26 - Brokedown Mountain

667 63 31
                                    

- Niall,  a ty kim jesteś? - zapytał Liam, gdy tylko Niall wszedł. Miał na sobie jasnozielone ubrania - staromodne spodnie i koszulkę. Miał również wysoki, zielony kapelusz i czarne buty. 

- Jestem krasnoludkiem - wykrzyknął z ekscytacją Niall. 

Liam przewrócił oczami. 

- Dlaczego jesteś krasnoludkiem? 

- Bo moja rodzina pochodzi z Irlandii - odpowiedział Niall, pewnie kiwając głową. 

- Myślałem, że jesteś Hulkiem - skomentował ze śmiechem Harry. Niall w końcu uniósł wzrok i dostrzegł Harry'ego i mnie. Wyglądał na zaskoczonego. 

- Dlaczego nie przyprowadziłem kogoś, z kim bym się przebrał? - jęknął Niall, spoglądając na dwójkę kowboi i dwójkę super bohaterów. 

- Och, Harry i ja nie mieliśmy zamiaru. To kompletny przypadek - powiedziałem, wskazując na buty i kowbojskie kapelusze. 

- Mówisz poważnie? Myślałem, że przebraliście się za tych dwóch gości z tajemnicy Brokeback Mountain - powiedział dosadnie Niall. Moją twarz natychmiast pokrył rumieniec. 

Widziałem Tajemnicę Brokeback Mountain. Harry i ja oglądaliśmy razem ten film kilka tygodni temu. Nie była to jedna z jego zwyczajowych komedii romantycznych. Pod koniec płakałem. Cicho płakaliśmy razem, nic nie mówiąc. Dwaj główni bohaterzy, Ennis i Jack, którzy się w sobie zakochali, także byli dwójką facetów. Przez ten film nie czułem się tak niekomfortowo, jak powinienem. Podobał mi się. Cofnij. Kochałem ten film. Był teraz jednym z moich ulubionych, ale nie powinien. Nie powinien mi się podobać. 

Kiedy spojrzałem na Harry'ego i na mnie, w jakiś sposób rzeczywiście przypominaliśmy tych dwóch chłopaków ze względu na dobór strojów. 

- Um, tak, chyba rzeczywiście trochę tak wyglądamy - wymamrotałem nerwowo. Spojrzałem na Harry'ego, który miał na twarzy ogromny uśmiech. 

- Cóż, mój Lou, udamy się na przyjęcie? - zapytał Harry. Jego uśmiech nie zmalał, gdy nazywał mnie swoim. Moje serce zabiło szybciej przez sposób, w jaki to powiedział. Nie powinienem chcieć być jego, ale chciałem. 

- Udamy się. 

Harry i ja usiedliśmy z tyłu razem z Niallem. Liam zdecydował się prowadzić, z Zaynem na miejscu pasażera, skoro to Harry zawsze był naszym kierowcą. Usiadłem na środku i myślałem jedynie o tym, że bok Harry'ego opierał się o mój. Prawdopodobnie powinienem przesunąć się nieco bliżej Nialla, ale nie zrobiłem tego. Nie chciałem. Lubiłem być tak blisko  tego kowboja.

- Um, nie porzucisz mnie na przyjęciu, prawda?

To ja powinienem to mówić. To ja miałem być tym niepewnym, który nie za dobrze radzi sobie z życiem. Byłem zaskoczony, gdy to Harry o to zapytał. Zerknąłem na niego i dostrzegłem, jak naprawdę był nerwowy. Jego kolano nieco podskakiwały, więc położyłem na nim swoją dłoń. Zerknął w dół i w końcu zdał sobie sprawę, że jego kolano się poruszało. Z rumieńcem na twarzy, jego kolano przestało drżeć.

- Oczywiście, że cię nie zostawię - zapewniłem go, kiwając głową. - Możemy spędzić razem całą noc. 

- W porządku, dobra - odpowiedział Harry, uśmiechając się krótko. W momencie, gdy odwrócił wzrok, jego kolano znów zaczęło podskakiwać. Delikatnie położyłem na nim swoją dłoń, a jego kolano przestało drżeć. 

- Oddychaj, Haz. Nie zostawię cię - zapewniłem go. 

- Dzięki - mruknął Harry. 

Nie cofnąłem swojej dłoni przez całą drogę na halloweenowe przyjęcie. 

🏳️‍🌈🏳️‍🌈

Zayn poznał chłopaka imieniem Josh w college'u, a ja spotkałem go kilka razy. Był niezłym imprezowiczem. Nawet nie wiedziałem, czy ukończył college. Josh wciąż zapraszał nas na swoje imprezy, zwłaszcza te na Halloween. To jego ulubiony czas w roku, jego dom był więc pełen ludzi i alkoholu. 

