73 - A.M.

420 41 1
                                    

- Pamiętasz, jak kiedyś błąkaliśmy się po okolicy, marnując czas? - zapytał od niechcenia Zayn, popijając piwo.

Siedzieliśmy na leżakach na dachu bloku, w którym mieszkaliśmy z Harrym. Wejście na dach prawdopodobnie było zabronione, ale Zayn mógł "przypadkowo" wyłamać zamek. To nie miało znaczenia. Miły wieczór z Zaynem i piwem na dachu był tego wart.

- Ciągle chodziliśmy do klubów. - Zaśmiałem się na to wspomnienie. - Tyle razy się upiliśmy. Byliśmy w rozsypce.

- Przyznaję, że minęło sporo czasu, odkąd wymiotowałem po piciu, i wcale tak bardzo za tym nie tęsknię - przyznał Zayn, śmiejąc się po raz kolejny. Wstał z leżaka z butelką piwa w dłoni, kierując się na brzeg dachu. Płaski cement kończył się małą, ceglaną balustradą, jedyną rzeczą, która chroniła nas przed upadkiem z dziesiątego piętra.

Podążyłem za Zaynem do balustrady. Obaj oparliśmy się o nią i spojrzeliśmy na krajobraz, gdy słońce zachodziło nad Orlando; czerwień i pomarańcz były dziełem Matki Natury, obrazem, którego nawet nie starałem się odtworzyć. Nic tak naprawdę nie mogło się równać z rzeczywistością.

- Myślisz, że byłbym dobrym ojcem? - wyrzuciłem z siebie. Ulica pod nami była niemal cicha, gdy wszyscy siedzieli w domach i w łóżkach. Jedyny dźwięk poza moim głosem pochodził od systemu klimatyzacyjnego za nami.

Zayn odwrócił się, by na mnie spojrzeć.

- Oczywiście, że byłbyś dobrym ojcem. Dlaczego pytasz?

- Olivia - odpowiedziałem. - Pamiętasz? Poszedłem z Harrym na ślub, na którym był fotografem?

- Och, to ta urocza dziewczynka, która na koniec wieczoru zasnęła w ramionach Harry'ego. - Zayn przypomniał sobie naszą rozmowę. - Była sierotą, prawda?

- Tak, była - odpowiedziałem, wracając wspomnieniami do tej wspaniałej nocy.

Harry i ja podeszliśmy do balustrady na patio i obserwowaliśmy niewielki staw. Olivia oparła głowę na ramieniu Harry'ego, a ja dostrzegłem, jak jej oczy w końcu się zamknęły. Jej oddech się unormował, gdy odpływała w sen. Słyszałem owady wokół okolicznych lasów i poczułem spokój napływający od natury. Zerknąłem na Harry'ego i poczułem jeszcze większy spokój.

- Co z nią, Louis? - zapytał Zayn, gdy jego ciekawość zaczęła wzrastać. 

- Wcześniej zapytałeś mnie, czy na pewno chcę ślubu, i odpowiedź brzmi tak - wyjaśnił Harry, spuszczając wzrok na Olivię. - Chcę tego. Chcę budzić się rano i widzieć kogoś, kogo kocham. Chcę się pochylić i pocałować tę osobę. Chcę, żeby ten pocałunek przerwało wskakujące do łóżka dziecko. Chcę czuć zapach naleśników w dzień urodzin. Chcę filmowych wieczorów z popcornem. Chcę czytać bajki na dobranoc, aż zamknie oczy. Chcę tego wszystkiego. A ty?

- Ja też tego chcę. Brzmi niesamowicie i idealnie - przyznałem, patrząc na Harry'ego i Olivię. Harry też spojrzał na Olivię i złożył krótki pocałunek na jej czole.

- Chciałbym, żebyśmy mogli wydostać ją z domu dziecka - wymamrotał Harry, spoglądając na nią. Widziałem smutek w jego oczach.

- Możesz ją zaadoptować - wyrzuciłem z siebie. - To znaczy, jesteś gejem, więc nie będziesz miał dzieci. Adopcja na Florydzie jest całkiem przyzwoita. Możesz być sam albo w związku małżeńskim. Zawsze możesz to przemyśleć. Byłbyś wspaniałym ojcem.

- Tak myślisz?

