- 57 -

685 30 5
                                    

ALEX
21:28

Z naszego pijama party nici, słaba sytuacja. Jakoś w połowie ogarniania się Lily dostała niepokojący telefon od Camili i jeszcze bardziej niepokojące wiadomości, słychać i widać było, że była pijana, ledwo można było rozczytać jej bazgroły z grubsza, z pomocą Zoe, z którą Lily rozmawiała chyba z pół godziny dowiedziałyśmy się, że Camila miała poważne starcie z ojcem, który zrobił jej aferę o jedną trójkę z fizyki na koniec semestru, zrobiło mi się jej strasznie żal, bardzo się starała z tego co opowiadała mi Lily to jej rodzice cóż dbają bardziej o oceny i to, żeby nie przynieśli wstydu rodzinie niż komfort swoich dzieci, jej brat podobno ustał w jej obronie i dostał w twarz od ojca, co prawda nie mocno ale sam fakt...dziewczyna się załamała, pół godziny przed planowaną impreza była już całkiem pijana i w alkoholowym stanie jak się okazało w akcie desperacji z babskiego wieczoru zrobiła się impreza z całą drużyna cheerleaderek, footboolistów i jej "znajomych " którzy jaki że jest popularna na takiej imprezie musieli być. Zoe z Clarą były pierwsze, my dojechałyśmy na miejsce dwadzieścia minut po nich. Lily jest cała zestresowana, widać że przeżywa jej złą sytuację.

- hej, patrz, już jesteśmy na miejscu, spokojnie maluchu - mówię łagodnie, gdy Nina podjeżdża pod dom Camili, ściskam jej spoconą dłoń w geście wsparcia. Widać, że była zamyślona bo gdy na mnie zerka ma zagubione, smutne oczy, ale zaraz przenosi wzrok na dom przyjaciółki i wybiega z auta. Patrzę porozumiewawczo na Ninę która wzdycha tak samo jak ja.

- zajebie jej ojca - mówię poważnie, wysiadając z auta.

- a ja Ci w tym pomogę.- dodaje Nina i zatrzaskuje drzwi, po czym wchodzimy bez pukania do domu, zgubiłam już gdzieś Lily, ale na szczęście pamiętam gdzie co u Camili jest, szukam znajome brązowe falowane włosy mojej dziewczyny w tłumie, ale jest to trudniejsze niż przypuszczałam, ludzie tańczą ocierając się o siebie ohydnie, niektórzy piją, inni całują się w kącie prawie się zjadając, grymas obrzydzenia pokrywa moja twarz gdy to wszystko widzę i czuję.. ten okropny pot, wódke i papierosy.

- kurwa - sycze zaciskając mocno szczękę, łapczywie się rozglądam, czuję coraz większą złość na jej ojca, na tych obcych płytkich ludzi, a przynajmniej większości która jest tu tylko dlatego, że bogata, popularna laska robi imprezę, założę się że większość w ogóle nie zna Camili.

- spokojnie, znajdziemy je - krzyczy Nina, bym usłyszała ją w tle ten głośnej muzyki, podchodzi do tańczących ludzi, pytając każdego po kolei czy widział Lily albo Camile.

- ty popytaj a ja poszukam, jak coś to pisz - mówię do jej ucha, na co blondynka tylko kiwa głową na znak że rozumie więc ja od razu biegnę na górę, jej dom naprawdę jest duży więc odnalezienie jakiejkolwiek mojej przyjaciółki nie jest takie proste jak może się wydawać, pierwsze co sprawdzam to łazienki, mam nadzieję że nikt tam nie wymiotuje, pierwsza jest pusta, w drugiej ktoś się całuje, przewracam tylko oczami na to i wychodzę, bez pukania wchodzę do pokoju Camili i oddycham z ulgą gdy widzę całą czwórkę.

- wszystko z nią w porządku?- pytam zamykając drzwi, ale nikt mi nie odpowiada, są zbyt skupione na Camili, gdy podchodzę bliżej żałuję że spytałam i cieszę się, że nikt nie usłyszał, ewidentnie nie jest w porządku, Camila siedzi skulona na podłodze, oparta o łóżko, ma cały rozmazany makijaż i cała się trzęsie, oczy ma czerwone od płaczu i coś czuję od zapachu, że zioła.

Kucam obok Lily, która dopiero gdy dotykam jej ramienia mnie zauważa i na początku się wzdryga, ale zaraz na jej wargi wkrada się blady uśmiech, gdy widzi mój spokojny wyraz twarzy.

Dziewczyny już się zajmują biedną Cami, Clara wyszła po płyn do demakijażu, Zoe po miskę, jakieś czyste ubrania, wodę i tabletki więc zostałyśmy z Lily same.

zwrot akcji |enemies to lovers| - wlw Where stories live. Discover now