- Sporo tu ludzi - zaobserwował Harry, gdy podchodziliśmy do drzwi. Dudniącą muzykę słychać było już tutaj. Przez okna dostrzegłem masę ludzi, a każdy miał na sobie kostium. Wyglądało to na niezły bałagan, ale w jakiś sposób chciałem być tego częścią. 

Harry nerwowo przeniósł na mnie wzrok. Wciąż był przerażony, więc wziąłem jego dłoń w swoją. Pociągnąłem go za sobą, podążając za Liamem, Zaynem i Niallem. Niall natychmiast zniknął, prawdopodobnie w poszukiwaniu alkoholu. Zayn i Liam nie spuszczali z siebie oczu, gdy Liam zaciągnął Zayna na parkiet. 

Puściłem dłoń Harry'ego i uniosłem wzrok na wysokiego chłopaka. 

- Chcesz coś do picia? 

Harry kiwnął głową. 

- Poprowadzę. Trzymaj mnie za rękę, nie chciałbym, żebyś się zgubił. 

Harry złapał mnie za rękę i zaczął przeciągać mnie przez tłum ludzi. Gdybym zamknął oczy, niemal mógłbym sobie wyobrazić, że to znów parada równości. Mógłbym wyobrazić sobie kolorową flagę powiewającą za nim, gdy prowadził mnie przez pełen kolorów tłum. Gdy moje oczy były otwarte, widziałem, że to tylko kowboj prowadzący mnie po napoje. Harry wypuścił moją dłoń, gdy znaleźliśmy się w kuchni. Było tam nieco bardziej pusto niż w tamtym pomieszczeniu, gdzie tańczyła masa ludzi, i trochę ciszej. 

- Na co masz ochotę? - zapytałem, gdy dostrzegłem leżący wszędzie alkohol. Na szafkach stało pełno otwartych butelek. Dostrzegłem Nialla, który wślizgnął się do środka i złapał czteropak piwa i kilka plastikowych kubków. Wyszedł równie szybko, prawdopodobnie po to, by zagrać w alko-ponga w innym pomieszczeniu. Sięgnąłem po kubek stojący na szafce, pełen beznadziejnej jakości piwa, ale Harry zatrzymał moją dłoń. 

- Nigdy nie pij ani nie jedz niczego, co już zostało otwarte - ostrzegł mnie Harry. Nie spuszczał ze mnie wzroku, gdy mówił. - Ktoś mógłby cię odurzyć, a ja na to nie pozwolę. 

Kiwnąłem głową ze zrozumieniem, ale moje serce zatrzepotało na tę troskę. Odwróciłem wzrok od Harry'ego i dostrzegłem mężczyznę stojącego w kącie pomieszczenia. Grał w alko-ponga, a w jego dłoni luźno zwisał papieros. Przyciągnął go do swoich ust i zaciągnął się. Natychmiast odwróciłem wzrok, ale czułem to. Czułem drganie w mojej dłoni. Umierałem od pragnienia sięgnięcia po paczkę w mojej kieszeni, która nagle zaczęła mi ciążyć. Gdy Harry przeszukiwał kuchnię w poszukiwaniu najlepszego piwa, ja nie mogłem powstrzymać pragnienia. Chciałbym móc to zignorować, ale doprowadzało mnie to do szału. 

- Harry, idę na zewnątrz na kilka minut - powiedziałem mu, gdy wrócił z dwoma puszkami. 

- Co? Dlaczego? - zapytał Harry, marszcząc brwi ze zdezorientowaniem. Jego twarz posmutniała, gdy zdał sobie sprawę, dlaczego. - Idziesz zapalić? 

Kiwnąłem głową i z zawstydzeniem odwróciłem wzrok. Wiedziałem, że tego nie lubił, ale potrzebowałem tego. 

- Lou, proszę, nie. 

- To uzależnienie - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. - Nie mogę przestać. 

- Ale mogę cię rozproszyć. - Spojrzałem na Harry'ego ze zdezorientowaniem. - Zostawmy to piwo. Możemy iść na parkiet, a ja odwrócę twoją uwagę od chęci zapalenia. 

W jego oczach widziałem figlarność, ale wątpiłem, że to zadziała. 

- Ludziom nie spodoba się widok dwóch tańczących facetów, a poza tym, jestem hetero. 

Harry przewrócił oczami. 

- Nawet nikogo tu nie znasz. Będzie dobrze. Chodźmy się zabawić. 

Po krótkiej debacie poddałem się. Wiedziałem, że chcę tańczyć. Lubiłem tonąć w muzyce i w ciałach. Lubiłem to uczucie, gdy nie martwiłem się o nic innego, tylko skupiałem się na obecnym momencie. 

- Dobra - zgodziłem się. - Po prostu dwójka normalnych kowbojów zatańczy. 

- Dwójka normalnych kowbojów zatańczy - powtórzył Harry z ogromnym uśmiechem na twarzy, gdy pociągnął mnie do drugiego pokoju, by zatańczyć. 


Pride l.s. [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now