprawy - odpowiada i znika w kuchni więc zostajemy same. Prze chwilę patrzymy na siebie tak po prostu. Obie się uśmiechamy ale w końcu wybucham śmiechem gdy Lily obserwuje mnie od góry do dołu bardzo powoli z uśmiechem zwycięzcy i przygryza wnętrze polika. Chyba podoba jej się to co widzi.

- mam wrażenie że mnie w tym momencie przeleciałaś spojrzeniem - śmieje się a Lily tylko dumnie wzrusza ramionami.

- nie wiem o co Ci chodzi - odpowiada z udawaną obojętnością.

- lepiej powiedz jak się czujesz? Pomijając fakt, że jesteś jakaś napalona - mówię sarkastycznie. - to przez te leki? Libido masz od nich większe? - pytam śmiejąc się.

- bardzo dobrze, chociaż zastałam puste łóżko i nie spodobało mi się to za bardzo. - fuka - a potrzebowałam się przytulić, miałam niezbyt fajny sen. - przyznaje.

- twoja dziecinność jest czasem bardzo słodka maluchu - mówię splatając nasze dłonie. - co Ci się śniło? - pytam z troską gładząc jej skórę.

- twoja kawa - pan White wraca z napojem - dobra dziewczynki ja zmykam, muszę jeszcze dobudzić twoją mamę. Bo kocha sen bardziej niż mnie - mówi przewracając oczami a Lily się zaczyna śmiać.

-miłego dnia Panie White - mówię zanim znika w korytarzu.

- nawzajem dzieciaki - odparł i bez słowa ruszył w kierunku sypialni. Gdy jej tata znika Nam z oczu, Lily poważnieje i zaczyna grzebać w talerzu.

- o czym myślisz?- pytam skupiona w stu procentach na niej.

- za tydzień mamy zawody reprezentacji szkolnych drużyny cheerlederek i się strasznie nimi martwię, nie czuje się jeszcze na siłach i mam wrażenie że układ jest niewystarczająco dobry a jeśli byśmy się dostali do półfinału to potem stanowe i ugh - jęczy i chowa twarz w dłoniach - totalnie zły moment na konkurs albo to moja głowa wybrała zły moment na odpierdalanie. - dodaje - raczej to drugie i strasznie się boje i stresuje, drużyna na mnie liczy, nie chce ich zawieść - pochmurnieje.

- hej słońce chodź tutaj - wyciągam do niej dłoń, przyjmują ją i z cichym piśnięciem zaraz ląduje na moich kolanach - co prawda będę zazdrosna że pół LA będzie patrzyło na twój zajebisty tyłek i piękne ruchu ale wygracie to. Masz taniec w genach, jesteś świadoma jak pięknie nieraz znieswiadomie poruszasz biodrami do muzyki? Nie zwracasz na to uwagi a ja tak i obserwuje Cię z tak wielkim podziwem, taniec to ty. Wygrasz to i nie ma innej opcji - mówię stanowczo ale z troską w głosie. Usta Lily wykrzywiają się w słaby uśmiech, który powiększa się gdy zaczynam całować jej czuły punkt na szyi. Dam sobie rękę uciec że przeszedł ją dreszcz.

- przestań głupia - odsuwa mnie od siebie  chichocząc i patrzy głęboko w oczy - nie w kuchni. Rodzice albo Nel by mnie zabili gdyby zobaczyli, że chociażby robisz mi malinkę. Ci debile dalej mnie mają za mała dziewczynkę.- mówi z zażenowaniem.

- jesteś piękna kobietą Lily - mówie przyciągając ją do siebie - moja kobietą a niech Nela myśli jak chce. Jak jej tak wygodnie to niech dalej myśli że się tylko całujemy - śmieje się a Lily daje mi kuksańca w bok. - auć, za co? - unoszę pytająco brwi.

- strasznie głośno gadasz wiesz? - pyta po czym zamyka moje usta swoimi łącząc je w namiętny pocałunek.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz