85 - Parada Równości

608 50 23
                                    

Zayn wydawał się całkiem zdezorientowany, gdy wraz z Liamem weszli do naszego mieszkania. Liam podskakiwał energicznie, ale Zayn nie wyglądał tak optymistycznie. Jego uśmiech wydawał się napięty nawet wtedy, gdy nadgryzał jedno z czekoladowych ciasteczek Harry'ego.

- Harry, przez jakieś ostatnie dwa tygodnie bez przerwy pieczesz ciasteczka - wspomniał ze śmiechem Liam, ale zawahał się. Znaliśmy prawdziwą przyczynę tego, dlaczego Harry bez przerwy piekł ulubione ciastka Liama. Wciąż gościł między nami cichy strach, że wszystko nam się wymknie.

- To miejsce pachnie niebiaństwo przez ostatnie dwa tygodnie - zapewniłem Harry'ego, całując go. Był spięty od czasu strzelaniny. Wydawało się, że całe miasto takie było. Wiadomości o strzelcu niemal nie ucichały. Staraliśmy się ignorować większość z nich.

Patrzeliśmy bardziej na pokrzywdzonych. Wszyscy oddaliśmy krew zaraz po strzelaninie i wysłaliśmy tyle pieniędzy, ile tylko zdołaliśmy uzbierać, do tych, którzy mogli pomóc ofiarom i ich rodzinom. Ta sytuacja uświadomiła mi, że wszystko jest o wiele większe od mojego małego świata. Te większe od nas sytuacje miały ogromne skutki.

- Pójdę do łazienki - wymamrotał Zayn, zanim się wymknął. Nawet idąc korytarzem, wyglądał na małego. Nie był oczywiście mały, patrząc na jego wzrost, chodziło jednak o sposób, w jaki się zachowywał. Martwiłem się.

Postanowiłem dać Zaynowi chwilę, zanim udałem się na swego rodzaju interwencję. Rozmowy między nami skupiały się na ekscytacji z powodu tego dnia, gdy czekaliśmy na Cheyenne i Nialla. Ledwie potrafiłem się skoncentrować. Mój umysł skupił się na pustym wyrazie twarzy Zayna.

- Pójdę sprawdzić, co u Zayna - powiedziałem im krótko, zanim sięgnąłem po jeden z tymczasowych tatuaży leżących na stole na dzisiejsze wydarzenie. Zapukałem lekko do drzwi łazienki, zanim Zayn je otworzył. Stał przede mną z tym pustym spojrzeniem i wiedział, że to dostrzegałem.

- Przepraszam, że tak długo zeszło mi w łazience - starał się wyjaśnić Zayn. - Zejdę ci z drogi...

- Pomyślałem, że może trzeba ci pomóc z tatuażem - zasugerowałem. Uniosłem mały kawałek papieru z tatuażem, by mu go pokazać. Zayn skinął głową, zanim wrócił do łazienki. Wskoczył na blat i czekał, gdy nawilżałem ręcznik. Oderwałem plastik, zanim umieściłem tymczasowy tatuaż na jego policzku.

- Przepraszam, że dzisiaj tak dziwnie się zachowuję.

Wzruszyłem ramionami.

- To nic, Z. To dziwny dzień dla nas wszystkich.

- Po prostu... Byliśmy w innej sytuacji jeszcze kilka tygodni temu. Wszystko jest inne.

- Może to wcale nie tak źle.

- Co masz na myśli? - zapytał Zayn.

- Jak może nastąpić zmiana, jeśli wszystko pozostałoby takie same? - zaoferowałem inną opinię porównującą do sytuacji, gdy wszystko pozostałoby takie samo. - Myślę, że Puls stał się pobudką dla wielu ludzi. Świat potrzebuje więcej pobudek.

Zayn tylko skinął głową. Odsunąłem ręcznik i delikatnie oderwałem papier, odkrywając kolorowe paski na jego policzku.

- Czy to przypomina ci o... - zaczął Zayn, ale wiedziałem od razu, do czego zmierza.

- Tak, przypomina mi.

Zayn i Liam zeszli na dół, by spotkać się z Cheyenne i Niallem. Wyjrzałem przez okno i dostrzegłem, że Niall założył na siebie garnitur w kolorowe paski. Nawet nie wiedziałem, skąd go wziął, ale nie narzekałem. Potrzebowaliśmy popleczników, a ja miałem szczęście, że było nimi tak wielu z moich przyjaciół.

Pride l.s. [Tłumaczenie]Kde žijí příběhy. Začni objevovat