- Wiem o tym - przyznałem, widząc, jak Harry delikatnie odgarnia włosy z twarzy Olivii, które opadły podczas snu. Westchnęłam. Mógłbym się założyć, że gdyby ktoś przechodził obok i zobaczył nas razem pomyślałby, że jesteśmy parą gejów z dzieckiem. Jakaś część mnie życzyła sobie, żeby rzeczywiście tak było. 

- Harry trzyma notatnik. Zwykle pisze w nim krótkie wiersze. Czasem mi je pokazuje - wyjaśniłem Zaynowi. - Znalazłem jeden, o którym nie potrafię przestać myśleć.

- Był o niej? O Olivii?

Skinąłem głową.

- Pamiętasz, co napisał?

- 'When you go and I'm alone, you live in my imagination. The summertime and butterflies all belong to your creation. I love you. That's all I do. I love you' - wyrecytowałem. Z łatwością przypomniałem sobie lekkość i miłość tych słów. - A potem 'I live for you. I long for you, Olivia. I've been idolizing the light in your eyes, Olivia.' Wtedy znów powtórzył to samo i kilka razy napisał 'don't let me go', i to wszystko. Koniec.

Pamiętałem lekkość w tych połączonych słowach. Zastanawiałem się, po jakim czasie od jej poznania napisał ten wiersz. Zastanawiałem się, czy to w tę samą noc, czy później powróciła do jego myśli. Musiałem przyznać, że czasem też myślałem o Olivii.

- Wow... Co po tym wnioskujesz? - zapytał Zayn z szokiem w głosie.

- Pokochaliśmy ją tamtego wieczoru, Z. Była urocza i taka kochana, i podobało nam się to. Podobało nam się, że mogliśmy ją chronić i kochać razem, a ona była sierotą - wymamrotałem, zanim popiłem piwo.

- O mój Boże, on chce adoptować Olivię - wyrzucił z siebie Zayn. Jego oczy były szeroko otwarte, gdy na mnie spoglądał. Tylko na mnie patrząc, zrozumiał. - Ty też chcesz ją adoptować. 

Pomiędzy nami zapadła cisza, ale potrafiłem to sobie wyobrazić. Widziałem Harry'ego przygotowującego dodatkowy talerz do kolacji. Widziałem siebie, niosącego ją na ramieniu, żeby mogła zobaczyć lwy w zoo. Chciałem zabrać ją do Disneya i na spotkanie z moją rodziną. Chciałem wychować dziecko, i chciałem wychować ją z Harrym.

- Czy to szalone? - zapytałem niemal szeptem. Nie chciałem, żeby Zayn zbyt mocno zdeptał moje marzenie; jego akceptacja znaczyła dla mnie wszystko.

- Lou, byłbyś świetnym tatą. Razem z Harrym bylibyście wspaniałymi rodzicami - zapewnił mnie Zayn. Owinął mnie ramieniem, by mnie uspokoić. - To nie jest szalone.

- A czy byłoby szalone, gdybyś w przyszłym tygodniu pomógł mi wybrać pierścionek? - zapytałem. - Harry i ja planujemy wycieczkę do Disneya w maju. Wiesz, jak bardzo uwielbia te filmy; pomyślałem, że to byłoby idealne miejsce.

- Moje ulubione rozmowy między nami zawsze odbywają się w tym dziwnym czasie pomiędzy nocą a dniem - skomentował Zayn, wpatrując się w miasto. - Dorastamy, Lou.

- Może i dorastamy, ale nie rozdzielamy się. Zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem, Zayn. On mi ciebie nie zastąpi - zapewniłem go. - Nie śnię na jawie. Chcę tego, Zayn. Chcę przeżyć z nim ten następny krok.

Zayn odwrócił się, by na mnie spojrzeć. Patrzyłem spokojnie, jak zamilkł, zanim mi odpowiedział. To jedno spojrzenie przypomniało mi o wszystkim, przez co razem przeszliśmy. Mieszkaliśmy razem w college'u, razem skończyliśmy szkołę, razem założyliśmy firmę i razem znaleźliśmy naszych partnerów. Wszystko robiliśmy razem i chciałem wstąpić w ten następny czas mojego życia z jego wsparciem.

- Jestem wolny w następną środę po zamknięciu galerii - odpowiedział Zayn z lekkim uśmiechem. - Kupmy twojemu chłopcu pierścionek. 

Pride l.s. [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz