55 - Puls

562 55 12
                                    

- Kto będzie prowadził z powrotem? - zapytał przez ramię Harry Zayna i Liama, gdy jechaliśmy do klubu. Trzymał obie dłonie na kierownicy, ale zerkał na mnie co chwilę. 

- Ja - powiedział Liam. - Muszę mieć oko na mojego mężczyznę. 

Zobaczyłem, jak Liam spogląda na Zayna z pożądaniem w oczach. Zayn spłonął rumieńcem i oparł się o Liama. Nigdy nie wychodziliśmy do klubu w czwórkę, to będzie więc interesujące. Nie wiedziałem, jak Harry i Liam zachowywali się w klubie. Czy Harry zdecyduje się flirtować ze wszystkimi wokół? Czy Liam stanie się nadopiekuńczy w stosunku do Zayna i wda się w bójkę? Nie byłem pewien, ale ciekawie będzie się tego dowiedzieć. 

- Puls będzie dziś przepełniony - skomentowałem, gdy parkowaliśmy pod nocnym klubem. Grudniowe powietrze nie było zbyt mroźne, gdy wychodziliśmy na zewnątrz. 

- Będzie fajnie - odpowiedział Harry, zarzucając rękę na moje ramiona. Instynktownie objąłem jego talię. - Przychodziłem tu przez cały czas, zanim... 

- Stary, w porządku - zapewnił Harry'ego Liam. - Przyszliśmy tu na pogrzeb. To pogrzeb twojej umierającej tarczycy. 

- Jeszcze nie umarła! - odkrzyknął Harry, gdy Liam i Zayn szli do klubu przed nami. 

- Równie dobrze mogłaby - okrzyknął ze śmiechem Liam. 

Harry spojrzał na mnie i pocałował mnie w czoło. 

- Gotów zobaczyć twój pierwszy klub dla gejów? 

- Nie mogłoby mnie mniej obchodzić, czy jest dla gejów, czy nie. Chcę tylko z tobą zatańczyć - odpowiedziałem z nieśmiałym uśmiechem. Harry pocałował mnie krótko, zanim podążyliśmy za Liamem i Zaynem do Pulsu. 

Klub nocny był zatłoczony już w momencie, gdy do niego wkroczyliśmy. Znajdowali się w nim różnego rodzaju ludzie; to był tłum, którego zawsze chciałem być częścią, ale nie mogłem. Widziałem miłość i radość buchającą od tancerzy na parkiecie, których nie obchodziło, jak blisko tańczą swojego wybranka. To było coś, czego zawsze chciałem. 

- Co powiecie na to, żebyśmy najpierw wypili drinka? - zasugerował Zayn ponad głośną muzyką. - Toast za umierającą tarczycę Harry'ego. 

Wszyscy skierowaliśmy się do baru i zamówiliśmy kolejkę shotów. Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio wychodziłem i piłem w klubie nocnym. Harry i ja staliśmy się domownikami. Preferowaliśmy oglądanie filmów, malowanie i robienie zdjęć. Tygodniami potrafiliśmy chodzić z aparatami, by zdobyć jak najlepsze ujęcie tego drugiego. Klubowanie nie było do końca w naszym stylu, ale picie i tańczenie wcale nie wydawało się takie złe, gdy mocny alkohol palił moje gardło. 

- Kochanie, zatańczmy - szepnął mi do ucha Harry. Przez jego ciepły oddech dostałem gęsiej skórki. 

- Idziemy zatańczyć - rzuciłem do Liama i Zayna. 

- Brzmi świetnie. My zamówimy następną kolejkę. Jeszcze raz, przykro mi w powodu twojej tarczycy - odpowiedział Liam z uśmiechem na ustach. Liam i Zayn odwrócili się z powrotem do siebie, gdy starali się być tak blisko siebie, jak mogli. 

Harry wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Z jasnymi światłami klubu otaczającymi mnie z każdej strony, poczułem się niemal jak na Paradzie Równości; to była parada, która pomogła mi spotkać się z chłopakiem, który zmienił moje życie. Wciąż rozmyślałem o tej nocy i zastanawiałem się, gdzie bym teraz był, gdybym wtedy nie wyszedł. Może wciąż spotykałbym się z Eleanor. Może spotykałbym się z inną dziewczyną, by próbować się naprawić.  

Pride l.s. [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now